Słynna piosenka Imagine Dragons ostatnimi czasy jest bardzo popularna w fandomie Riverdale. Ba, nawet stała się jego znakiem rozpoznawczym. Jednak o czym w ogóle opowiada i dlaczego znalazła się w odcinku?

Utwór opowiada o zmaganiach oraz bólu, jakie niegdyś musiał przeżyć autor. Mimo wszystko tekst nie ma na celu wzbudzić w słuchaczach współczucia, a nakierować na ścieżkę, gdzie tak, jak i on, zamiast użalać się nad sobą, wyciągną z tego coś dobrego, dzięki czemu nie staną w miejscu, a pójdą dalej przed siebie. Cała piosenka ma religijny charakter, ale osoby innych wierzeń mogą w niej odnaleźć swoje własne odniesienie. 

Najprościej mówiąc, według autora przeżywamy teraz piekło, bo czeka na nas niebo. Czyli jeśli ze złych rzeczy wyciągniemy jakieś korzyści, to niedługo wszystko powinno się poprawić.

Można powiedzieć, że jest ona ogólnym określeniem tego, co działo się w serialu, ponieważ odnosi się do każdego. Wszystkie postacie miały ciężkie momenty, przechodziły przez prawdziwe piekło i prawdopodobnie przejdą przez nie nie raz. Mimo to zawsze znalazły się jakieś plusy, a oni czerpali z tych dobrych rzeczy jak najwięcej. Przykładem może być każdy, choćby Ronnie, która po zamknięciu ojca postanowiła być lepszą wersją siebie, dzięki czemu zyskała prawdziwych przyjaciół. Nawet Kevin zamiast być złym na Joaquina za to, że go oszukał, po prostu cieszył się, że miał szansę zaznać miłości.

To jest właśnie to, gdzie te wszystkie trudy zaprowadziły głównych bohaterów. Są ze swoją miłością, szczęśliwi, dokonując (lub prawie) aktu, który jedynie pogłębi ich relację. Zbliżenie tego typu jest pewną kulminacją tych wszystkich wzlotów i upadków, to jest to niebo, którego zaznali po piekle. Dodatkowo Jughead zyskał nową „rodzinę”, która ma za zadanie go wspierać. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie te wszystkie złe rzeczy, jakie im się przydarzyły. Dojrzeli, zmienili się, zasłużyli na nagrodę. Ale tak naprawdę to wszystko było jedynie przygotowaniem do dalszej walki.