Twój komentarz lub propozycja wyzwania do posta
12 Komentarzy
Porter psychologiczny: na początku chciałam jemu przypisać cechy osobowości socjopaty, lecz jednak musiałam zmienić zdanie na ten temat. Jest on wyjotkowym przypadkiem psychopaty a raczej meva paychopaty. Jaka jest największa różnica pomiędzy socjopatą a psychopatą? bardzo prosta. Pstchopate nie interesuje nic innego niż tylko czubek własnego nosa. I taki właśnie był Profesor Snape. Psychopata - jeżeli coś chce to to zrobi. Nie ważne, czy musi przez to np. kogoś zabić. Mimo tego, że wie, że jest to źle i skrzywdzi innych- nie interesuje go to. Jego tylko interesuje on sam. Tak jakby- dosłownie- myślał że nikt inny na świecie nie posiadał uczuć, tylko on, i że może sobie robić na co tylko ma ochotę.
Ponadto, jego głównym motywem złości i wszystkiego innego jest zemsta.
Drugą najbardziej nie lubiona postacią z powieści fikcyjnych jest.... uwaga... buka z muminkow. Jak byłam dzieckiem wiecznie się jej bałam. Straszny potwór!!
Jego ohydny charakter to naturalny samoistny defekt genetyczny, przypominający wybryk natury. Prezentuje on własną wizję świata, nad którym stara się przejąc kontrolę, a zachowaniom dysfunkcyjnym nadaje status normalny, wręcz naturalny. Na co dzień nie tworzy głębszych relacji, mimo że stwarza pozory odpowiedzialnego. W rzeczywistości nie szanuje nikogo i niczego. Aby zyskać większy rozgłos i posłuch, ubarwiał swoje dokonania, jednocześnie umniejszając je u innych. Ma bardzo wysokie mniemanie o własnej wartości, uważa że jest lepszy od innych, zdolniejszy. Cechuje go arogancja i niefrasobliwość, aby zniszczyć wrogów, posunie się nawet do zawarcia sojuszu z gatunkami, którymi gardzi i którymi się brzydzi. Przejawia też potrzebę prestiżu i uznania społecznego oraz potrzebę bycia podziwianym. Często reaguje gniewem, szczególnie gdy jest niezaspokojony, wówczas wszczyna kłótnie. Postać Voldemorta idealnie wpisuje się w stereotyp o seryjnych mordercach. Jest osobą o wątpliwej inteligencji, nie ma wyrzutów sumienia, ukrywa własny lęk. Potrafi manipulować ludźmi i doskonale maskuje swoje czyny, udaje dobrego obywatela dlatego "Sam Wiesz Kto" tak doskonale udawał normalnego człowieka, żyjącego zgodnie z prawem. Jednak to tylko pozory, ta sadystyczna osoba cierpi na impotencję, niemożność dotarcia do celu... Okazuje nadmierne zajmowanie się nieuzasadnionymi wątpliwościami na temat lojalności i zaufania ze strony współpracowników; przejawia opór w okazywaniu innym zaufania; uporczywie okazuje urazę; dopatruje się ataków pod adresem swojego charakteru ze strony innych, którzy nie mają takich intencji oraz szybko reaguje gniewem lub kontratakiem. Ma tendencje do długotrwałego przeżywania przykrości, podejrzliwości; odbierania przyjaznych intencji, jako form ataków; prowokuje do walki, ma sztywne poczucie własnych praw niewspółmierne do potrzeb wynikających z sytuacji. Ma ograniczoną zdolność wyrażania przyjaznych uczuć, silne pochłonięty jest fantazjowaniem, oszustwami przejawiającymi się częstym stosowaniem kłamstw. Voldemort jest bezwzględny i nie liczy się z uczuciami innych, lekceważy normy reguły. Jego bardzo niska tolerancja frustracji i niski próg wyzwalania agresji sprawiają, że jest niezdolny do przeżywania poczucia winy, stąd wiecznie wyraźna skłonność do obwiniania innych. Z wyglądu zupełnie nie przypomina człowieka, stał się mniej ludzki odkąd przekształcił swoje ciało by stać się podobnym do węża. Świadczą o tym szparki zamiast nosa i rozdwojony język. Taki wygląd wskazuje na osobę pełną kompleksów, bo jak wiadomo nawet Kamasutra podaje, że wielkość nosa świadczy o wielkości czło- wieka :-) To tak jak u Buddy duże uszy- wg chińskiej medycyny cechują człowieka z władzą, szczęśliwego i dobrego...
Ten portret psychologiczny w pełni uzasadnia moje negatywne nastawienie do postaci i usprawiedliwia niechęć do węży :-)
Jest to powieść z gatunku literatury fantastycznej. Jednak świat wykreowany przez J. K. Rowling w cyklu o Harrym Potterze pełen jest czarów i magicznych miejsc. Według klasyfikacji Ministerstwa Magii w powieści występują również Magiczne Stworzenia, zatem mamy do czynienia ze światem baśni. :D :D :D
Dorosła kobieta i w dodatku królowa była zazdrosna o swoją kilkuletnią pasierbicę. Okej, zazdrość to rzecz normalna, ale ta chora chęć bycia piękniejszą od siedmiolatki nie pasuje do dorosłej osoby. Nie wspominając już o tym jak Królowa była okrutna. Wysyłanie myśliwego ze Śnieżką do lasu by przyniósł jej serce, zjedzenie serca, wątroby czy innych organów wewnętrznych (na szczęście zwierzęcych), duszenie gorsetem, zatruwanie grzebyka i później jabłka by zabrać dziecku tytuł najpiękniejszej. I to nie tak, że Śnieżce kiedykolwiek zależało żeby być piękną, taka po prostu była.
Rozumiem, że czasem trzeba się dowartościować, a lusterko mogło świetnie podnieść samoocenę, ale królowa sięgała po zbyt ciężkie działo by móc zachować poczucie własnej wartości. Nie broniąc jej to jednak jest możliwość, że przeszłość macochy Śnieżki była straszna, a ona sama jako dziecko była bardzo nieszczęśliwa i gnębiona, ale powtórzę, dorosła, znalazła męża i to nie byle jakiego bo króla, a i tak chciałabyć lepsza, piękniejsza od dziewczynki, która w niczym nie była jej zagrożeniem.
Może zacznijmy od tego, że na samym początku wcale nie grzeszyła urodą. Dopiero, dzięki magicznej mocy jej brata stała się a tyle urodziwa, że mogła zdobyć miłość króla.
Chociaż właściwie to nie jej uroda sprawiła, że król się w niej zakochał. Za sprawę odłamków, zaczarowanego zwierciadła, które wpadły królowi i łowcy do oka, zakochali się oni w kobiecie. Jednak to wszystko jej nie wystarczało. Ona MUSIAŁA być najpiękniejsza na CAŁYM ŚWIECIE. W tym celu Elspeth podjęła, wiele prób.
Na samym początku wysłała Łowcę, aby ten zaprowadził Śnieżkę do lasu, zabił ją a potem wyrwał jej serce. Ten nie chciał tego zrobić, więc pozwolił dziewczynie uciec i wyciął serce jakiegoś zwierzęcia. Królowa była uradowana, do tego stopnia, że postanowiła ugotować serce dziewczyny i je zjeść. Podając przy tym porcję królowi, który pomyślał, że to przepiórka.
Kiedy za sprawą magicznego lustra, Elspeth zobaczyła, że Śnieżka żyje postanowiła ukarać łowcę i sama zająć się swoją pasierbicą. Za pomocą lusterka wysłała do niej kolorową przepaskę.
Dziewczyna nieświadoma niczego postanowiła spróbować ją założyć. Wtedy skurczyła się ona na jej talii, tak że Śnieżce zabrakło tchu. Jednak nawet to nie odebrało jej życia. Ponieważ krasnoludki przecięły przepaskę, dzięki czemu dziewczyna odzyskała oddech.
Jak to mówią do trzech razy sztuka. Królowa wzięła jabłko, z królewskiego ogrodu.
Połowę zamoczyła w truciźnie i stała się mocno czerwona. A połowa niezatruta stała się biała.
Tak, aby królowa przez przypadek nie pomyliła, którą połowę ma zjeść.
Ale, ale brakowało jeszcze jednego. Za pomocą lustra magicznie zmieniła się w zmarłą matkę Śnieżki. Po czym udała się do chatki krasnoludków i po kilkunastu minutach była już w środku.
Łatwo przekonała Śnieżkę do zjedzenia zatrutego owocu, przez co stała się najpiękniejsza.
Kiedy wróciła z powrotem na zamek, postanowiła przemienić się z matki Śnieżki w swoją piękną, rudowłosą postać. Jakaż była to dla niej niespodzianka, kiedy zamiast piękności ujrzała swoją starą, pomarszczoną wersję. Jej brat oznajmił jej, że Śnieżka nie była dla niej żadnym zagrożeniem póki nie ubzdurała sobie tego w głowie. Zdenerwowana królowa rzuciła lustrem o ścianę co zdjęło jej wszystkie zaklęcia.
Jeśli miałabym wskazać co mi się w jej postaci nie podoba to na pewno będzie to próżność. Z dnia na dzień stała się piękną, ale potrzebowała czegoś więcej i więcej. Nie rozumiem takiego podejścia. Tak czy inaczej królowa została ukarana i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.