ZALOGUJ SIĘ I DOŁĄCZ DO TEGO FANDOMU!
Niemalże od samego początku istnienia branży telewizyjnej książkowe pierwowzory są inspiracją dla producentów seriali. Przykładów na takie adaptacje jest wiele - można je znaleźć w każdym gatunku, z każdego roku i we wszystkich tematykach. Pomysł na ten post przyszedł znienacka i był dla mnie czymś zupełnie naturalnym oraz banalnie prostym... aż do momentu, w którym zdałam sobie sprawę, że nie może to być pojedynczy post, a jedynie cała seria wpisów wchodzi w tym wypadku w grę. Zawsze kochałam czytać, w czasach szkolnych `połykałam` książki na umór, zarywając noce (i nie mam tu na myśli, broń Boże, lektur! ;) - szybko dołączyła do tego miłość do seriali i tym oto sposobem jestem tu, gdzie jestem oraz piszę to, co piszę. Przebrnęłam już przez nie jedną sagę, która została później zekranizowana, postanowiłam więc nieco przybliżyć Wam świat serialowych adaptacji...
13th Reasons Why (13 Powodów)
Na dobry początek jeden z największych serialowych hitów ostatnich lat - porusza tematy na które większość ludzi jest zamknięta. Odwracamy głowę w druga stronę i udajemy, że nie widzimy... A może naprawdę jesteśmy już tak ślepi? Obojętność niszczy - tymi słowami określiłabym treść. Adaptacja ta pokazuje, że przysłowiowa iskra może wywołać wybuch, że Efekt Motyla naprawdę potrafi zniszczyć czyjeś życie, a ciągi przyczynowo-skutkowe są nieugięte i nie da się cofnąć czasu by zatrzymać bieg wydarzeń. A książka? Nadal obstaje przy stwierdzeniu, że powinna być omawiana w szkołach. Różnice pomiędzy powieścią, a jej ekranizacją oczywiście istnieją (w książce np. Clay przesłuchał wszystkie kasety w jedną noc, a w serialu zajęło mu to kilka dni), jednak nie są one zbyt znaczące dla fabuły - najważniejsze jest tutaj przesłanie i wnioski, jakie wyciągniemy po obejrzeniu/przeczytaniu. Uważam jednak, że serial bardzo fajnie `rozszerzył` wydarzenia z książki poprzez dodanie do historii kilku dodatkowych postaci.
Pretty Little Liars (Słodkie Kłamstewka)
Jest to swoisty fenomen, jeden z niewielu przykładów, kiedy adaptacja jest DUŻO lepsza od książkowego pierwowzoru. Choć serial niestety dwa tygodnie temu miał już swój finał, na pewno pozostanie w mojej pamięci na długo, ponieważ bardzo się z nim zżyłam przez siedem lat emisji. Nadal czuję także lekką `depresję po-serialową`... Jeśli wiecie co mam na myśli. Mogę się chyba nazwać wierną fanką, bo na moim regale w domu rodzinnym wśród setek różnorakich książek prezentuje się dumnie cała saga Sary Shepard, którą inspirowany był serial. No właśnie - `inspirowany` to w tym przypadku słowo klucz. Tylko pierwszy tom bowiem, Kłamczuchy, jest identyczny z serialową akcją. W dalszej kolejności niemalże jedyne, co pozostaje takie samo, to imiona bohaterów. Cała reszta jest fantazją producentki, za co bardzo Marlene King dziękuję! Dzięki temu mogłam czytać książkę bez obawy na spoilery równolegle z serialem. Sytuacja idealna. Jak już wspominałam, serial uważam za lepszy od książki - bohaterki nie są w nim tak infantylne i głupiutkie, jest dojrzalszy i zwyczajnie bardziej interesujący. Choć równie pogmatwany! Jest tam zdecydowanie więcej tajemnic niż grających w nim aktorów...
The Vampire Diaries (Pamiętniki Wampirów)
Kilka lat temu mogliśmy zaobserwować wielki wysyp wszelkiego rodzaju produkcji o wampirach. Wiele z nich była niestety, delikatnie mówiąc, słaba. Jednak, jak wiadomo, wampiry to istoty nieśmiertelne, tak samo jak ich wizerunek w show biznesie - przypuszczam więc, że zafascynowanie ich tematyką nigdy w stu procentach nie przeminie. Ekranizacja powieści L.J.Smith zdecydowanie jednak wzniosła się (i nas!) ponad nędzny poziom reprezentowany przez większość wampirzych treści. W tej produkcji nie zobaczycie lśniących brokatem w słońcu bohaterów czy innej tandety. Wampiry są tutaj bardzo wytrzymałe na ból, a gdy żywią się krwią, to prawie w ogóle go nie odczuwają. Ponadto są nadludzko silne - im starszy wampir, tym silniejszy. Bardzo ciekawą koncepcją jest możliwość kontrolowania przez nie ludzkiego umysłu, dzięki czemu serial bardzo zyskał na fabule, dało to wiele ciekawych wątków i urozmaiciło produkcję. Z pozoru błahe motywy stają się tutaj często zalążkami ciekawych akcji. Akcji, których zwroty są zaskakująco inteligentnie uzasadnione w późniejszym czasie. Naciągane motywy to tutaj rzadkość. Balans utrzymany pomiędzy dramatem, horrorem czy romansem jest wręcz perfekcyjny. W efekcie otrzymujemy bardzo gęsty zacier fabularny, który wylewa się z każdego odcinka. Nie muszę chyba dodawać, jak bardzo wampirzy mężczyźni są przystojni, prawda?
Riverdale
W przeciwieństwie do poprzednich serialowych produkcji, ten niewątpliwy hit nie jest wzorowany na książce, a na... komiksie! Seria Archie Comics nigdy jednak w Polsce oficjalnie się nie ukazała, poza Stanami Zjednoczonymi nie zanotowano zainteresowania tym tytułem - aż do teraz. W lipcu 2015 roku rozpoczęto publikację nowej serii przygód Archiego, Archie Vol. 2, stanowiącej pierwszy tytuł z linii wydawniczej New Riverdale`. Dzięki temu ten komiksowy klasyk został unowocześniony i tchnięto w niego nowego ducha. Riverdale to miasteczko, które przez rysowników przedstawione zostało jako lekko wyizolowane i sprawiające wrażenie jakby zatrzymało się w czasie. Cóż, właśnie takie wrażenie odniosłam także po obejrzeniu pierwszego odcinka serialu! Klimat jest tu niewątpliwie wciągający, tajemniczy i intrygujący. Naprawdę nie da się na nim zasnąć z nudów. Całe szczęście, że twórcy Riverdale wyszli na przeciw obawom i potrzebom widzów, wprowadzając Nas w klimat tego żyjącego sensacjami miasteczka bez potrzeby zapoznawania się z komiksową inspiracją - ale może warto?
The Walking Dead
Ten bijący rekordy popularności serial fantasy-survival horror o inwazji Zombie, także zapoczątkowany został komiksem. Jest to co prawda tematyka z pozoru dość niszowa, jednak jak pokazują rankingi, coraz popularniejsza. Któż z nas nie słyszał o żywych trupach i nie zastanawiał się, jak przeżyć gdy się pojawią? :D
Tutaj nieumarłych mamy całkiem sporo - zarówno w komiksie jak i w jego adaptacji. Jednak pomiędzy jednym i drugim różnice są tak ogromne, że z powodzeniem możemy czytać i oglądać, bez obawy o spoilery. Komiksowe postaci mają więcej charakteru, są wyraźniejsze i ciekawsze. Działania bohaterów komiksowych są także dużo bardziej logiczne niż serialowych. Ekranizacja jednakże wciąga, przekazuje emocje i Zombie są na pewno dużo bardziej straszne w telewizji niż na papierze.