Twój komentarz lub propozycja wyzwania do posta
40 Komentarzy
Przykładowo: wiedźma kradnąca magicznym sposobem mleko krowom sąsiadki, może fizycznie odczuć i to bardzo boleśnie to - gdy mleko takiej krowy wleje się na rozżarzone żelazo, kłuje ostrymi przedmiotami itp. To o czym się dowiadujemy o czarownicach na śląsku z relacji niemałej grupy ludzi, jest i w starych kronikach kościelnych, i za granicą - w przypadkach dotyczących doświadczeń ludzi bardzo podobnych tym na ziemiach śląskich.
Innymi słowy "zabiegi magiczne" i doświadczenia ludzi z czarownicami, niezależnie od okolic a nawet krajów, wiążą się z pewnym powtarzającym się schematów, według których owe postępują.
Współcześnie to najczęściej szkodzenie na zdrowiu w najrozmaitszy sposób. O kradzieżach mleka już się nie słyszy, prawdopodobnie dlatego że masło i mleko są stosunkowo tanio i łatwo możliwe do zdobycia. Niegdyś w rejonie domów gdzie mieszkali ludzie parające się magią, widywano rano czarcie kopyta odbite w ziemi, czasem też i same czarty. Dopóki główna wiedźma lub mag żył, rodzinie się powodziło w gospodarstwie i we wszystkim. Po ich śmierci, gospodarstwa ich upadały, zwierzęta zdychały, potomkowie zapadali na rozmaite choroby psychiczne bądź rodzili się z rozmaitymi wadami lub zniekształceniami ciał.
Wiadomo jest o przypadku gdy jedna czarownica magicznym sposobem doprowadziła do tego że pewna kobieta z jej wioski dostała takiego "porażenia" że trafiła do szpitala. Wiedźma taka plując w kierunku krowy sąsiada, powodowała rychłą śmierć zwierzęcia. Słyszano też o jednym przypadku śmiertelnym.Lekarze tego nie potrafią wykryć - wiedźma rzuci czar, człowiek zaczyna szaleć, chce popełnić samobójstwo itp. a rozmaici materialiści plotą swoje bzdury, zasłaniając sobie oczy na rzeczy które dotyczą zupełnie czego innego, i jeszcze myślą że są uczonymi.
Samo mówienie o "takich" rzeczach jest ryzykowne, bo pewnych ostrzeżeń sugerowano mi że "oni" wiedzą kiedy się o nich mówi. Czarami mogą one puścić "postrzoła". Człowiekowi gnije wtedy np. palec. Ktoś opowiadał ,że jego babcia coś takiego przeżyła, chodziła po pomoc do lekarza, maści nie pomagały. Dopiero gdy lekarz przeciął gnijący opuszek palca, zauważył że jest tam nić. Ta nić w palcu babci miała kilkanaście cm, jeśli nie więcej. Gdy lekarz ją wyrwał z jej palca, nastąpiło uzdrowienie.
W domach czarownic znajdowano różne rzeczy, dziwne niebieskie proszki, trudne do zidentyfikowania ciecze w butelkach, sznurkami powiązane pióra. Mogą też mieć magiczne zioła, które się sieje w określone noce, a w ich zasiewie przeszkadzać mają diabły.
Pamiętam jak w WS Hürrem poskarżyła się Suleymanowi, że ludzie nazywają ją czarownicą, a on odpowiedział, że bardzo kocha tą czarownicę i nie obchodzi go co mówią ludzie. :D Mi się jednak wydaje, że to nie był urok, tylko miłość. ;)
Urodziła się dziewczynka, a później kolejne dzieci - już bez problemów. Dziewczynka była pobożna i dobra, i gdy dorosła chciała iść do klasztoru. Rodzice ją uprosili by się nimi opiekowała na starość, więc została przy nich. Jej życiu towarzyszyło mnóstwo "dziwów" o których słyszano w całej okolicy. Przychodziły do niej dusze czyśćcowe po modlitwy, albo osoby które właśnie zmarły - jak jej koleżanka, stając w drzwiach jej pokoju i informując ją o swej śmierci. Świadkiem przybywania dusz domagających się modlitw, był mój wujek, który słyszał jak te dusze wywołują rozmaite efekty dźwiękowe. Ciotka ta potrafiła przepędzać burze, wychodząc z krzyżem naprzeciw nim, odczyniała uroki rzucone przez wiedźmy na ludzi. Przepowiedziała nawet dokładnie kiedy umrze i znała przyszłość - choć ta może być zmieniana. Mojemu wujkowi gdy był dzieckiem, przepowiedziała że będzie pilotem i został. Gdy byłem mały mówiła że będę księdzem, i dała i właśnie ów obraz dzięki któremu się urodziła. Ale nie planuje być księdzem - choć w pewnym stopniu trafiła, bo zajmują mnie rzeczy z którymi i księża są związani, a były też okresy w moim życiu, gdy się zastanawiałem nad tym, ale zrezygnowałem bo to za poważna i za odpowiedzialna dla mnie "pozycja". Dodam jeszcze to że pozostała ona panną, nigdy nie wyszła za mąż i wiele wskazuje że i dziewicą była przez całe życie. Oczywiście czasem od strony technicznej stosowała metody jakimi ludzie bronili się przed czarami: np. gdy za dziecka atakowała mnie nocnica, kazała miotłę do góry włosiem, ustawić obok dziurki u drzwi, i położyć na nią posikaną pieluszkę, przebitą igłą.
Kiedy byłam małą dziewczynką wakacje spędzałam u babci w górach. Moja babcia dobra, ale bardzo zabobonna kobieta, na każdą okazję miała w pogotowiu powiedzonka dotyczące diabła. A to nie przeglądaj się w lusterku bo diabła zobaczysz, a to nie chuśtaj nóg na krześle, bo diabła chuśtasz itd itd. Zdarzyło się któregoś upalnego i b. suchego lata, że zabrała mnie na pole przenicy i powiedziała , że będziemy czarować deszcz. Byłam wtedy mała więc nie pamiętam co tam mruczała pod nosem kiedy wyciągała ręce ku niebu i mnie też kazała. Długie lata potem zastanawiałam się jak ona to zrobiła, żę kilka godzin po czarach deszcz przyszedł i padał przez kilkanaście godzin.
Dopiero po latach gdy już zdobyłam wiedzę i wyrobiłam poglądy na rózne tematy zrozumiałam, że z czarami czy bez ten deszcz i tak by nadszedł. Moja babcia żyjąc przez kilkadziesiąt lat w jednym miejscu doskonale wiedziała w która stronę powinien wiać wiatr i płynąć chmury i jak te chmury powinny wyglądać. Dodatkowo choroba reumatyczna czyli tak zwane "łupanie w kościach", były nieomylnym znakiem zmieniającej się pogody. Lecz kiedy byłam mała te "czary" zrobiły na mnie ogromne wrażenie