Jak wiadomo każda osoba należąca do R5 Family ma swoją historię i w jakichś sposób dowiedziała się o istnieniu rodziny Lynchów oraz ich dobrym przyjacielu Ellingtonie Ratliff. W jakiś dla niektórych może dziwny i niepojęty sposób pokochali ich oraz ich muzykę, która niesie przesłanie i niekiedy nadzieję. W poniższym poście chciałabym powiedzieć Wam co sprawiło że należę obecnie do tej jednej, wielkiej rodziny. :3
Zaczynając od samego początku, należę do R5 Family około 2 lat. Stało się to zupełnie przypadkiem, że dowiedziałam się o ich istnieniu. Rossa znałam już dość długo, ale nie wiedziałam, że ma swój zespół. Nie wiedziałam nawet, że ma rodzeństwo. Przechodząc dalej do mojej jakże "ciekawej" historii, pewnego dnia oglądałam youtubea. Miałam wtedy 10-11 lat, a oprócz tego była jeszcze wtedy wielka "faza" na serial "Violetta". Poszłam za tłumem. Bardzo polubiłam ten serial i nawet piosenki, które również występowały w tym serialu. Było to po zakończeniu 2 sezonu serialu, w którym jako gościnna gwiazda zaśpiewała Bridgit Mendler. I właśnie pewnego popołudnia chciałam zobaczyć co będzie działo się w 3 i ostatnim sezonie "Violetty" aż tu nagle natrafiłam na filmik zatytułowany:
"R5 cantan "Heart made up on you".
Postanowiłam posłuchać tego utworu, tym bardziej że w miniaturce filmu zobaczyłam znanego już mi wcześniej Rossa Lyncha. Spodobała mi się ta piosenka. Nawet bardzo. Z czasem zaczęłam dowiadywać się o nich więcej, mianowicie kim są i dlaczego to robią. Przeglądać zaczęłam także ich zdjęcia. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Rydel jest siostrą Rossa i byłam "lekko" zazdrosna ;c Kiedy już poznałam prawdę zaczęłam śmiać się sama z siebie. W późniejszych miesiącach, tygodniach poznałam więcej ich piosenek. Pamiętam, że 2 piosenką jakiej posłuchałam, która była ich autorstwa to była: "Pass me by". Obecnie również słuchałam ich piosenek (CZĘsTOO!)
mam ich również kilka na telefonie, mam ich płyty, plakaty i bluzę. Dużo osób nie cierpi serialu "Violetta", ale szczerze to gdyby nie on nigdy bym nie należała do tak cudownego fandomu, który w rzeczywistości w 100% jest rodziną. Gdyby nie on to również nie siedziałabym teraz przed komputerem i nie pisałabym tego posta. To prawda, że nie byłam na ich koncertach. Lecz nie to się liczy. Tylko miłość do wszystkich członków tej rodziny - R5 Family, miłość do członków R5 oraz ich rodzin i przede wszystkim miłość do ich muzyki. Jeśli chodzi o moją historię to byłoby na tyle. Żegnam się z Wami i życzę Wam miłego dniaa :*