"Co kraj to obyczaj, co rodzina to zwyczaj". Napewno świetnie zdajemy sobie sprawę z słuszności tego polskiego przysłowia gdy w Wigilie zasiadamy do stołu zjeść karpia, a na następny dzień widzimy zdjęcia brytyjskich znajomych z rozrywania cukierków z niespodzianką przy tymże stole wigilijnym. Albo wtedy gdy żałujemy, że w Polsce nie obchodzi się oficjalnie Halloween bo na drugi dzień mamy Dzień Wszystkich Świętych.
W czasach globalizacji przesiąkamy amerykańskim stylem bycia, ale czy wiemy coś o pięknych tradycjach Naszych niemalże sąsiadów od których dzieli Nas trochę mniej niż 8 tysięcy kilometrów i ocean?
Tak szczerze to napewno niewielu z Nas ma dużo doczynienia z norweską kulturą i zwyczajami więc pewnie się bardzo zdziwiło słysząc powtarzaną często nazwę. W serialu, a przynajmniej w 1 sezonie i potem trochę w 4, bardzo dużo krąży wokół tego tematu. Młodzież z liceum Hartvig Nissen naprawdę mocno się tym przejmuje, a przynajmniej Vilde. Bo co z tego, że ma jeszcze dwa lata czasu skoro właśnie została wyrzucona z busa Gangu Pepsi Max? Wątek ten jest o tyle ważny, że bez niego najprawdopodobniej nie doszłoby nigdy do spotkania głównych bohaterek serialu czyli Evy, Vilde, Chris, Noory i Sany. Ale czy wszyscy wiemy o co tak dokładnie chodzi oprócz tego, że dziewczyny musiały kupić busa, którego nazwały los losers?
Podczas gdy my w Polsce od 1364 roku cieszyliśmy się własnym uniwersytetem w Krakowie i już nie musieliśmy jeździć na wykłady do Pragi, biedni Norwedzy aż do 1815 roku pozostawali w unii z Danią i swoim własnym uniwersytetem w Oslo mogli cieszyć się zaledwie dwa lata wcześniej. Zanim to się jednak wydarzyło dzielni żacy jeździć musieli do Kopenhagi. Tam zaś od starszych kolegów przed egzaminem wstępnym dostawali rogi, które zrzucali po egzaminie i stawali się pełnoprawnymi studentami. Coś na wzór tych rogów pojawiło się w Norwegii w 1904 roku pod postacią czerwonych kapeluszy i nazwą russ. I tak pozostaje już do dzisiaj, hucznie świętowane na przełomie kwietnia i maja, a przyokazji zakazane przez rząd.
Tak, tak my w Polsce mamy majówkę, weekend majowy jak kto woli, a zaraz po absolwenci liceum/technikum rozpoczynają matury z polskiego, matematyki i angielskiego do których odliczają od 100 dni wyprawiając imprezę tzw.Studniówkę gdzie muszą zatańczyć poloneza, potem może walca czy belgijke, a na koniec już tylko się bawić.
W Norwegii to tak nie działa. Nie mają tam matury, mają tam egzamin na zakończenie taki jak po każdej wcześniejszej klasie i nie mają jednej imprezy 4 miesiące wcześniej. Bo po co skoro można mieć imprezę codziennie?
Trzecioklasiści w tamtejszych liceach mają w zwyczaju dobierać się w grupki i kupować busy nazywane russbus co wiąże się z dużymi kosztami(nawet ponad 30 tysięcy koron na głowę czyli około 15 tysięcy złotych). W ostatni piątek kwietnia ubierają czerwone bądź niebieskie(zależy od typu szkoły) spodnie/kombinezony z imieniem na nogawce, biorą alkohol i zasiadają do takiego busa wraz z przyjaciółmi. Pozostają w nim aż do 17 maja czyli Święta Konstytucji będącego najważniejszym świętem w Norwegii. Codziennie imprezują, wykonują dziwne zadania, niekiedy chodzą do szkoły(która oficjalnie cały czas trwa) czy też mszczą się na domach swoich znienawidzonych nauczycieli. W Święto Konstytucji w każdym mieście odbywa się parada, w której jest przewidziane miejsce dla owych russów. Tak na zakończenie bo potem muszą wrócić do szarej rzeczywistości i napisać egzamin. Brzmi świetnie, prawda? Aż chciałoby się pojechać do Norwegii i wziąć w tym udział.
-->W tym filmiku od 2:05 do 2:20 i od 3:10 do 4:05 dziewczyna pokazuje russ więc możecie zaglądnąć
Jakość: | 20 | Popularność: | 2739 |
Wsparcie: | 0 | Ocena i wartość ocen: | 3 |
Wyróżnienia/kary: | 0 | Komentarze i reakcje: | 32 |
W trwającej akcji redaktor dla tego fandomu uzyskał skuteczność % ( polecanych dyskusji z napisanych w tym fandomie) |