
Twój komentarz lub propozycja wyzwania do posta
35 Komentarzy
W znalezionym niedawno, w czasie rozbiórki strychu, pamiętniku Wicka z Chechła, czytamy, że pewnego pięknego poranka złowił w pobliskiej rzeczce jakiegoś cudacznego stwora, z wyglądu i kształtów baba, z oblicza ryba najprawdziwsza. Na dodatek cuchnęła niemożebnie. "Wypuść mnie, człowiecze, a dam Ci, co zechcesz. Jestem sułtanka Hatice, liczę sobie kilkaset wiosenek i mam wysoko ustosunkowanych krewnych"- odezwało się to coś ludzkim głosem, aczkolwiek nie do końca zrozumiałym. Wicek, absolwent szkoły powszechnej w liczbie klas trzech, i bez tych fantazji skłonny był natychmiast wrzucić dziwadło z powrotem w odmęty. Ale, że od rana był na kacu, po balandze dnia poprzedniego, wysuszony do granic, zaryzykował: "dobra, cizia, jak nie bujasz, rzuć flaszkę spragnionemu". I wpuścił woniejącą kandydatkę na syrenę z powrotem do wody. Za chwilę u jego stóp wylądowała pękata flaszka, a zaraz potem dziwadło wychynęło łeb z wody. "Masz, człowiecze. Sorry, że niepełna, ale oddaliłam się zbytnio od rodzinnych stron, a tutaj takie rzeczy spotykam, że na trzeźwo nie sposób ogarnąć. Pa!" Wicek pociągnął tęgi łyk. Trunek woniał wprawdzie rybą, ale kto by zwracał uwagę na detale. Na próżno opowiadał wszystkim o niezwykłym spotkaniu. Nikt mu nie uwierzył. Rozgoryczony, napisał w pamiętniku: (...) Piłem dziś z sułtanką Hatice. Łyk - ona, drugi łyk - ja. U nas w Chechle to dziwne ludzie są. Śmieją się ze mnie, że mi od tej sułtańskiej gorzały we łbie się zmąciło (...) Pamiętnik, zdaniem miejscowego pasjonata zagadek historycznych, stanowi kolejny dowód na to, że Hatice była kobietą-rybą.
Sie 19, 2017