Hejka! To już mój drugi post c: Ogólnie opowiada o mojej historii Jak zostałam Selenator itd.. Zapraszam!
Pewnie jak większość poznałam Selenę przez Disneya. Miałam jakieś wtedy jakieś 8-9 lat. Mój brat miał Disney Channel w telewizorze, więc zawsze (chyba) o 16:00 chodziłam do niego na bajkę "Fineasz i Ferb". Pewnego dnia mój brat jak zwykle zostawił mnie na 45 min przed telewizorem, a sam poszedł coś zjeść. Kiedy bajka się skończyła brat jeszcze nie przyszedł, więc postanowiłam zostać jeszcze chwilę. Po reklamach zaczął lecieć pewien serial "Czarodzieje z Waverly Place". Z tego co pamiętam był to odcinek gdzie Harper miała zająć się sukienką od jakiego projektanta (czy coś). Po jakichś 15 minutach przyszedł mój brat i nie skończyłam tego odcinka.
Pół roku później moja siostra także miała w telewizorze Disneya. Od tego czasu oglądałam Czarodziejów regularnie, ale nie byłam jeszcze Selenator. Pewnego późnego wieczoru, kiedy czekałam na moją siostrę, która miała przyjść z pracy oglądałam oczywiście Disneya. Podczas reklam puścili pewną piosenkę. Zobaczyłam na teledysku Selenę. Video było cudowne, byłam oszołomiona nim. Piosenka, która wtedy leciała to Selena Gomez & The Scene - A Year Without Rain. Od tego czasu byłam bardzo zainteresowana Seleną i robiłam wszystko, żeby dowiedzieć się o niej więcej. Po jakiś 2 latach zaraziłam tym moją (wtedy) przyjaciółkę. Nie miałam żadnej jej płyty, mimo, że bardzo chciałam to nie miałam takich pieniędzy, a z próśb kierowanych do rodziców nic nie wychodziło.
Były Mikołajki rok (chyba) 2012, poszłam do szkoły i moja przyjaciółka przyniosła do niej 2 płyty Sel. Byłam z tego powodu trochę zazdrosna, ale no cóż to była moja przyjaciółka, więc cieszyłam się z jej prezentu. Po miesiącu od tamtego wydarzenia zaczęła obrażać moją idolkę. Było mi przykro, nawet na chwilę odcięłam się od Selenators z powodu mojej przyjaźni. Chciałam w niej pozostać, ale to skutkowało pożegnanie się z idolem. Dalej nie rozumiem dlaczego nie mogłam mieć swojego idola, skoro mnie jej nie przeszkadzali. Na (chyba) 11 urodziny dostałam mp4 (czy coś) na tym urządzeniu było kilka piosenek, a jedną z nich był kawałek "Who Says" Bardzo mi się spodobała i postanowiłam sprawdzić tekst. Po przeczytaniu z moich oczu poleciały łzy. Od tego momentu zaczęłam trochę bardziej wierzyć w siebie. Tą piosenkę puszczam sobie do dziś, gdy mam gorszy dzień.
W 2013 rok był dla mnie smutnym rokiem. Zaczęłam się bardzo kłócić z moją przyjaciółką. Myślałam, że wszystko to była moja wina. Byłam do tej osoby bardzo przywiązana i nie chciałam kończyć przyjaźni. Z drugiej strony nie był tak bardzo tragiczny, bo dostałam na urodziny moją pierwszą płytę Seleny "Stars Dance". Poznałam cudowną osobę - Olę ;* Dzięki której zaczęłam spostrzegać z kim ja w ogóle się przyjaźnię. Ona pokazała mi na czym polega prawdziwa przyjaźń. Mimo tego dalej w niej siedziałam.
2014 rok, czyli dla mnie rok przemian. W końcu wyszłam z tego bagna i urodziła mi się siostrzenica, która wywołuje u mnie ogromny uśmiech na twarzy. Poznałam dużo Selenators i otwarcie mówiłam, że należę do tego fandomu. Selena była (i jest) dla mnie ogromnym wsparciem.
Na początku 2015 roku wszystko zaczęło się psuć. Ja byłam bardzo smutna, ponieważ w 2014 roku wykryto u mnie wadę serca. Nie przejęłam się tym zbyt mocno, ale w styczniu choroba dała o sobie znać. Wtedy uświadomiłam sobie, że to jest poważne i że trzeba coś z tym zrobić. Miałam mieć robiony zabieg aby moja wada nie dawała o sobie znaku. Później dowiedziałam się, że Selena zmaga się z także bardzo poważną chorobą, a mimo to uśmiecha się i dalej jest bardzo szczęśliwą osobą. Dała mi pozytywną energie i postanowiłam, że wezmę z niej przykład i nie będę się nad sobą użalać. Ogólnie zabieg się nie udał, ale nauczyłam się żyć z tą chorobą. Poznałam mega ludzi, którzy są dla mnie wsparciem.
W październiku poznałam Radio Young Stars. To dzięki niemu poznałam wielu wspaniałych ludzi, dzięki radiu zauważyłam, że Selenators się bardziej zbliżyły i zauważyłam, że nie jest nas tak mało. W grudniu na święta kupiłam sobie "Revival", w którym są tak cudowne piosenki jak "Kill Em With Kindness", "Hands To Myself", "Nobody" czy "Perfect" dzięki którym zawsze poprawia mi się humor :)
To by było na tyle. Mam nadzieję, że się nie zanudziliście. Tym postem chciałam niektórym ludziom pokazać jak idole są ważni w życiu. Wspierają nas, gdy mamy gorsze dni i podnoszą nas na duchu. Gdyby nie Selena nie wiem jak by się to wszystko potoczyło...
Jeżeli dotrwaliście do końca to bardzo dziękuję za przeczytanie <3