Witam, tym razem przychodzę z wywiadem dla Jorgistas. Miłego czytania!
Mam bardzo dobry kontakt z Martiną, praca z nią to doskonałe doświadczenie. Wspaniale się razem bawimy. Martina zmieniła się w ciągu tych lat, chyba najbardziej z całej obsady, ponieważ zaczęła pracować z nami, gdy miała 14 lat. W czasie warsztatów była nieśmiałą 14-letnią dziewczynką, która ledwo się odzywała, a teraz jest zupełnie inną, bardzo otwartą osobą, która umie wyrazić swoje uczucia. Szczerze mówiąc, praca z nią jest bardzo przyjemna.
Tak, oczywiście, w przyszłości chcę występować. Chcę pracować w branży filmowej i mam nadzieję, że mi się to uda!
Tak, chcę wydać własny album, to mój cel. I chcę to zrobić po zakończeniu serialu „Violetta”.
Gdy po raz pierwszy poproszono mnie o autograf... To było bardzo dziwne uczucie. W szkole wszyscy się bawią, że są popularni i rozdają autografy. Każdy tak robił na pewnym etapie swojego życia... Zaczynasz ćwiczyć swój autograf na ostatnich stronach szkolnych zeszytów... Dlatego gdy po raz pierwszy ktoś podchodzi i mówi „Mogę prosić o autograf?” sytuacja jest dość zabawna. Nie wiesz do końca, co robić... „Jak to podpisać? W ten sposób? Czy może w ten...?”. To bardzo dziwne, ale jednocześnie przyjemne uczucie. Coś zupełnie zwariowanego. Potrzebujesz czasu, żeby się do tego przyzwyczaić, żeby w pełni to do ciebie dotarło. „Wow! Tak, ludzie proszą mnie o autografy!”. Kiedyś byłem zwykłym chłopakiem, a teraz rozdaję autografy. To niesamowite uczucie.
Mamy kilka wspólnych cech. Obaj jesteśmy cierpliwi, romantyczni, uczciwi, spokojni... No, tak z grubsza. León jest spokojniejszy ode mnie, bardziej zorganizowany i poważniejszy. Ja lubię się czasem powygłupiać i pożartować. Jestem trochę bardziej zakręcony.
No cóż, to był pierwszy raz, kiedy producenci zadzwonili do mnie, chociaż nie brałem nawet udziału w castingu. Zaproponowali mi jedną z głównych ról. To był prawdziwy zaszczyt. Pomyślałem: „Wow, teraz to nie ja szukam, ale mnie szukają!”. Po tylu staraniach i castingach było to niezwykle miłe...
Jakie było drugie pytanie? A, tak, najbardziej pociąga mnie w aktorstwie to, że daje mi naprawdę dużo radości, to świetna zabawa. Czasem czujesz się jak dziecko, nie musisz się niczym przejmować. Nieważne, kim jesteś naprawdę, bo teraz musisz być kimś innym i potraktować swoją rolę poważnie. Niezwykle przyjemnie jest skończyć kręcenie sceny i zobaczyć, że wyszła dobrze. Wtedy zdajesz sobie sprawę, co tak naprawdę czułeś, kim byłeś... Niestety nie zawsze jest tak łatwo, ponieważ, jak większość aktorów, jestem wobec siebie niezwykle krytyczny. Raczej nie lubię oglądać siebie w telewizji. Czasem wydaje mi się, że zagrałem coś w konkretny sposób, a potem widzę, że wyszło zupełnie inaczej. Bardzo dziwne uczucie. Dziwnie jest siebie oglądać. Bez przerwy się krytykuję, mówię, że trzeba było zrobić to czy tamto... Ale jest też wiele takich chwil, gdy masz poczucie, że naprawdę udało ci się wcielić w rolę – i to jest piękne.
Świetnie nam się razem pracuje, zarówno z młodszymi jak i starszymi. To wspaniali ludzie i współpraca z nimi to czysta przyjemność. Dobrze się z nimi czuję i jestem bardzo zadowolony.
Pasjonowałem się muzyką od zawsze. Już jako dziecko uwielbiałem śpiewać i grać na instrumentach... A aktorstwo... Od dziecka interesowałem się filmem i aktorami. Udawanie kogoś innego wydawało się fajne. Brałem udział w różnych warsztatach razem z mamą. Mama studiowała aktorstwo i czasem udzielała lekcji, na które mnie zabierała. To było naprawdę fajne i świetnie się bawiłem, grając clowna albo mima... Uwielbiam komedię. Zawsze to lubiłem i kiedy zająłem się tym zawodowo, powiedziałem sobie: „Tak, to jest to, co chciałbym robić, to, co mi się podoba”.
O tym, że mam zagrać w „Violetcie” rolę Leóna dowiadywałem się etapami. Najpierw powiedziano mi, że być może zostanę zaproszony do współpracy, i to był pierwszy ekscytujący moment. Pomyślałem wtedy: „Łał, mam szansę na nową rolę w czymś naprawdę dużym!”. Wiedziałem, że będzie to coś większego niż wszystko nad czym pracowałem do tej pory. Im więcej mi mówili, tym bardziej mnie to fascynowało. Myśl, że pojadę do innego kraju na dłuższy czas, wydawała mi się kompletnie szalona! Później dowiedziałem się, że mam grać postać negatywną, bo początkowo León właśnie taki miał być. Pomyślałem sobie: „Wow! Wreszcie coś nowego! Nowe wyzwanie!”. Tak to właśnie przebiegało – jeden ekscytujący moment po drugim, aż wreszcie pojechałem do Argentyny.
Co cenię w dziewczynach...? Lubię przede wszystkim, gdy dziewczyna ma odwagę być sobą i jest szczera, zarówno wobec mnie, jak i wobec siebie. Uważam, że szczerość jest jednym z najważniejszych czynników w miłości i w ogóle w związkach. Ja właśnie szczerość cenię sobie najbardziej. Ponadto lubię dziewczyny z poczuciem humoru, które umieją się bawić i być szczęśliwe. Lubię po prostu dziewczyny, które potrafią cieszyć się życiem.
Dobrnęliśmy do połowy wywiadu :) Wywiad jest bardzo długi, więc żeby was nie zanudzać przedzieliłam go na pół. Mam nadzieję, że miło się czytało :)