Z pewnością dla nas, fanów, koncert to wydarzenie, które zapisze się w naszej pamięci na bardzo długi okres czasu. Jest to dzień na który czekamy tygodniami, miesiącami, a nawet latami, a i tak ten przeminie zbyt szybko i pozostawi po sobie niedosyt. Gdy w końcu jednak na kalendarzu zobaczymy tą pożądaną przez nas datę z pewnością nie da się opisać uczucia, które nam towarzyszy.
Generation Z Tour to trasa, która w Polsce chyli się ku zakończeniu. Jeszcze tylko dwa ostatnie koncerty dzielą nas od zamkniętego rozdziału jeśli chodzi o nasz kraj. Po sześciu niesamowitych show w Szczecinie, Gdańsku, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu i Katowicach ogrom fanów podzieliło się z nami swoimi przeżyciami, wrażeniami, odczuciami - jak kto woli - i w dzisiejszym poście znajdziemy głównie ich refleksje.
Dodam jeszcze, że są one naprawdę z serducha i nadal na świeżo w końcu trasa odbyła się w tym tygodniu - i to cała! Z Krakowa również pojawi się post, jednak bardzo obszerny z małą niespodzianką - zobaczycie co to będzie! Tym czasem zapraszam was do lektury, a jest ona naprawdę ciekawa - zapewniam.
Po wszystkim koniecznie dajcie znać w komentarzach czy byliście na trasie Generation Z i czy spotkaliście chłopaków lub czy wybieracie się na jutrzejszy koncert w Krakowie, bo do Katowic jeszcze zostało trochę czasu. Jeśli Kraków - do zobaczenia!
Sara Berne: Było to moje pierwsze mag i naprawdę stresowałam się nim jak nigdy dotąd. Jednak gdy przyszło co do czego jak stałam i jak Leo wyciągnął ręce bo chciał już mnie przytulić ale jeszcze nie mogłam podejść to się uspokoiłam a szłam jako pierwsza.
Charlie tez był kochany bo sam podniósł mi płytę i zdjęcie jakie z nimi chciałam a nie prosiłam go o to. Powiedziałam im to co chciałam. Może nie wszystko ale jednak kilka rzeczy. Koncert był cudowny bawiłam się świetnie mimo tego jak się pchali.
Klaudia Pszczoła: Byłam na Gen Z w Warszawie. Niestety nie miałam możliwości być na m&g z różnych powodów ale nie zmienia to faktu że bawiłam się wspaniale. Sam fakt usłyszenia ich na żywo podnosi mnie na duchu.
Na koncercie spotkałam się z wieloma osobami, których wcześniej nie miałam okazji spotkać. Mimo czekania 3 godzin na mrozie, zamarzniętych stóp i niechęci do wszystkiego, nie żałuję niczego. Ten dzień był wyjątkowy tak samo jak ta płyta. Piosenki mają tak cudowny przekaz, że nie mogłam nie uronić łzy. Albo więcej łez.
Razem z dziewczynami przeżyłyśmy niesamowitą przygodę, którą na pewno zapamiętamy do końca życia. Moja miłość do chłopaków wzrosła jeszcze bardziej. Widać, że robią to co kochają. Ich występ był po prostu bajeczny. Support też był genialny.
Na dzień dzisiejszy był to najlepszy mój koncert oraz jeden z największych dni w moim życiu.
Kinga Książek: No to gdy nadeszła moja kolei i jako iż to było moje pierwsze spotkanie z chłopakami to się rozpłakałam już na starcie. Podchodzę wpierw do Leo, tam się z nim przytulam i on zaczyna mną tak na boki machać, pytając jak mam na imię i czy wszystko jest okej.
Potem podeszłam do Charliego tam jak go przytulałam to zaczął mówić żeby to był mój najlepszy wieczór i abym zapamiętała go na zawsze.
Leo pyta czy mam zdjęcie, no to im pokazuje i pytam czy im pasuje. Oni się zgodzili, wszystko fajnie, ustawiamy się do zdjęcia i Leo zaczyna krzyczeć będę całować ci nosek, będę ci całować nosek! A to że ja i Leo patrzyliśmy się na siebie, to nie widzieliśmy ze fotograf każe nam się cofnąć, wiec Charlie zaczął ciągnąć mnie do tylu za biodra.
No i koniec zdjęcia - patrzę na Leo, a on mi (byłam zapłakana) mówi że mam ładne oczy, ciekawy kolor, a ja się zawstydzam i spoglądam w dół, e jrgo reakcja to, że zaczął mówić: ooo jaka słodka!
Przytulam go, żegnam się on mówi, że ma nadzieje ze się jeszcze zobaczymy i kocham cie Kinga, idę do Charliego on że tez mnie kocha i koniec!
Natalia Bachta: Więc było to pierwsze moje mag, które było świetne, bo co chciałam zrobić to zrobiłam. Tyle że miałam przytulić się do Lenehana a przez stres przytuliłam się do Devriesa. Koncert był świetny, nigdy już nie będę stała z przodu, z tylu jest lepiej i jest luz. Boli mnie jedynie to że mało co widziałam przez te telefony.
Kasia Pyza: Ogólnie to już gdy stałam w kolejce to mega się stresowałam, sama nawet nie wiem czym. Na spotkaniu Meet & Greet nie powiedziałam tego co chciałam powiedzieć chłopakom, bo po prostu jak obok nich stanęłam to mnie zatkało.
Gdy nadeszła moja kolej to Leondre się na mnie spojrzał i uśmiechnął, więc automatycznie do niego podeszłam. Przywitaliśmy się ze sobą, on powiedział Hello, natomiast ja Hi. Przytuliłam go, jednak nie trwało to długo, zależy jak na to patrzeć. Następnie położył ręce na mojej szyi i spytał jak mam na imię - spojrzał mi przy tym w oczy.
Odpowiedziałam, że Kasia, on od razu ponowił pytanie, tym razem jak się mam. Odpowiedziałam, że dobrze, ale strasznie cicho, nie mam pojęcia czemu. Odpowiedział okey, więc podeszłam do Charliego. Przytulił mnie jedną ręką, po czym Leondre ponownie spytał jak mi mija dzień.
Coś powiedział jeszcze o zdjęciu, ale gdy zauważył, że trzymam w ręku płytę wziął do ręki marker i zaproponował autograf. Kiwnęłam głową i po krótkiej chwili również Charlie, który wodził wzrokiem po personelu również mi się podpisał.
Później przyszła pora na zdjęcie - po wszystkim ponownie przytuliłam i jednego i drugiego. Powiedzieli do mnie kocham cię, a Leo dodał jeszcze Bye lub Goodbye oraz Thank You.
Na koniec pomachałam im jeszcze i odeszłam. Potem dostałam swój telefon z powrotem oraz gift - opaskę na rękę, laminat oraz plakat. Ogólnie było naprawdę fajnie!
Amelia Banaszak: To nie było moje pierwsze mag, jednak emocje towarzyszyły mi jak na tym pierwszym. Same spotkania chłopców z fanami wyglądały o wiele inaczej niż na innych trasach.
Pomimo panujących zasad na mag, to wszyscy naprawdę byli szczęśliwi, zauważyłam, że wiele dziewczyn długo rozmawiało z chłopcami, co wcześniej naprawdę rzadko się zdarzało.
Moje spotkanie z Leondre i Charliem było takie jak każde - trochę porozmawiałam, przytulaliśmy się, śmialiśmy, jedynym elementem, o którym mogę śmiało powiedzieć, to poza na zdjęcie - wyszła inaczej niż powinna, każdy z nas śmiał się z tego powodu.
Po meet and greetcie każdy podchodził po upominki vip, które potem były widoczne u każdego po spotkaniach. Warszawa głównie słynęła z dosyć chaotycznej publiczności na koncertach, przez co supporty jak i sami chłopcy byli bardzo zdziwieni.
Co prawda dużo osób spędzało koncert przy telefonach jednak mimo wszystko każdy świetnie się bawił. Niesamowitym uczuciem było usłyszeć niektóre piosenki z albumu Generation Z, które wywoływały wiele emocji.
Milena Kaczmarczyk: Pod klubem byłam jakoś już o godzinie siódmej, ale znalazłam się w pierwszej trzydziestce jeśli chodzi o kolejkę do Meet And Greet.
Byłam ogromnie zaskoczona, bo słyszałam, że dziewczyny czekają tam od trzeciej nad ranem, więc niespodzianką było dla mnie to, że jestem właściwie na przodzie. Co tu dużo mówić, to był najlepszy dzień w moim życiu.
Gdy tylko podeszłam Charliego przypomniałam sobie jak to cudownie jest mieć tego człowieka w ramionach. To mój powód do uśmiechu, ktoś kto małym gestem potrafi poprawić mi humor. Serio, idol jak marzenie, bardzo zdziwił się, że ominęłam Leondre (oczywiście wróciłam do niego) dla niego. Powiedziałam mu to co miałam powiedzieć, a ten poczochrał moje włosy.
Wróciłam do Leo, który udawał obrażonego, ale był tak komiczny, że sam się śmiał z tej sytuacji. Jemu również powiedziałam to co chciałam i dodałam powodzenia na scenie. Chłopak się uśmiechnął, oczywiście słodko, jak to miał on w zwyczaju.
Potem przyszła pora na zdjęcie - nie miałam jakiegoś wymyślnego, po prostu zrobiliśmy takie zwykłe, bo mój czas wolałam poświęcić na dłuższą rozmowę z chłopakami. Charlie obiecał, że przeczyta list, który dostał ode mnie, więc trzymam go za słowo.
Sam koncert był naprawdę świetny, usłyszałam moje ulubione piosenki, które wciąż mam w głowie. Nie zapomnę tego jakie ciarki miałam, gdy raz po raz któryś z chłopaków kierował swój wzrok na mnie. To naprawdę moment, który był dla mnie ogromnie ważny.
Wiki Borkowska: Myślę, że aktualne odbywająca się trasa jest najlepsza, jak do tej pory. Mimo wszystkich zakazów każdy bawił się dobrze. Chłopcy byli w wyjątkowo dobrych humorach. Nawet Charlie mimo złego samopoczucia dawał z siebie wszystko.
Emocje towarzyszyły wszystkim, nieważne, czy było to pierwsze mag, czy któreś z kolei. Moje spotkanie wyglądało dosyć typowo przytulenie, krótka rozmowa, zrobienie zdjęcia i pożegnanie się.
Po mag, każdy dostał upominki zarezerwowane jedynie dla osób z biletem "vip". Kiedy spotkania z chłopakami zakończyły się fanki, cierpliwie czekały na występy, nie tylko na główne gwiazdy, ale także na supporty.
Cały koncert minął mi w naprawdę dobrej atmosferze. Wszystkie występy bez wyjątku były świetne i dopracowane.
Ala Ostrowiec: Bez wątpienia najlepszy dzień w moim życiu. Łzy lały się litrami, naprawdę, emocji było tak dużo, że mało pamiętam. Wiem, że przy Thousand Years publiczność dała z siebie naprawdę wszystko, a przy Hopeful byłam po prostu wniebowzięta.
Nie miałam biletu Meet & Greet aczkolwiek następnym razem na pewno go kupię. Jest to przepustka do moich marzeń i choć ze zwykłym biletem bawiłam się świetnie to jestem pewna, że z MAG będę bawić się jeszcze lepiej.
Zuzanna Byrwa: Koncert byl wspaniały. Na MAG skupiałam się na Charliem no ogólnie byłoby idealnie gdyby nie fakt ze zagadałam się z nim i ten pan kazał nam zrobić zdjęcie wiec wyszło na to ze było dosyć krótko.
Minusem było tez zachowanie Leo który no od razu po zrobieniu zdjęcia przytulił już kolejną dziewczynę i ogólnie był sztywny za to Charlie był naprawdę wspaniały! no minusem koncertu było to że dziewczyny się bez przerwy pchały i trudno było oddychać. a tak to się bardzo dobrze bawiłam..
Julia Dziakowska: To był mój pierwszy koncert (byłam w Poznaniu). Na początku kiedy był Iggi i Kast Away stałam, nie śpiewałam (bo ich nie znałam, wiec nie specjalnie mnie to zaciekawiło). Gdy Barsi weszli, aż zakręciła mi się łezka w oku, to było cudowne ich zobaczyć na żywo!
Znałam każdą piosenkę i śpiewałam z nimi. Byłam przy scenie ale nie przy barierkach, tylko tam gdzie ochroniarz stał. Było naprawdę miło, bo akurat tam gdzie stałam dziewczyny się aż tak nie pchały.
Jednak ze na przeciwko sceny byli strasznie i cały czas ochroniarze wynosili dziewczyny, które zasłabły (to była jedyna przykra rzecz). Było tam cudownieee! To było takie szczęście ze trudno opisać.
Gabrysia Wocal: Wiec ogólnie to był mój czwarty MAG, ale zupełnie różnił się on od innych. Zawsze byłam taka zestresowana, biegłam do nich albo nic nie mogłam powiedzieć. Teraz po prostu do nich podeszłam. Najgorsze było to że miałam zaplanowane zdjęcie na siedząco, a że nie można było, bo zasady na to nie pozwoliły, musiałam coś szybko wymyślić.
Przez pięć minut, bo byłam ósma w kolejce. Podeszłam do Leo i poczułam, że znowu spełniłam swoje marzenie. Leo jest taki kochany. Spytał się mnie czy się dobrze czuję, a ja na niego spojrzałam i mu odpowiedziałam.
Popatrzył mi w oczy i powiedział, że pamięta mnie z ostatniej trasy. Podeszłam do Charliego i go przytuliłam - spytał się co tam i w ogóle. Zrobiliśmy sobie zdjęcie, a Leo powiedział See u Soon, przytuliłam ich znowu i odeszłam.
Wanessa Szyszko: No to nie był mój najlepszy koncert, ale pomimo tego zakazu nagrywania i innych rzeczy, kocham swoje zdjęcie z MAG i ogólnie bardzo lubię to spotkanie. Wyglądało ono tak, że podeszłam, przytuliłam, zaczęłam krótką rozmowę, zdjęcie i pożegnanie.
Nie było to jakieś specjalne, ale mega je lubię. Po MAG, każdy kto miał bilet VIP dostał upominki tj. smycz, plakat oraz silikonka. Zaskoczyło mnie to, bo to pierwszy raz kiedy dostajemy takie gifty.
Po MAG przyszedł czas na koncert - pomimo tego, że podczas występu Kast Awaya musiałam wyjść, bo zrobiło mi się słabo to to był on świetny.
Byłam z tyłu, ale bawiłam się super, choć przyznam, że wolę stać przy barierkach i widzieć chłopaków dokładniej i z bliska.
Sam koncert był świetny i życzę każdemu kto jeszcze tego nie przeżył, by miał taką okazję, bo takie wydarzenie to coś czego się nigdy nie zapomni i jest to najlepsze uczucie na świecie.
Natalia Smolarek: Widziałam ich pomiędzy telefonami trochę i naprawdę super jest zobaczyć ich w końcu na żywo, ale te pchanie się i robienie sobie ze mnie podpórki do tel było takie niewygodne że chciałam już końca.. Ale tak to śpiewali super nie z playbacku i odczucie jest takie no trudno odpisać takie szczęście i radość.
Patrcja Winerowicz: Jak znalazłam się już pod studiem to zaczęłam myśleć o tym, że za chwilkę znowu ich zobaczę i zaczęły lecieć mi łzy. Jak wyszli na scenę to każdy zaczął się pchać (a stałam w drugim rzędzie więc na prawdę było duszno), starałam się tym nie przejmować tylko cieszyć się tym, że znowu ich zobaczyłam.
Wszystko było super no bo wow widzę kolejny raz na żywo takie ważne dla mnie osoby, stoję pod sceną, dotknęłam ich itd. ale kiedyś na koncertach wyglądało to inaczej. W sensie jak byli młodsi to bardziej było po nich widać to jak czerpią przyjemności ze spotkań z fanami i z koncertów a teraz, na GZ ledwo co się uśmiechali na scenie Wiem że pewnie byli zmęczeni po tych wszystkich próbach, koncertach z wcześniejszych dni, jeżdżeniem z miasta do miasta, po tylu m&g itp
Ale teraz już są starsi i traktują to bardziej jako pracę i zamiast czerpać przyjemności z koncertów to dla nich jest zarobek.
Oczywiście to wygląda tak z mojej perspektywy, nie mówię że im na nas nie zależy bo zapewne wiele nam zawdzięczają, bo to w zasadzie dzięki bambinos odnieśli taki sukces ale no, tak jak wyżej napisałam są co raz starsi i co raz bardziej traktują to jako pracę 😛 Ale no nie rozmawiałam z nimi więc nie wiem jak oni traktują to wszystko, to tylko moja opinia, ale no wracając do odczuć, to jak już koncert trwał to czułam się tak uch to takie mega uczucie kiedy masz idoli i Twoja rodzina pomaga Ci spełniać marzenia.
Każdy mój wcześniejszy koncert był tak samo ważny, ale ten był wyjątkowy ponieważ pojechała ze mną moja najlepsza przyjaciółka i genialnie spędziłam z nią koncert.
Jedyne czego trochę żałuje to tego, że niektóre dziewczyny nie umieją się zachować i mega się wyzywają, no rozumiem że każdy się pcha żeby być bliżej idola no ale wyzwiska nie są przyjemne, tym bardziej że nie każda tam osoba się pchała, np jakiejś dziewczynie się zrobiło słabo więc chciałyśmy zrobić jej miejsce a inne laski zaczęły nas wyzywać bo się pchamy a my tylko chciałyśmy przepuścić na przód dziewczynę bo jej się słabo zrobiło.
Ola Salach: Trudno jest mi opisać co stało się na tym koncercie, te wszystkie emocje które towarzyszyły mi podczas tego wydarzenia są po prostu nie do opisania. Ten koncert był trochę takim przełomem, to właśnie na gzt w warszawie odbyło się moje pierwsze mag. Co do samego mag- jest to po prostu dla mnie ciężkie w tym momencie, że tak szybko to minęło.
Chłopaki są przekochani na mag, usłyszałam od nich tyle ciepłych słów, te kilkadziesiąt sekund było zdecydowanie jednymi z najlepszych sekund w moim życiu. Wychodząc z m&g, przeszłam kilka kroków i dosłownie się rozpłakałam na myśl co się właśnie wydarzyło. Płakałam jakieś 30 minut, podchodziły do mnie dziewczyny, które mnie uspokajały ale tak naprawdę te łzy same napływały mi do oczu.
Najgorsze po tym wszystkim było tylko patrzenie na nich, z brakiem możliwości powtórzenia tej chwili. Te odczucie, patrzenie na swojego idola, którego masz tak naprawdę na wyciągnięcie ręki ale nie możesz już podejść, nie możesz pomimo chęci.
Siedząc i czekając na koncert jedyną rzeczą, którą robiłam było tylko patrzenie jak kolejne dziewczyny wychodziły z płaczem po m&g. Przed samym koncertem, spotkałam się jeszcze z kilkoma osobami, ale tu nie ma co opisywać. Sam w sobie koncert był niesamowity, do tego był pierwszym koncertem na którym wylałam tyle łez!
Pomijając fakt przepychania się, oraz pchania jak się da było cudownie. Piosenka, która zdecydowanie była moim zdaniem najlepiej wykonana to "right for you", i to właśnie ta piosenka na której wylałam najwięcej łez. Na jednej z piosenkę udało mi się złapać chwilowy kontakt z jednym z chłopaków- Charliem. Niby tak mała rzecz a sprawiła że na mojej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech.
Patrząc z widowni na ich uśmiech i na radość, po prostu nie zwracałam uwagę na nic innego jak na nich. śpiewałam, tańczyłam i bawiłam się najlepiej. To strasznie przykre że takie chwile mijają tak szybko, i gdy się odwrócimy już wychodzimy z klubu ze łzami w oczach. Atmosfera, radość po prostu wszystko na tym koncercie było niesamowite, i tak bardzo chce tam wrócić:)
Nikola Gerwatowska: Okej wiec byłam na koncercie w Gdańsku. Przyjechałam z moja przyjaciółka o 5 pod klub. Było strasznie zimno, nawet pod trzema kocami zamarzałyśmy, ale wiedziałyśmy ze warto tyle czekać. Byłyśmy jedne z pierwszych, bo było parę dziewczyn od 3 rano.
Mimo ze mieli wpuszczać bilety meet and greet o 16 to zaczęli sprawdzać bilety już około pół godziny przed przez co mój mag rozpoczął się mniej więcej parę minut przed 16.
Podczas meet and greet podeszłam najpierw do Leo, ponieważ on był pierwszy. Powiedział do mnie „Hi” a gdy mu odpowiedziałam do spytał się jak się czuje. Odpowiedziałam mu ze okej po czym Leo zapytał się o moje imię. Powiedział „Hi Nikola” a potem poszłam do Charliego.
Przywitałam się z nim a następnie spytałam się czy mogę założyć jego czapkę do zdjęcia. Ten mi nie pozwolił, powiedział ze ma nieułożone włosy. Pokazałam im zdjęcie i powiedziałam który to który. Leo ustawiając się do zdjęcia powiedział „it’s so sad bro”, a potem fotograf zrobił zdjęcie.
Przytuliłam ich na pożegnanie, pomijając już to ze jakiś facet mnie odepchnął od charliego :”)
Ustawiłam się z przyjaciółka pod barierki i czekałyśmy na koncert.
Kiedy wszedł Iggi zaczęłyśmy piszczeć bo chciałyśmy żeby miło mu się nas wspominało, ale potem rzeczywiście zaskoczył nas swoim występem.
Nikola Gerwatowska (2): Po nim wystąpił Kast Away. On rozkręcił cała imprezę. Mimo ze śpiewał z playbacku to jego występ chyba się wszystkim podobał. Miał świetny kontakt z publicznością i umiał nas rozbawić.
Jeśli chodzi o pchanie się innych bambino to tak się pchały ze my (ja i moje koleżanki) nie mogłyśmy się ruszać, a to wszystko zaczęło się kiedy na scenę wyszli barsi. Podczas koncertu Bam jakieś dziewczyny próbowały się wepchnąć pomiędzy mną a moja przyjaciółka co bolało i przeszkadzało w dobrej zabawie.
Kiedy Charlie kazał skakać podczas piosenki „Turn it up” ani ja ani moje koleżanki nie mogłyśmy się nawet ruszyć.
W połowie występu chłopaków pomiędzy mną a Kamila były już dwie dziewczyny :”) a koncert miałyśmy spędzić razem i mimo wielu próśb i uwag żeby się nie pchały one robiły to dalej i jeszcze nas wyzywały. W pewnym momencie Kamila zaczęła nawet płakać bo tak na nią napierały, ze nie mogła oddychać, a te laski dalej się pchały nawet mimo uwag ochroniarzy...
Przejdźmy może do samego występu bam. Kiedy weszli na scenę oczywiście zaczął się tez pisk. Chłopaki zaczęli śpiewać piosenkę z ich nowego albumu, a razem z nimi cały tłum fanek.
Potem ktoś z tylu rzucił na scenę świeżaka, którego Charlie zauważył. Wziął go i położył na wielkie „Z”, które było na scenie. Po kolejnej piosence fanki poprosiły go o rzucenie nim w tłum, co zrobił. Ogólnie koncert był najlepszy na jakim byłam, a byłam jeszcze na teen spirit i trasie z Johnnym.
Serio ten był najlepszy. Chociaż teraz mam pełno siniaków na nogach i wielkiego siniaka na biodrze to to był najlepszy koncert bam na jakim byłam.
Paulina Andrzejewska: Na początku czułam się taka pusta jak tam weszłam do progresji później spotykając się z niektórymi osobami jakoś nabrałam siły nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić nie odnajdywałam się tam, wszyscy piszczeli i w ogóle, ale mi jakoś to nie szło nagle zaczął śpiewać iggi i chciało mi się płakać bo zaraz zobaczę barsow.
Wyszedł iggi, wszedł kast i moje serce zaczęło mocniej bić dał mi takiego powera że hicior i nagle barsi - to było coś niesamowitego krzyczałam, piszczałam, płakałam wszystko aby mnie usłyszeli kiedy Leo odpowiedział mi na i love you nie wiedziałam co powiedzieć to było cudowne poznałam też cudowne osoby i bardzo tęsknie.
Julia Wiśniewska: Ogólnie we Wrocławiu miałam swój pierwszy mag. Wszystko działo się tak szybko i już po chwili kilka osób dzieliło mnie od moich skarbków. Lenehan się co chwilę wychylał i już wtedy mnie sparaliżowało, a jak zobaczyłam devriesa to już w ogóle, byłam pewna że nie będę w stanie nic zrobić. Okej chwilę później już stoję ja, lenehan się odwraca, patrzy na mnie i nie wiem co mi się stało, ale no nie mogłam u schowałam się za koleżankę i popchnęłam ją żeby szła pierwsza.
Później moja kolej, no ok idę i od razu w ramiona Charlsa. Szepnęłam tylko hi, a później na jego pytanie czy wszystko ok odpowiedziałam że nie haha. Potem Leo ogólnie cały czas tak się trzęsłam, że to hit PRZYTULAM MÓJ ŚWIAT. Kocham cie, kocham cie bardziej itd.
Później moja goal rozmowa z Leo, ale wolę zachować ją dla siebie hah. No to okej robimy zdjęcie, pokazuje jakie chce, układamy się, zdjęcie pstryk. Ostanie słowa, przytulaski i bye! No i później koncert, ale tutaj to mogłabym się mogła rozpisać głównie o laskach które serdecznie pozdrawiam wraz z moim obitym bokiem! Koncert też był wspaniały no, wykorzystałam go najlepiej jak umiałam i ogólnie wczorajszy dzień dał mi energię na cały ten rok i wspominam go najcieplej!!!
Emilia Marek: A więc, co do dziewczyn na koncercie, to w kolejce, zanim nas wpuścili, bardzo się pchały. Próbowały po bokach się przeciskać, byle tylko parę osób do przodu. Koncert również opóźnił się przez to, że nie chciały się cofnąć, by zrobić miejsce pomiędzy nami i sceną. Iggi i Kast Away bardzo fajnie śpiewali, kast jest bardzo oryginalny, śpiewał np. przeróbki "mam te moc" i piosenki z króla lwa. Ogólnie sympatycznie.
Co do BaM - śpiewali bardzo krótko, bo zaledwie godzinę. Jak liczę, to wydaje mi się, że było 6 piosenek z płyty. Chłopcy wydawali się już zmęczeni trasą, praktycznie 0 kontaktu z nami. Leo przynajmniej raz kucnął i coś tam mówił, Charlie był już całkowicie nijaki.
Z tego co wiem, w Gdańsku mieli więcej kontaktu, więc, jak napisałam - zapewne wina zmęczenia. Ogólnie było mega sympatycznie, jedynie szkoda, że z 3 wykonawców, bam byli najmniej energiczni.
Marta Sierżysko: to było moje 3 mag i 5 koncert wiec postanowiłam ze podejdę do tego na luzie i potraktuje ich jak nie wiem kolegów a nie obiekty westchnień xD charliego widziałam już wcześniej jak wychodził z busa więc jak wyszli na ściankę to był mniejszy szok ale i tak nadal się nie stresowałam i wyszło mi to na dobre, bo mag mogę śmiało powiedzieć że było najlepsze, powiedziałam im wszystko co chciałam, wszystko mi wyszło, było po prostu cudownie.
Mimo że się ogarnęłam i podeszłam do tego na luzie to towarzyszyły mi takie same uczucia jak przy tych czterech spotkaniach z nimi i to było piękne. A co do koncertu to spędziłam go z super osobami, wybawiłam się i wyśpiewałam za wszystkie czasy!!
Julia Wiśniewska: czekając przed klubem wiedziałam ze teraz jest jeszcze parę godzin ale zaraz będzie już po, na sama myśl o tym chciało mi się strasznie płakać. Gdy już po kilku godzinach weszłam do pomieszczenia gdzie się odbywało mag zamarłam, dzieliło mnie niespełna 5 metrów od nich, mimo iż było to moje 2 mag przeżywałam to jeszcze gorzej niż poprzednie.
Gdy przede mną była ostatnia osoba po której miałam wejść zaczęłam bardzo głęboko oddychać nie mogłam się ogarnąć cała się trzęsłam, myślałam ze zemdleję Devries ciągle na mnie zerkał, na ten widok jeszcze głębiej oddychałam ale rownież lekko się uśmiechałam,
Gdy ochroniarz powiedział że mogę wchodzić powolnym krokiem do nich podeszłam, pierwszy był Devries wiec to do niego się pierwsza przytuliłam to uczucie było wspaniale nie umiem tego opisać, na samą myśl chce mi się płakać, tak go strasznie kocham i tak za nim tęsknie.
Od razu powiedzialam „i love you so much” nie odpowiedział wiec myślałam, że nie usłyszał to tak mi się przykro zrobiło ale gdy już się od niego „odkleiłam” powiedział „i love you too” tak mi się cieplutko na serduszku zrobiło.
Julia Wiśniewska (2): Chciałam już przytulać Charliego ale Leo zapytał się mnie jeszcze jak mam na imię, chwilę się zawahałam, bo straciłam chyba język w buzi, ale odpowiedziałam mu drżącym głosem. Przytuilłam Charliego.
Tak strasznie się trzęsłam że myślałam, że zaraz zemdleje, przytulam cały swój świat, no idealnie, tylko czułam że Charlie nie jest tak samo czuły jak Leo, ale mimo tego powiedziałam mu że go kocham, ale na tyle głośno żeby usłyszał i żebym nie miała wątpliwości ze to zrobił.
Nic nie odpowiedział ale w tamtej chwili się tym nie zamartwiałam dopiero po mag zaczęłam to przeżywać. pokazałam im pozę powiedzieli ze okej, gdy się ustawialiśmy zapomniałam co ja im przed chwila pokazałam ale złapałam Leo za jego lewa rękę a on chciał mnie złapać za moja lewa swoja prawa ręka ale ta ręka miałam trzymać Lenehana trochę się zmartwiłam, poza mi nie wyjdzie ale nie potrzebnie. Leo przeprosił mnie za kłopot i zrobił tak jak było na wcześniej pokazanym zdjęciu.
Po zrobieniu zdjęcia mocno przytuliłam Devriesa ostatni raz na co ten powiedział mi, ze mnie kocha. Odpowiedziałam mu tym samym, to było najcudowniejsze uczucie na świecie usłyszeć to od niego. Potem wtuliłam się w Charliego, on tylko powiedział, ze mi dziękuje i wyszłam. Podeszłam do parapetu i zaczęłam ryczeć, po prostu zaczęłam płakać, że już jest po i ze to już minęło i ze to się nie powtórzy.
Nie byłam tam z nikim wiec nie miałam do kogo się odezwać ale rozryczałam się jak nikt inny naprawdę. Następny był koncert, który spędziłam już w gronie znajomych i świetnie bawiłam się na końcu. Na niektórych piosenkach nie ukrywam ze łzy mi poleciały ale bawiłam się wspaniale, nigdy nie zapomnę tego dnia.
Maja Pessel: Oki, a wiec - jak czekałam na moje m&g byłam bardzo zestresowana tym czekaniem, że BAM powie coś czego ja nie zrozumiem, ale kiedy przyszła moja kolej i Leo mnie przytulił poczułam się fantastycznie, jakoś tak jakbym nagle mój cały świat miała w ramionami po czym podeszłam do Charliego któremu powiedziałam, że kocham go bardzo bardzo mocno.
Wtedy on mnie przytulił i mój świat miałam w rękach i nie chciałam go puścić byłam smutna i szczęśliwa jak nigdy. Smutna dlatego, że zaraz musiałam od nich iść, a szczęśliwa bo spełniło się moje największe marzenie! Podczas wyczekiwania na koncert było tak sobie bo dziewczyny ze zwykłym się wpychały strasznie i byłam zła. Jak Iggi Kelly śpiewał to było spoko można było pośpiewać ogóle fajna atmosfera.
Ale jak wszedł Kast Away to było świetnie, bo jakoś jego muzyka zachęcało do tańca, skakania, śpiewania itp. (Z dziewczynami z którymi spędzałam koncert super się bawiłyśmy na jego piosenkach) i tak milusio było na serduszku jak widziałam jak wszyscy się tak fajniusio bawią. Jak czekałyśmy na Barsów (przynajmniej w Wawie ) było tak, że chyba z 10 razy krzyczałyśmy BARS AND MELODY żeby wyszli!
Haha było super! Jak wyszli było tak ekstra, że mogłam ich jeszcze raz zobaczyć jak bawią się na scenie i śpiewają! Byłam mega, mega szczęśliwa przez cały koncert i ogólnie wybuchałam radością.
Karolina Łuszczki: Byłam na koncercie we Wrocławiu i był to mój najlepszy koncert jak i M&G. Równo o 16 wpuszczali bilety M&G a ja byłam gdzieś ok. 10 w kolejce. Przed mag jakiś Pan mówił o zasadach i się zaczęło. Jak nadeszła moja kolej nie odczuwałam żadnych emocji, po prostu skupiłam się na ich perfekcyjnych twarzach. Pierwsze podeszłam do Charliego i przytuliłam go z całych sił.
Spytał się mnie jak się czuję, odpowiedziałam że okej i czuję się bardzo dobrze a później podeszłam do Devriesa, on spytał się mnie jak mam na imię a ja się na chwilę zacielam bo Leo ma strasznie dziwny akcent i nie do końca go zrozumiałam ale odpowiedziałam że Karolina to on tak słodko zaczął powtarzać Kajolina Kajolina. I powiedział jeszcze ze jestem słodka i też że słodko się ubrałam.
To ja takie oo dziękuję i pokazałam im zdjęcie jakie chce sobie z nimi zrobić. Wtuliłam się w Leo i schowałam głowę w jego szyję ale Leo popatrzył na zdjęcie które leżało na podłodze i mi powiedział że jest tam inaczej to ja odwróciłam głowę do kamery a on się tka cudownie zaśmiał.
Poczułam po chwili jak Charlie od tyłu mnie przytula i to było coś pięknego później się jeszcze z Leo przytuliłam i poszłam odebrać plakat i resztę rzeczy. A na koncercie byłam w raz 1 raz 2 rzędzie. Minął on bardzo szybko według mnie i nie było tak strasznie źle.
Raz kast away wyszedł do nas i wymacałam jego dredy czy tam warkoczyki ahah. Dotknęłam parę razy iggiego. A jak weszli barsi to zaczęło się robić bardzo duszno ale jakoś dałam radę wokół mnie było mega towarzystwo każdy sobie pomagał, dałam komuś swoją wodę bo się źle poczuł więc było całkiem Oki. Nie zapomnę jak Charlie przez całą zwrotkę patrzył się mi w oczy tak samo jak Leo tylko że przez krótką chwilę.
Trochę wkurzało mnie to że Leo był cały czas po lewej stronie i mało co go widziałam. Ale podsumowując ten koncert był najlepszym z całego mojego życia a byłam na nich 4 razy.