Cześć ;) W tym poście chciałabym Wam opisać moje spotkanie z Honoratą Skarbek :)
Nadzieja na spotkanie Honoraty pojawiła się z momentem dowiedzenia się o jej koncercie w moim miejscu zamieszkania - Zamościu.
Krótko: Honki nie udało mi się spotkać , ale wszedł we mnie duch walczenia o swoje marzenia i zaczęłam dążyć do skutków :)
Dowiedziałam się , że w Rzeszowie organizowane jest spotkanie autorskie z Honoratą. Dobrze , bo miasto mojej siostry , także nie było problemu z zaklepaniem miejsca , ale jedyną przeszkodą był dzień tygodnia , w który spotkanie miało się odbyć - piątek. Totalna załamka , bo przecież jak to nie pojechać jeśli Honka niedługo kończy trasę? Myślałam , myślałam ,ale nic nie wykombinowałam... Pewnego wieczoru (ok.2 tygodnie przed spotkaniem) moja mama rozmawiała przez telefon z siostrą , która szykowała się na wyjazd do Gdyni w sprawach służbowych. Bez zastanowienia rzuciłam , że może pojadę z Kasią (czyli siostrą) do Gdyni , może Honka będzie grała. Moja nachalność i zupełne niezastanowienie się nad tym , co powiem , doprowadziło do wymienienia dwóch zdań z tatą:
- Czekaj , Honka , to ta co tutaj grała?
- Tak
- I to ona miała być w tym Rzeszowie?
- Tak
- Masz jak w banku
Zdziwienie poprzez szczęście , mało nie spadłam z krzesła , emocje się we mnie gotowały... nie mogłam uwierzyć , że jestem tak blisko spotkania swojej idolki!
Wstałam bardzo wesoła... choć na 8.00 do szkoły , męczący , gorący dzień , ja nie traciłam pogody ducha - wiedziałam , że z każdą godziną (nawet sekundą) jestem bliżej do spotkania. Cały dzień nie mogłam nic jeść , strasznie stresowałam się wyjazdem (z powodu choroby lokomocyjnej) , ale wiedziałam , że muszę przełamać strach przed mocnymi dolegliwościami dla Honki.
Ostatni dzwonek - w szatni przebierałam się jakby nigdy nic , przyjechał po mnie tato , wybiegłam szczęśliwa ze szkoły.
Plan był taki: wpadam do domu , zjadam obiad (żołądek wciąż odmawiał mi posłuszeństwa) , prysznic , przebieram się , biorę płyty i jadę.
Ta 2,5 godzinna jazda przeszła szybciej niż myślałam - byłam w Rzeszowie. Nie mogłam uwierzyć , że od miejsca spotkania dzieli mnie jeszcze jakieś pół kilometra.
Byłam już w Empiku , na Honkę czekałam godzinę. Przyszła. Siedziała centralnie przede mną , jakieś 6 metrów... nie mogłam uwierzyć we własne szczęście!
Kiedy przyszła kolej na mnie (na takich spotkaniach stoi się w kolejce) myślałam , że zawrócę - strasznie się bałam , stres pomieszany ze szczęściem. Usiadłam obok Honoraty , która bardzo szeroko się uśmiechnęła , kiedy zobaczyła , że mam je wszystkie płyty. Wzięłam autografy dla znajomych , którzy mnie o to poprosili i przyszła kolej na takie stuprocentowo moje spotkanie :) Kiedy podpisywała mi płytę siostra spojrzała na mnie i szepnęła , żebym powiedziała ile kilometrów przejechałam. Honorata odwróciła się w moją stronę , a kiedy powiedziałam , że przejechałam te 150 km , mocno mnie przytuliła... dopiero wtedy dotarło do mnie , że to właśnie ta Honorata Skarbek , którą uwielbiam od 5 lat , siedzi obok mnie i rozmawia ze mną tak , jakby znała mnie kilka dobrych lat! Kiedy zaproponowała mi plakat czułam się wniebowzięta... mały gest a tyle znaczy! :)
Poprosiłam , żeby na kartce podpisała mi się dla Honoraty , ponieważ mam tak na drugie imię (naprawdę!) , a ona odparła ze zdziwieniem , że jeszcze nigdy się tak nie podpisywała... dodam tylko , że mam jeszcze urodziny dzień przed Honoratą , czego jej nie powiedziałam , ale zrobię to następnym razem ;D
Pod koniec spotkania Honorata przysunęła się do mnie i objęła mnie do zdjęcia (którego niestety nie mam na komputerze , z którego piszę ;( sorki :c) , dała mi próbki perfum , po czym spojrzałyśmy na siebie z uśmiechem i powiedziałyśmy do siebie tęskne Pa...
Do dzisiaj pamiętam , jak w drodze powrotnej oglądałam zdjęcia z Honką oraz jej zdjęcia w telefonie , których miałam z 200 (haha) nie mogąc sobie uświadomić , że ją spotkałam , w co z resztą nie wierzę już te pół rok od spotkania :)
Jest dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie i nigdy nie zapomnę tego , co zrobiła dla mnie przez to pięciominutowe spotkanie... nie lubię czasem wspominać przeszłości , ale do tej chwili bardzo lubię wracać :)