Pod klubem razem z dwoma dziewczynami byłyśmy już o godzinie ósmej rano - w kolejce zajmowałyśmy więc pierwsze miejsce. Koncert miał zacząć się o 15:15, więc pozostało nam całe 7 godzin z hakiem. Nie było co narzekać - dla takiej ekipy warto! Usiadłyśmy przy drzwiach, a w razie potrzeby kilkanaście metrów obok był Lewiatan - okej, z głodu nikt nie umarł :D 

Przejdę do konkretów - coś zaczęło się dziać około 12, kiedy razem z dziewczynami akurat szukałyśmy toalety. Czarne auto Remika podjeżdża pod klub, a tu Sylwia Przybysz, Sylwia Lipka, Karaś, Temo i oczywiście Dj Remo! Wyobrażacie sobie: iść do toalety, spotkać idoli, bezcenne :) Niestety po Sikorskich ani widu, ani słychu - gdzie oni są? Okazało się, że przyjechali później, kiedy my wróciłyśmy do kolejki. Świat się nie zawali, przeżyłyśmy. 

Gdy zrobiła się niezła ulewa, (a po koncercie wyszło słońce, mniejsza) przedwcześnie zaczęto wpuszczać bilety meet & greet. 

Oczywiście nikt nie zapomniał o młodszym z braci - mimo, że jego urodziny były dzień później, nie zabrakło tortu, życzeń i prezentów. O 14:40 wszyscy byli gotowi, by rozpoczął się koncert!

Co tu dużo mówić.. chłopaki na scenie czują się jak ryby w wodzie, to po prostu sprawia im radość. Jeremi wskazuje na dziewczyny, patrzy im w oczy, dzięki czemu mogą poczuć się wyjątkowe. Sama tego doświadczyłam - starszy z braci złapał mnie za rękę i przez tą chwilę nie spuszczał ze mnie wzroku. Niesamowite, życzę każdemu, by przeżył coś takiego.

Jereminators co chwilę krzyczały jak bardzo kochają Sikorskich, a oni odpowiadali tym samym - więź jaka nas łączy jest niepowtarzalna. Każdy występ był wspaniały, piosenki to już w ogóle miazga. Ogromnie się cieszę, że miałam szansę tam być i mimo tego, że szłam pieszo kilometry, tłukłam się komunikacją miejską, a potem jeszcze stałam siedem godzin w kolejce - warto było, na prawdę. Moje marzenie się spełniło, wystarczy tylko walczyć i wierzyć, że się uda ♥