~~~ Melanie ~~~
Wstałam bardzo wypoczęta.Spojrzałam na budzik. Okazało się, że jest 6:30, więc powoli wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Na szczęście nie obudziłam Clarie. Dla jasności dzielę pokój z moją starszą siostrą. Nie jest tak źle, bo się dogadujemy. Wzięłam prysznic,a następnie ubrałam się i uczesałam. Zeszłam na dół zjeść śniadanie. W kuchni była mama, tata, Anthony i Izabell.
- Dzień dobry wszystkim - powiedziałam
- Cześć słońce. Jak się spało?- spytała mama.
- Dobrze. Tony podwieziesz mnie do szkoły? Proszę.
- Spoko, Clarie też podwiozę - powiedział mój starszy brat.
- Super - usłyszałam za sobą sarkastyczny głos siostry.
- Wyspałaś się? - zapytał jątata.
- Nie - odpowiedziała krótko.
- Pośpiesz się Clarie. Zaraz jedziemy - rozkazał jej Anthony.
- Izabell zjadłaś płatki? -spytała mama.
- Tak mamusiu - odpowiedziała malutka.
- Idź na górę po swoje rzeczy i zaraz jedziemy do przedszkola - oznajmiła rodzicielka.
- Dobrze - powiedziała Izzy.
- Możemy już jechać? -s pytałam.
- Tak - odpowiedziała Clar.
- Wspaniale - powiedzieliśmy razem z Tonym.
Mój braciszek zajął miejsce kierowcy, a Clarie usiadła obok niego na miejscu pasażera. Ja za to zajęłam tylne siedzenie. Gdy dojechaliśmy pożegnałam się z bratem i udałam się do szkoły. Poszłam do swojej szafki i wzięłam książkę do geografii. Następnie udałam się do sali nr. 33. Usiadłam obok Layli.
- Hej - powiedziała.
- Cześć, co tam?
- Nic ciekawego. Wygraliśmy mecz, a co tam u ciebie?
- Wczoraj spędziłam cały dzień z Marcelem, tym nowym uczniem. Oprowadziłam go po szkole. Nie było tak źle -powiedziałam.
- Fajnie.
Skończyłyśmy rozmowę, dlatego że weszła do klasy nauczycielka. Kazała nam dobrać się w pięcioosobowe grupy.Musieliśmy odpowiedzieć na pytania, które były na kartkach. Gdy skończyła się ta nudna lekcja byłam w siódmym niebie. Ruszyłam w stronę szafki zostawiłam książkę i zeszyt od geografii, a wzięłam angielski. Poszłam do sali nr. 36.Zauważyłam Marcela siedzącego w trzeciej ławce od okna. Postanowiłam się do niego przysiąść.
- Mogę z tobą siedzieć? -spytałam.
- Jasne, lubisz angielski?
- Tak, a ty?
- Też lubię, w poprzedniej szkole miałem dobre oceny z niego.
- Już nas coś łączy.
- Witam panie i panów - powitał nas pan Moseley.
- Dzień dobry - powiedzieliśmy chórem.
- Dzisiaj obejrzymy sobie film- oznajmił nauczyciel.
- Yeah! - usłyszałam okrzyki radości.
- Mam do wyboru "P.S.Kocham Cię", "Grease", "Step up" lub "Bez mojej zgody".
Cała klasa zgodnie wybrała "Step up". Kiedy zadzwonił dzwonek nauczyciel wyłączył film, a uczniowie wyszli z klasy.
- Chyba już setny raz oglądałem ten film - powiedział do mnie Marcel.
- Ja chyba też, ale mogę jeszcze obejrzeć drugie sto.
- Ja tak samo. Gdzie maszl ekcję? - spytał.
- Teraz w 10, potem 31, a następnie WF.
- Ja mam teraz w 13, potem 15 is potkamy się na WF-ie.
- Spoko. Na razie - pożegnałam się.
- Do zobaczenia.
Ruszyłam w stronę sali nr. 10.Matma i hiszpański minęły bardzo szybko. Wraz z Laylą skierowałam się w kierunku szatni. Przebrałyśmy się w stroje od WF-u. Nauczycielka sprawdziła listę i kazała wszystkim dziewczyną iść na boisko się rozciągnąć. Rozgrzewkę prowadziła moja przyjaciółka. Gdy skończyła się rozgrzewka wuefistka oznajmiła,że będziemy biegać. Ustawiłam się na linii startu z trzema dziewczynami.
- Gotowe. Do biegu. Start! - na ostatnie słowo wystrzeliłam jak torpeda. Reszta dziewczyn wlokła się za mną.Zanim zauważyłam dobiegłam do linii mety.
- Twój czas to 2:30. Bardzo dobrze Melanie - pochwaliła mnie nauczycielka.
- Dziękuję.
Gdy przybiegły dziewczyny podszedł do mnie Marcel.
- Nieźle biegasz - powiedział.
- Dzięki. Ciekawe jak poradzą sobie pozostałe dziewczyny. A wy co robicie?
- Chłopaki rzucają piłką lekarską, a ja wolałem przyjść do ciebie pogadać.
- Miło mi - uśmiechnęłam się do niego - Chciałbyś usiąść ze mną i moją paczką na stołówce?
- Było by fajnie, ale jestem nowy, a twoi przyjaciele pewnie nie chcieli ze mną spędzać czas.
- Co ty gadasz, jesteś uroczym chłopakiem - zarumienił się na moje słowa.
- Dzięki.
- To jak siadasz z nami?
- A mam wyjście?
- Raczej nie.
- No to siadam.
- Supcio na pewno polubisz moją przyjaciółkę Laylę.
- Mhm.
- Marcel choć rzucać! - zawołał go jakiś koleś.
- Ja niestety muszę już iść.Pa.
- Do zoba.
Gdy odszedł ja poszłam do dziewczyn i pani. Okazało się, że miałam najlepszy czas. Juhu. Uwielbiam to uczucie kiedy jestem w czymś dobra. Przebrałam się w swoje ubrania. Następnie udałam się na stołówkę. Kupiłam hamburgera, frytki i colę. Potem dołączyłam do moichz najomych.
- Hej - przywitałam się.
- Hej - powiedzieli chórem.
- Widzieliście Marcela? -spytałam.
- Chyba się jeszcze przebiera -powiedział Scott.
- Aha. Nie będzie wam przeszkadzać, jeśli z nami usiądzie?
- Nie - powiedziała Layla, a inni jej przytakiwali.
Zaczęłam jeść swojego hamburgera popijając colą. Zastanawiałam się gdzie jest nowy. Marcel się nie pojawił, a przerwa się skończyła. Pewnie zmienił zdanie. Reszta lekcji jakoś minęła. Wszyscy uczniowie opuścili szkołę, a ja zostałam sama. Miałam już iść do domu, gdy zaczęło padać, grzmieć i błyskać. Zadzwoniłam do taty, ale nie odbierał tak samo jak mama i Anthony. Usiadłam pod ścianą nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Żałuję, że nie wróciłam do domu z Clarie - powiedziałam do siebie.
- Będziesz żałować jak nie wyłączysz telefonu i ci się spali - odwróciłam się i ujrzałam Marcela.
- Masz rację - wyłączyłam telefon - Co tutaj robisz? - spytałam.
- Zostawiłem w szatni mój medalik i przyszedłem po niego. Przepraszam, że nie przyszedłem na stołówkę,ale coś mi wypadło.
~~~ Harry ~~~
- Nic się nie stało. Czasami tak bywa - powiedziała.
Czułem się źle, dlatego że naszą znajomość zaczynam od kłamstwa. Ale co by było gdyby wiedziała, że jestem sławny? Może jest fanką albo hejterką.
- Dzięki, że nie masz mi tego za złe.
- Spoko.
- A ty co tu robisz? -spytałem.
- Czasami wychodzę ze szkoły ostatnia.
- Aha.
Zgasło światło.
- Po prostu wspaniale. Nie dość, że pada deszcz to jeszcze wyłączyli prąd.
- Oszczędź trochę sarkazmu na potem. Zadzwonimy po kogoś, żeby po nas przyjechał - zaproponowałem.
- Ja dzwoniłam i nikt nie odbiera.
- W takim razie ja zadzwonię.
Wybrałem numer do Alexa.
A(lex): Halo?
H(arry): Cześć Alex.Przyjedziesz po mnie do szkoły?
A: Jasne zaraz będę.
H: Dzięki.
A: Nie ma sprawy. Do zobaczenia.
H: Na razie - rozłączyłem się.
- Kumpel po nas przyjedzie -oznajmiłem.
- Jak dobrze, że tu jesteś.
- Cieszy mnie to, a teraz chodźmy do wyjścia.
- Okey.
Ruszyliśmy w stronę frontowych drzwi szkoły. Po 20 minutach Alex przyjechał, a my pobiegliśmy do auta.
- Hej Al. Czy mógłbyś zawieść moją koleżankę do domu? - zapytałem ochroniarza.
- Jasne. Wsiadajcie.
- Dziękuje panu - powiedziała Mel.
Gdy dojechaliśmy pod dom Melanie wysiadła.
- Do jutra - powiedziała - I jeszcze raz dziękuję za podwózkę.
- Nie ma za co - powiedział Alex.
- Pa - pożegnałem się, a ona odeszła.
~~~ 5 minut później ~~~
- To ta dziewczyna, która jest przewodniczącą szkoły?
- Tak - odpowiedziałem krótko.
- Jest miła i ładna.
- Mhm.
- Zaprosisz ją na randkę? -spytał się.
- Eee nie - odpowiedziałem speszony.
- Spoko. Jesteśmy na miejscu.
- Dzięki za transport. Na razie.
- Trzymaj się Harry.
Pobiegłem do domu i bez przywitania się z domownikami skierowałem się do pokoju i poszedłem spać. Ten dzień był szalony.
~~~~~~~~~~~~~~
Taaaaaaaaaa dam :D Kolejny rozdział historii Harryego w szkole ^_^ mam nadzieję, że się podoba. Poprzednia część <link> <3 pozdrawiam