W tym poście krótko opowiem o swoim pierwszym spotkaniu z idolem. Napiszę o swoich emocjach i uczuciach, które towarzyszyły mi tego dnia.
FIRST TIME!Dokładnie 31 maja 2015 roku (niedziela) pierwszy raz spotkałam mojego idola - Szymona Chodynieckiego! Po prawie roku mogłam ujrzeć go na żywo! Pamiętam to jak dziś! Tego dnia, Silesia City Center w Katowicach, organizowała Dzień Dziecka, tak zwany DZIEŃ Z IDOLEM podczas którego można było spotkać gwiazdy takie jak na przykład: Marta Bijan, Mateusz Śniechowski, Stuu czy Szymon Chodyniecki. O 11:00 wraz ze znajomą wyjechałyśmy z domu by spokojnie zdążyć na 13:00. Przyjeżdżając na miejsce zaskoczył nas tłum ludzi stojący przy scenie. Niestety nie było miejsc by dopchać się do barierek :( Ludzie stojący w tłumie okazali być się zwierzętami!! Pchali się niemiłosiernie, bili, krzyczeli, wyrywali włosy, byli zdolni do wszystkiego! Moje stopy zostały mocno zdeptane, włosy wyrwane, a na brzuchu mogłam dostrzec niejednego siniaka, ugh! ALE... Po godzinie udręki na scenie pojawił się Szymek! W końcu mogłam rozkoszować się jego głosem NA ŻYWO! Moją pierwszą reakcją po zobaczeniu go na scenie było On faktycznie jest taki niski???? Osobiście był to dla mnie szok! Spodziewałam się, że będzie znacznie wyższy, ale najwidoczniej się myliłam, ahahah. Zaraz po wyjściu do publiczności, Szymek zaśpiewał 3 piosenki. Jeden cover, miłość i przedpremierowo Sam na sam Jego występ trwał zaledwie 20 min, włącznie z wywiadem i próbą iterakcji z fanami. Gdy tylko piosenkarz zszedł ze sceny, wraz z przyjaciółką postanowiłyśmy wybrać się na backstage. Tam poznałyśmy pewną dziewczynę imieniem Natalia, z którą szybko nawiązałyśmy zanjomość ;) Mijały kolejne minuty, Szymon, nawet przez ułamek sekundy się nie pokazał, powoli zaczęłyśmy tracić nadzieję na spotkanie go, ale ku naszemu zdziwieniu, niedługo po tym, Szymon wraz ze swoim managerem i ochroniarzami postanowił wybrać się do.... toalety! Zaraz za nim ruszył sznureczek wiernych fanek! Gdy ten załatwiał swoje potrzeby w toalecie, my niecierpliwie czekałyśmy przed nią, aż wyjdzie i zrobi sobie z nami kilka zdjęć! Na szczęście nie musiałyśmy długo czekać! Szymon, został z nami i spełniał każdą naszą zachciankę! Rozdawał autografy, nagrywał pozdrowienia, robił fotki, po prostu WSZYSTKO! W końcu nadeszła moja kolej... Gdy do niego podchodziłam, mega się cykałam, bałam się odrzucenia z jego strony, ale gdy tylko wtuliłam się w niego, wszelkie lęki i obawy zniknęły, a z oczu zaczęły napływać łzy. Gdy już w miarę się ogarnęłąm, poprosiłam o podpis i o wspólne zdjęcie. Tego dnia, Chodyniecki okazał się mega pozytywnym i uśmiechniętym chłopakiem! Był dla nas bardzo miły i kochany! Wracając do domu, cały czas czułam na sobie jego perfumy. Od tego dnia zaczęłam go dość często widywać. Ale mimo wszystko to spotkanie wspominam najlepiej.