*Carmen *
Właśnie nakładałam jedzenie na talerz, gdy usłyszałam huk. Szybko pobiegłam zobaczyć co się dzieje. To co zobaczyłam bardzo mnie przeraziło. Jazmin leżała nieruchomo przy schodach. Nie wiedziałam co mam zrobić. Podeszłam do niej.
- Panienko Jazmin - potrząsnęłam nią. - Jazmin obudź się proszę. Obudź się kochanie. Pomocy!Pomocy! - krzyczałam, ale nikt się nie zjawił.
Co się robi w takich sytuacjach? Muszę sprawdzić czy oddycha. Podobno lusterko pomaga sprawdzić oddech. Podbiegłam do komody i zaczęłam szukać małego lusterka, po paru sekundach znalazłam je i wróciłam do dziewczyny. Przystawiłam jej lusterko do ust. Uff oddycha. Postanowiłam, że ułożę ją w pozycji bezpiecznej. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wystukałam numer na pogotowie.
- Halo?
- Dzień dobry, nazywam się Carmen Mares. Chciałam zgłosić, że dziewczyna spadła ze schodów i jest nieprzytomna.
- Czy oddycha?
- Tak.
- Czy ma jakieś obrażenia?
- Krew jej leci z tyłu głowy.
- Proszę ją zatamować i ułożyć dziewczynę w pozycji bezpiecznej.
- Dobrze.
- Karetka pojawi się jak najszybciej tylko proszę podać adres i numer telefonu.
- Ulica Querandíes 4408, Buenos Aires. Telefon 944534642.*
- Do usłyszenia.
- Do usłyszenia -połączenie się zakończyło.
Szybko pobiegłam do łazienki. Z szafki wyciągnęłam opatrunki by zatamować krew, która leciała z głowy Jazmin. Przyłożyłam do jej głowy gazę i ob kręciłam bandażem. Czekałam,aż przyjedzie karetka. Po jakiś 10 minutach ktoś zadzwonił do drzwi. Szybko pobiegłam je otworzyć. Ratownicy weszli z noszami, na których po chwili znalazła się rudowłosa.
- Pojedziemy do szpitala św. Anny. Proszę zawiadomić jej rodziców, by jak najszybciej się pojawili.
- Oczywiście.
- Jak dziewczyna się nazywa? - spytał drugi ratownik.
- Jazmin Gorjesi.
- Do widzenia - pożegnali mnie i opuścili rezydencje.
- Do widzenia.
Zadzwoniłam do państwa Gorjesi by powiadomić ich o wypadku córki. Byli tym bardzo przejęci.
* Veronica Gorjesi *
Wraz z Camilo udałam się do szpitala św. Anny. Z tego co mówiła mi przez telefon Carmen moja córka spadła ze schodów. Mam nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało. Kiedy znalazłam się w recepcji zapytałam kobietę, gdzie mogę znaleźć Jazmin. Z mężem skierowałam się do sali numer 43. Przez szybę widziałam moje dziecko, ona jest taka...bezbronna. Weszłam do sali, w której znajdował się doktor.
- Dzień dobry panie doktorze. Chcielibyśmy się dowiedzieć co się dzieje z naszą córką? - spytałam.
- Dzień dobry. Dziewczyna ma parę obrażeń na nogach i rękach. Spadając ze schodów uderzyła się w głowę,miejmy nadzieję, że nie uszkodziła sobie mózgu.
- Panie doktorze, czy wiadomo kiedy może się obudzić? - spytał mój mąż.
- Powinna w przeciągu tygodnia się wybudzić ze śpiączki.
- Dziękujemy - odezwałam się.
- Do widzenia - lekarz wyszedł z sali.
- Do widzenia.
Usiadłam przy łóżku mojego maleństwa.
- Skarbie może pojadę porzeczy dla Jaz?
- Dobrze, zadzwoń do Carmen żeby naszykowała piżamę, szczoteczkę i inne rzeczy.
- Będzie dobrze - pocieszał mnie głaszcząc moje ramię, a następnie wyszedł. A ja czuwałam przy niej.
* Delfina *
Ugh ta głupia Jazmin miała zmontować i wstawić filmik. Już jest poniedziałek, a na blogu pustka. Na dodatek nie mam jak się z nią skontaktować, bo nie odbiera. Mam nadzieję, że pojawi się w szkole, bo w Rollerze nie było jej od występu. Ciekawe co się stało, że jej nie ma. Czyżby bała się Jim i Yam? Niee to śmieszne. Może Ambar coś wie? Trzeba się przekonać, podeszłam do blondynki, która stała ze swoim chłopakiem i jego przyjacielem.
- Cześć, widzieliście gdzieś Jazmin?
- Cześć. Nie, a co? - spytał szatyn.
- Nie mam z nią kontaktu od piątku, a potrzebuję wstawić filmik na Styl i Szyk.
- Nie interesuje mnie to,idę na lekcję. Idziesz Matteo?
- Jasne Ambar, na razie Gaston, pa Delfi - pożegnał się i odszedł z dziewczyną.
-Pa. Gastooon masz może dzisiaj czas?
- Sorry Delfi ale jestem zajęty. Muszę już iść. Na razie - zostawił mnie samą.
W takim razie i ja idę na lekcję.
* Po lekcjach *
Dziwne nie było dzisiaj cały dzień Jazmin w szkole, tak samo nie widziałam jej w Jam&Roller.Postanowiłam, że pójdę odwiedzić Gorjesi w domu. Może tam ją zastanę. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzyła gosposia.
- Dzień dobry, czy zastałam Jazmin?
- Dzień dobry Delfi. Przykro mi, ale panienki Jazmin nie ma w domu.
- A wie pani gdzie ona się znajduje? - zadałam kolejne pytanie.
- Jazmin jest w szpitalu -odpowiedziała.
- Co?! Jak to?! - byłam w szoku.
- W piątek miała wypadek,spadła ze schodów. Teraz leży w śpiączce w szpitalu św. Anny.
- Dziękuje, do widzenia.
- Do widzenia.
Opuściłam posesję Gorjesi i pojechałam do szpitala, w którym leży moja przyjaciółka. Kiedy tam się znalazłam spytałam pielęgniarkę, gdzie jest Jazmin. Udałam się do sali wskazanej przez kobietę. Przez szybę zauważyłam mamę rudowłosej, która czuwała przy córce. Czułam się podle, bo jeszcze dziś rano mówiłam, że Jazmin jest głupia. A ona po prostu znajduję się tutaj podłączona do aparatury. Weszłam do sali i przywitałam panią Veronicę.
- Dzień dobry.
- Ooo dzień dobry Delfi.
- Jak się ona ma? - spytałam.
- Doktor mówi, że stan jest stabilny, ale ona nie daje znaku życia - kobieta nagle się rozpłakała. Było mi mega głupio, nie wiedziałam jak się zachować.
- Wszystko będzie dobrze,gwarantuje to pani - przytuliłam ją.
- Dziękuje skarbie za wsparcie. Zostawię Cię z nią - rudowłosa kobieta opuściła salę.
Zajęłam miejsce na krześle przy łóżku przyjaciółki.
- Cześć Jazmin. Jak się masz? Mam nadzieję, że z Tobą wszystko w porządku, bo nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła - złapałam ją za rękę. - Wiesz, że musisz do nas wrócić? Jeszcze za bardzo się wyśpisz - zaśmiałam się, a po moim poliku spłynęła łza. Potem druga, trzecia i po prostu ryczałam jak małe dziecko. - Jazmin, przyjaciółko proszę Cię obudź się. Bardzo Cię kocham.
Poczułam, że moja ręka została ściśnięta, a oczy Jazmin powoli się otwierały.
- Delfi? Jesteś tu? -spytała.
- Tak trzymasz mnie za rękę.
- Delfi dlaczego ja nic nie widzę?
- Co? Jak to nic nie widzisz?
- Wszystko jest czarne. Ja chcę coś zobaczyć - rudowłosa zaczęła płakać.
- Kochana nie płacz zaraz pójdę po twoją mamę i lekarza.
- Do do dobrze, tylko wróć szybko.
- Jasne.
Wyszłam z sali zawołać lekarza i mamę dziewczyny. Wszyscy szybko wróciliśmy do Jazmin.
--------------------------------------------------
Na początku chciałabym podziękować za Post Dnia pod poprzednią częścią ♥ Mam nadzieję, że ta część jest równie dobra :D
~Pozdrawiam MalenaRatnerPL
Jakość: | 50 | Popularność: | 123 |
Wsparcie: | 47 | Ocena i wartość ocen: | 4 |
Wyróżnienia/kary: | 0 | Komentarze i wybory: | 31 |
W trwającej akcji twórca dla tego fandomu uzyskał skuteczność % ( polecanych postów z napisanych w tym fandomie) |