2.09.2016- dzień, który zapadł w pamięć nie tylko mi.
Koncert Dawida Kwiatkowskiego, Margaret i.. Szymona Chodynieckiego!
Od początku dzień zapowiadał się świetnie. Słońce świeciło od wczesnych godzin porannych. Na niebie nie było ani jednej chmurki. Wiał lekki, przyjemny wiatr.
Koncert zaplanowany był na godzinę 21;45 ale został przełożony na 20:00. Mimo to pod sceną byłam od godziny 16:15. Poznałam wtedy wiele osób, z którymi kontakt utrzymuje do teraz. Czas oczekiwania minął naprawdę szybko. W miłym towarzystwie śpiewaliśmy piosenki przygotowując się do koncertu. Ponieważ na przeciwko stadonu znajduje się Mcdonald od czasu do czasu któraś z nas biegała po coś do jedzenia.Tuż przed początkiem występu idola towarzyszyła mi ogromna adrenalina i radość. W końcu mogłam znów zobaczyć swojego idola, chociaż po raz pierwszy na koncercie. W końcu do moich uszu dobiegł jego głos. Tak! zaczął śpiewać!
Sam na saaam" rozlegało się w koło. Więksość osób śpiewała z nim. Ja też. W pewnym momencie wskoczył na scenę. Momentalnie się uśmiechnęłam. Bawiłam się świetnie! Wraz z dziewczynami skakaliśmy, piszczałyśmy, śpiewałyśmy i 3/4 koncertu nasze ręce były w górze. Kiedy Szymon zaczął śpiewać "Miłość" poczyłam jak po moim policzku splynęła łza. Byłam tam szczęśliwa, że trudno to opisać. Potem Szymon zszedł ze sceny i przybijał "piętki". Kiedy szedł koło mnie i zobaczył, że płaczę zatrzymał się na chwilkę, złapał mnie za rękę i patrząc mi w oczy powiedział "Nie płacz". Na jego twarzy zobaczyłam wtedy najpiękniejszy uśmiech na świecie! Jego głos jak to mówił mam w głowie do teraz.
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że ten koncert był jeden z lepszych, na których byłam. Nigdy w życiu nie bawiłam się tak dobrze , chociaż nie znałąm wszystkich piosenek jakie tam śpiewał. Mam nadzieję, że za niedługo powtórzę taki koncert! Kto był, wie jak niesamowicie tam było.
*Byłaś/byłeś na koncercie Szymona w Nysie?*