Każdy chce mieć pieniądze. Każdy chciałby mieć najdroższą wille świata na Long Island, Ferrari, żone modelke, własny 3-piętrowy jacht, prywatny samolot i firme w godzinach szczytu zarabiającą 22 miliony dolarów w 3 godziny. Gorzej tylko z osiągnieciem tego. Okazuje się, że wystarczy zostać maklerem giełdowym i być Jordanem Belfortem!
Na początku filmu Leonardo DiCaprio odgrywający role Jordana Belfort przedstawia się jako ten "26-latek który zarobił 1,49 mln dolarów w rok i wkurzył się bo zabrakło mu 3 milionów do miliona tygodniowo". A zaczynał jako 22-latek całujący na pożegnanie swoją żone Terese, która pracuje jako fryzjerka i wysiadając z autobusu pod jedynym znanym mu z finansów adresie - na Wall Street.
Ważna jest tu scena obiadu z jego pracodawcą Markiem Hannem(na zdjęciu), który udzielił mu wielu lepszych i gorszych(typu ilość masturbacji na tydzień)rad z których potem korzystał Jordan w swojej karierze. Wtedy jeszcze był on cichym, skrępowanym chłopakiem.
Ale jakby na złość, półroku później, w ten sam dzień kiedy Jordan zdobywa certyfikat maklera miejsce ma "Czarny Poniedziałek" i firma w której pracuje bankrutuje.
Belfort pomimo początkowego załamania i zdruzgotania dzięki namowom żony zatrudnia się w jakiejś podrzędnej firmie, w której nikt nie słyszał o garniturach, sprawdzaniu wyników giełdy na komputerze, a cena akcji wynosi kilka groszy. Szybko orientuje się, że dzięki ściemnianiu biednym klientom ile wlezie można się nieźle dorobić. Zdjęcie wyżej przedstawia pierwsze spotkanie przyszłych wspólników, przyjaciół i posiadaczy wielomilionowych majątków. Zbierają kilku zdesperowanych mężczyzn, którzy nawet nie ukończyli szkoły średniej, wynajmnują stary garaż i Jordan jako jedyny wykształcony z nich daje im dokładne instrukcje co i jak.
Tak wygląda początek wielkiego Jordana Belforta okrzykniętego pazernym wilkiem przez Forbesa i jego Stratton Oakmont.
Ponoć człowiek wraz ze zwiększaniem się liczby zer na koncie bankowym staje się coraz bardziej pazerny na więcej. I tak właśnie dzieje się z Jordanem, który jest wyjątkowo skłonny do ulegania pokusom. Śmiem zaryzykować stwierdzeniem, że zginąłby o wiele wcześniej gdyby nie jego ojciec.
Belfort prawie, że z dumą na początku filmu przyznaje jak wiele porcji narkotyków przyjmuje dzienie, nieraz nawet z przyjaciółmi w czasie tajnych zebrań firmy czy przed śmiercią, a na usługi prostytutek wydaje nawet kilkanaście milionów miesięcznie(ale co się dziwić gdy jedna kosztuje go nawet 500 dolarów czyli prawie 2000 złotych?)
To w tym momencie oglądamy jak Jordan, którego oglądaliśmy na początku filmu się stoczył, można powiedzieć "od zera do zera". Pieniądze go zaślepiły i uległ chyba wszystkim możliwym uzależnieniom.
Wiele ludzi po oglądnieciu tego filmu uważa to za niesmaczne, tandetne i prymitywne, ale czy nie tak nieraz wygląda prawdziwe życie? Niedotępny dla wielu świat milionerów rządzi się swoimi prawami. A ile razy słyszeliśmy jak szczęśliwi spełnieni sportowcy czy aktorzy kończą na odwyku o ile zdążą?
Film w reżyserii 75-letniego Martina Scorses był na tyle dobry, że dostał aż 5 nominacji do Oscarów 2014! Dla samego reżysera mógłby to być drugi Oscar po tym za "Infiltracje" z 2007 roku, ale dla Leonardo DiCaprio była to kolejna okazje do obejścia się smakiem bo jak wiemy bardzo zasłużonego Oscara zdobył dopiero w 2016 za film "Zjawa". Oczywiście to Oscary są uważane za te najbardziej prestiżowe nagrody filmowe, ale skoro nie udało się ich zdobyć to udało się wygrać 8 innych i otrzymać 39 nominacji.
Innym ciekawym osiągnięciem jest też wpisanie do księgi rekordów Guinessa za "film z największą ilością przekleństw". W trwającym około 3 godzin filmie padają one aż 569 razy co daje ponad 3 przekleństwa na minute ! Wyobraźcie sobie jak biednie musiała wyglądać puszczona w tamtym roku na Polsacie wersja z ocenzurowanymi wszystkimi przekleństwami, prostytutkami i nawet środkowymi palcami.
Jakie było moje zdziwienie gdy po oglądnięciu filmu weszła na filmweb i przeczytałam, że gatunek tego filmu to komedia kryminalna i biograficzny. Okazuje się, że Jordan Belfort istniał naprawde i rzeczywiście robił zawrotną kariere na Wall Street w latach 80. Wydał nawet książke na podstawie której zrobiono ten film. Obecnie jest ona dostępna w Empiku za 35,99 zł. Co więcej! Prawdziwy Jordan Belfort również wystąpił w filmie. Jeśli ktoś oglądał to może skojarzy gościa, który pod koniec zapowiadał wystąpienie filmowego Jordana w Auckland w Nowej Zelandii - to właśnie on!
Obecnie Jordan Belfort pomimo niejasności związanych z nie spłaceniem kary sądowej uważa, że jest innym człowiekiem. Nie udziela się na giełdzie, za to wraz z swoją żoną Anne Koppe prowadzi działalności w Kalifornii i często komentuje różne wydarzenia w takich stacjach telewizyjnych jak CNN czy BBC. Jest też mówcą motywacyjnym, a ze swoim wystąpieniem pt."Jordan Belforts Straight Line Sales Psychology" jeździ po całym świecie i inkasuje 30 tysięcy dolarów za jedno wystąpienie. 26 października 2014 roku był również w Warszawie co Gazeta Wyborcza komentowała, że za wysłuchanie oszustwa giełdowego rzeba zapłacić 295 złotych.
Podsyłam również link do ciekawego artykułu w oparciu o te przemowe: https://pl.linkedin.com/pulse/10-zasad-sukcesu-jordan-belfort-czyli-wilk-z-wall-daniel-kraszkiewicz