Każdy z nas ma coś co uwielbia robić. Niektórzy kochają sport, inni muzykę. Ludzie do niczego się nie ograniczają, po prostu robią to co kochają
Znam dokładną datę rozpoczęcia mojej prawdziwej pasji. 26.10.2005- wtedy w moim życiu pojawiło się coś, co ciągnie się ze mną aż do dziś. Szczerze mówiąc, nie zaczęło się od samej gry, ponieważ gra przyszła z czasem. Podana data, jest datą pierwszego meczu koszykówki, na który pojechałam. Byłam w kompletnym szoku jak to wszystko wygląda. 3-latka wśród masy ludzi w nie dużej hali. Dla tak małego dziecka było to coś niesamowitego. Z opowieści mojego taty wiem, że skakałam po trybunach jak nienormalna i bardzo krzyczałam ahahaha. Tego dnia poznałam kilku koszykarzy, ponieważ mój dziadek miał z nimi jakiś tam kontakt.
Do gry też nie musiałam się długo przekonywać, bo po niedługim czasie zaczęłam grać. Dziadek zabierał mnie na spotkania klubu kibica, na które również przyjeżdżał jeden koszykarz, z którym miał najlepszy kontakt. W czasie trwania spotkania ten koszykarz zabierał mnie na boisko i ze mną grał? Nie mogę tak tego nazwać, bo nawet nie dorzucałam do kosza, ale mam nadzieję, że potraficie to sobie wyobrazić
Przez kilka lat ten jeden koszykarz był moim osobistym trenerem. Dzięki niemu opanowałam najprostsze podstawy koszykówki. Co się stało gdy odszedł?
Miałam wtedy 8 lat. Miałam minimalne umiejętności w tym sporcie, MINIMALNE i kiedy ten koszykarz zmienił klub i się przeprowadził, musiałam zacząć sobie radzić sama. Nie miałam już kogoś takiego kto mógłby mnie uczyć. Po prostu dalej jeździłam na mecze i obserwowałam różne style gry każdego z koszykarzy. Grywałam dość często z kuzynem na podwórku, albo jak się rodzina zjeżdżała to graliśmy, nawet po 8 osób w drużynie. Była to nauka przez samą zabawę, bo nie było nawet zasad, graliśmy tak dla siebie- po prostu by zagrać
Cały czas jeździłam na mecze. Starałam się angażować najbardziej jak było to możliwe,więc rok w rok moja częstotliwość na meczach się zwiększała. Byłam jeszcze na tyle nieśmiałą osobą, że bałam się nawiązać jakikolwiek kontakt z koszykarzem. Pamiętam, że jeden z nich wtedy bardzo mnie zaczepiał, bo byłam jedynym dzieckiem w klubie kibica (dziadek w nim był, a ja przyjechałam z nim). Najlepsze jest to, że gdy się ostatnio widzieliśmy to wspominał tą sytuacje i nie ukrywajmy, śmieszy mnie to teraz
Minęło już trochę czasu. Przez te 12 lat zaszło naprawdę wiele zmian. Zaangażowałam się w klub w 100% i jestem na każdym meczu domowym i większości wyjazdowych. Nie mam też lęku, jeżeli chodzi o rozmowy, bo buzia mi się teraz nie zamyka. Bardzo dużo rozmawiam ze wszystkimi koszykarzami, ponieważ udzielają mi dużo porad dotyczących gry i opowiadają mi swoje historię podpisania pierwszego kontraktu. Oni wszyscy stali się moją motywacją i każda rozmowa z nimi i każde spotkanie dodaję mi więcej energii do gry i chęci spełnienia marzenia. Czasami razem zagramy jeżeli jest czas. Wspierają mnie teraz w mojej pogoni za zostaniem koszykarką.
Gdyby ktoś kiedyś przyszedł do mnie i powiedział, że będę teraz w takim miejscu jak mój klub i będę aż tak bardzo starała się grać zawodowo w koszykówkę, chyba bym tego kogoś wyśmiała. Jak byłam mniejsza chciałam grać, to fakt, ale nie sądziłam, że to wzrośnie na tak wielką skalę. Poznałam przez ten czas masę ludzi: koszykarzy, kibiców, trenerów i jeszcze wiele innych. Byli to ludzie, którzy rozumieli co w ogóle moi, bo moi znajomi nie mają na ten temat żadnego pojęcia. Cieszę się, że interesuje się właśnie tym, bo nie wyobrażam sobie siebie robiącą coś innego. Koszykówka stała się częścią mnie, bez której nie wyobrażam sobie teraz siebie
Jakość: | 20 | Popularność: | 76 |
Podziękowania: | 0 | Ocena: | 15 |
Wyróżnienia: | 0 | Komentarze: | 20 |