41 odcinek 2 sezonu.
Odcinek zwiastujący półmetek całego serialu.
Wiele oczekiwań. Wiele rozczarowań.
Kilkadziesiąt emocjonujących minut, które u każdego fana mogły doprowadzić do palpitacji serca.
A co myślisz o tym Ty?
7 sierpnia. Długo wyczekiwany dzień przez wszystkich fanów serialu. Po dość rozczarowującym 40 odcinku, fani z niecierpliwością oczekiwali na ten dzień i na te krótkich czterdzieści minut.
Po dość wielu spojlerach i wyciekach, oczekiwań było dużo. Czy twórcą serialu udało się im sprostać? Jakie są Twoje odczucia co do całego odcinka? Złość? Smutek? Rozczarowanie? Czy może wręcz przeciwnie? Radość? Szczęście? Satysfakcja?
Sam początek odcinka był emocjonujący dla wszystkich fanów głównej pary. Oczekiwany ratunek Matteo i krótka rozmowa, niemal natychmiast wprowadzająca wszystkich w lepszy nastrój.
Dla fanów Gastiny? Nic ciekawego. Może jedynie przybiegnięcie Niny i telefon Gastona niemal w tym samym czasie.
Konkurs, gdzie oczywiście nie mogło zabraknąć wymagającej i surowej Juliany, której (jak wszystkim) udzielił się stres przed samymi kwalifikacjami.
No i oczywiście występ grupy. Szczerze? Byłam wręcz zawiedziona choreografią drużyny Jam&Roller. Nie pokazali nic co byłoby w stanie mnie zachwycić, co najprawdopodobniej spowodowane jest tym, że znacznie bardziej przepadam za konkursami, gdzie tańczą w parach (3na 3). Choć przyznam, że para Simon×Matteo spisała się całkiem nieźle.
Po całym odcinku i opadnięciu trochę emocji, postanowiłam układ obejrzeć jeszcze raz. Zmieniłam zdanie. Doszłam do wniosku, że choreografia wcale nie jest najgorsza, a biorąc pod uwagę krótki czas przygotowań i nie za długą współpracę z nowym trenem, to poszło im całkiem nieźle. No i oczywiście moja jedna z ulubionych piosenek w tle. Teraz śmiało mogę stwierdzić, że nie jestem tym zawiedziona.
Co mi się nie podobało? Przewidywalny wynik konkursu. Ale czy mogło być inaczej? Jam&Roller zakwalifikowało się do konkursu, którym będzie najprawdopodobniej ten z 80 odcinka w Meksyku, ale oczywiście nie z pierwszego miejsca. Mimo wszystko liczyłam niestety na coś bardziej kreatywnego. Liczę się też z tym, że może po prostu mam zbyt wysokie wymagania.
No i oczywiście coś, na co wszyscy fani Lutteo czekali niecierpliwie. Po emocjonującym, dającym pełno nadziei zakończeniu 40 odcinka, wszyscy liczyli na ich, jak największą ilość scen. Czujesz się zawiedziony? Bo ja nie. Niemal w każdej małej scence tego odcinka mogliśmy dostrzec ich mały akcent. W dialogach co rusz przewijało się słowo Lutteo, a pomiędzy tym wszystkim Jazmin, która potrafiła wszystko skutecznie nakręcić.
Wspierające słowa i wzrok Matteo. Przytulas pełen szczęścia. Kontakt wzrokowy i na sam koniec - mini randka. Bo tak chyba mogę to nazwać. W tym momencie myślałam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Niemal całą scenę siedziałam ze wstrzymanym oddechem i jak oczarowana słuchałam kolejnych pięknych wyznań. Kulminacją moich wszystkich emocji był pocałunek, który również mocno mnie oczarował.
Pomiędzy tym wszystkim oczywiście wątki poboczne.
Alfredo, razem z rodzicami Luny i dalej ciągnąca się sprawa Sol.
Wściekła Ambar na wieść o Lutteo. Co o tym myślicie? Dlaczego zareagowała aż tak? Czy tu chodzi tylko o jej pozycje?
Nie za dobrze zapowiadające się losy Gastiny oraz znienawidzony Xavier. Drama, która może ciągnąć się przez wiele odcinków.
Kolejne fantastyczne sceny Lumona i ich przyjaźni.
Czy tylko ja padłam na scenie, gdy to ta dwójka razem rozmawia, a Matteo jak gdyby nigdy nic wchodzi pomiędzy ich dwójkę?
Jestem w pełni usatysfakcjonowana tym co wydarzyło się w tym odcinku i osobiście uważam, że niczego nie zabrakło. Po tej dość długiej przerwie nie mogę się już doczekać kolejnych odcinków.
A Ty? Co o tym myślisz? Jakie są Twoje odczucia?
PS. Czy tylko ja nie wyłapałam tego momentu, czy może w ogóle go nie było?
Ale zrobił Rey z babcią? XD
Jakość: | 20 | Popularność: | 48 |
Podziękowania: | 0 | Ocena: | 25 |
Wyróżnienia: | 0 | Komentarze: | 50 |