Post wstawiam dość późno, bo rekrutacja dawno za nami, ale myślę,że się tutaj jednak przyda ;) Ja oczywiście przedstawiam tylko i wyłącznie moje spostrzeżenia, refleksje i mam porównanie tylko do dwóch szkół z tym kierunkiem. Nie zapewniam, że w każdej szkole w Polsce czy na świecie panują te same zasady, lekcje przebiegają tak samo czy nawet podobnie – no każdy wie o co chodzi! Przejdźmy do konkretów!
Zapewne większość z was zadała sobie pytanie o to kim ja jestem, że mam prawo o tym mówić? Otóż jestem uczennicą drugiej klasy Zespołu Szkół Przemysłu Mody w Łodzi. W mojej szkole znajdziecie też takie klasy jak klasa „odzieżowa” i klasa „cyfrowa” [oczywiście kierunki nie mają takich nazw, to są uproszczone nazwy, których używamy wewnątrz szkoły].
Także co nieco mogę się wypowiedzieć, bo mam już jakiś bagaż podręczny moich doświadczeń związanych z tym kierunkiem i chętnie się tym z wami podzielę.
Jak można się domyśleć jest to kierunek związany ściśle z fotografią, ale ku zdziwieniu wielu nie tylko. Na wstępie muszę zaznaczyć, że nie ma to nic wspólnego z reżyserowaniem, w ogóle z filmem.
Ale przejdźmy do głównego wątku, czyli wątku „co to fototechnik?”. Fototechnik, jak sama nazwa wskazuje to TECHNIK FOTOGRAFII [nie mylić z fotografem, bo to obraża fototechników]. Aby zostać fotografem wystarczy wziąć aparat w rękę i nacisnąć spust migawki, aby zostać PROFESJONALNYM fotografem trzeba zrobić kilkutygodniowy, optymalnie kilkumiesięczny kurs i bum! Możesz dopisać sobie „profesjonalny”. Ale aby zostać fototechnikiem należy znać zasady fotografii, ale oprócz tego zasady obróbki cyfrowej, odczynniki chemiczne, zasady wywoływania zdjęć [w ciemni jak i w fotolabach], podstawy fizyki i matematyki oraz mieć troszkę wiedzy o teorii i historii fotografii. Jeśli masz opanowane te cuda i zdasz dwa egzaminy kwalifikacyjne otrzymujesz certyfikat FOTOTECHNIKA. Czy teraz widzisz w tym różnicę?
No według tego co przedstawiłam wcześniej to żeby to wszystko ogarnąć powinnam cały rok siedzieć po 11 godzin w szkole 7 dni w tygodniu. No aż tak źle nie jest kochani, spokojnie. Choć przyznam, że bywa ciężko. Ale zawsze jest przyjemnie!
Także jak na razie dane mi było poznać 4 przedmioty zawodowe. Więc porozmawiajmy o nich!
TECHNIKI FOTOGRAFICZNE to technika, czyli zajęcia manualne.W 1 klasie były one dzielone na dwie części i jedna to była praca głównie w studio, a następnie na photoshopie, a druga to technika nadgarstka [teraz was zaskoczę], czyli rysowanie. Rysowaliśmy przeróżne rzeczy, jedne trudniejsze, drugie łatwiejsze, ale dlaczego? Praca w studio to wbrew pozorom nie tylko klikanie spustu, przed każdą poważną sesją fotograf musi sporządzić plan wyposażenia i eksploatacji studio, czyli co gdzie leży, kto gdzie stoi, jakie lampy skierowane są w jaką stronę. Nic przyjemnego, ale też mozolnego.
PROCESY FOTOGRAFICZNE, czyli sama esencja wiedzy. To lekcje czysto teoretyczne, na których uczymy się rodzajów perspektyw, obiektywów, ogarniamy całą historię, poznajemy chemię i wiele, wiele innych. Generalnie jest to dość nudny przedmiot, na którym pisze się nieopisanie dużo, ale jednak dobrze prowadzony staje się jedną z ulubionych lekcji w planie. Całą tą teorię można bardzo ciekawie przedstawić, dając nam, jako uczniom pole do popisu. Na moich lekcjach wyglądało to tak, że mieliśmy miesiąc teorię, a później „wcielaliśmy ją w życie” i przez dwa tygodnie [czyli średnio 8 godzin lekcyjnych] pracowaliśmy w studio, robiliśmy zdjęcia z wykorzystaniem tej wiedzy, później tworzyliśmy z tego prezentacje [ćwicząc przy tym metody konkursowego opisywania zdjęcia, dobierania kolorystyki, tworzenia galerii] i przedstawialiśmy na ocenę. To naprawdę pomaga przełamać strach sceniczny, trenuje ważne umiejętności.
URZĄDZENIA FOTOTECHNICZNE, czyli jak można się domyśleć tu ogarniamy bardzo szczegółowo elementy budowy aparatu, obiektywu, poznajemy stare, w większości już nawet nie działające aparaty, czy oglądamy różne rodzaje kliszy, no ale co bardziej nużące – poznajemy też tajniki matematyko-fizyki czyli RÓWNANIE SOCZEWKI i tego typu sprawy.
CYFROWA OBRÓBKA OBRAZU, czyli jak można sobie samemu zgadnąć to są to lekcje, na których tylko i wyłącznie pracujemy na photoshopie [dokładnie photoshop CS6/CS5.5 zależnie od sali lekcyjnej] i pracujemy systemem zadaniowym, czyli dostajemy ściśle określone zadanie, zdjęcie do obrobienia i efekt końcowy i przez 2 h musimy to zdjęcie wykonać i to w sumie tyle.
No właśnie, idziecie do fotografa robić sobie zdjęcia legitymacyjne, paszportowe czy do dowodu, a nie do fototechnika. A czy ktoś z was widział kiedyś jego dyplomy i tytuły? Na większości szyldów, jest napisane „fototechnika”, a nie „fotografia”. Sama zanim zaczęłam się w to tak naprawdę zagłębiać, też widziałam „fotografia”, no bo przecież, chodzę do FOTOGRAFA. Prawda jest taka, że każdy z waszych FOTOGRAFÓW, jest FOTOTECHNIKIEM, bo on nie tylko robi zdjęcie, prawda? Przeprowadza też retusz zdjęcia i je wywołuje w labie.
Często można się też spotkać, z tym, że nowo otwierające się placówki mają w nazwie fotografia, bo taka 60-letnia pani Zenia nie przyjdzie tutaj, bo to nie fotograf, a ona do jakichś nowych wytworów młodzieży chodzić nie będzie [choć zdradzę wam, że nie tylko takie podejście ma ta pani Zenia, ale i u 30-letniej pani Karoliny możemy zaobserwować takie zjawisko].
I jeszcze taka ciekawostka. Będąc zwykłym fotografem po kursach nie możesz otworzyć własnej działalności, możesz jedynie być u kogoś zatrudniony!
Fototechnik zwykle jest w szkołach artystycznych, przez co widuje się ludzi o najprzeróżniejszych stylach, interpretacjach własnego ja i zdecydowanie nie podążających za moda, a za swoimi upodobaniami.
Oczywiście znajdą się też grupki typowych dresów, dziewczyny prosto z solarium z różową szminką na ustach czy osoby ślepo podążające za aktualnymi modowymi trendami, ale nie o tym chce mówić.
Powiem szczerze, że idąc do tej szkoły nie spodziewałam się, że spotkam dużą rzeszę ludzi w czarnych skórach, obwieszonych łańcuchami, w glanach, z tunelami w uszach w których spokojnie zmieściłby się mój piórnik. Ale ciekawsi są ci bardzo akcentujący swoje JA. Są to ludzie z kolorowymi włosami [optymalnie ściętymi na jeżyka, niezależnie od płci], chodzący w dwóch różnych skarpetkach czy butach, w kardiganach zszytych z różnych, wielokolorowych materiałów, noszących swoje książki w reklamówkach czy też z makijażem bardzo mocno odbiegającym od tego z kanonu „pospolitych”. Ale to jest coś, dzięki czemu każdy w szkole zna te osoby!
Ale to nie tylko ludzie, to też to co można zobaczyć w samej szkole. Zaraz przy głównym wejściu stoi szereg najróżniejszych manekinów w tak mocno wymyślnych strojach, że ciężko to opisać. Przy co drugiej sali zrobiona jest wystawka czyichś prac – ubrań, zdjęć, modeli czy czego sobie dusza zapragnie! Ale to jeszcze nic. Przy salach informatycznych zrobione są cyfrowe kopie prac plastycznych uczniów, tworzone w programach graficznych . Zawsze wisi praca ręczna i praca cyfrowa obok siebie, niesamowite! Ale to nadal nie wszystko! Najciekawsze można znaleźć przy salach od zajęć zawodowych. Przy salach od szycia stoją manekiny ubrane w suknie w kształcie sera, inspirowane łabędziem, kostką Rubika czy też „ulepszone” suknie z czerwonych dywanów. Zaraz przy studio fotograficznym stoi dwumetrowy model aparatu fotograficznego obklejony zdjęciami z owego studio wywołanymi w szkolnej ciemni. Po wejściu można zobaczyć całą ścianę obwieszoną sznurkami, a na nich wiszą zdjęcia!
Szkoły artystyczne to magiczne miejsca, w których są rzeczy tak różne, że to prawie nie możliwe!
> praktyka – nawet jak jesteś fotografem samoukiem rzadko kiedy masz możliwość praktykowania swojej nauki w profesjonalnym studio fotograficznym, a ta klasa daje Ci taką możliwość. To nie 3-dniowy kurs, a 4-letnia nauka gdzie w studio jesteś przynajmniej raz w tygodniu.
> poznawanie ludzi o tych samych zainteresowaniach – niby idąc na studia fotograficzne, też poznajesz ludzi. Ale na studiach wiadomo jak to bywa, ten wykład masz z taką grupą ludzi, a ten z taka i widujecie się raz w tygodniu. A ja z moją klasą i nauczycielami widzimy się ciągle, bez przerwy dyskutujemy i poznajemy się, mamy szansę wymiany nowych doświadczeń czy informacji. To kompletnie inny rodzaj więzi.
> nauka pracy w grupie – nie sztuką jest samemu stanąć i cyknąć zdjęcie – sztuką jest umiejętność zrobienia tego kiedy 3 inne osoby mają troszkę inną wizję tego i musicie wszystkie swoje pomysły połączyć w jeden plan działania i się nie pozabijać w trakcie tego.
> budowanie port folio – aby zaliczyć semestr muszę wziąć udział w choć jednym konkursie fotograficznym. Jest to bardzo motywujące i z każdym semestrem mam przynajmniej jeden punkt więcej do mojego port folio, które jest bardzo ważne, jeśli zamierzam dalej rozwijać się czy podjąć pracę w tym zawodzie.
> liczba godzin – bardzo frustrujące jest to, gdy słyszysz od swoich znajomych w liceum czy na mniej wymagających kierunku technikum o tym że mają po 5 – 6 lekcji dziennie. Fototechnik to 11 godzin zawodowych w pierwszej klasie, a z roku na rok dochodzi więcej przedmiotów i liczba godzin przedmiotów, które były jak dotąd niebezpiecznie rośnie. Ja w tym roku mam dwa dni na 7, z czego jeden z nich kończę o 15, drugi o 16, a pozostałe dni mam średnio po osiem lekcji. Musisz zajęcia zawodowe łączyć również z przedmiotami ogólnymi oraz tymi rozszerzonymi – to wcale nie takie łatwe.
> praca z nie zawsze tak pogodnie nastawionymi jak ty –są ludzie, którzy nie wiedzieli co zrobić ze swoim życiem, więc przyszli „na próbę” na ten kierunek, a wtedy ty musisz się z nimi użerać, bo oni zwykle nic o tym nie wiedzą i co gorsza NIE CHCĄ TEJ WIEDZY CHŁONĄĆ, więc jak Cie przydzielą do grupy z taka osobą, to krzyżyk na drogę.
> dużo materiału w krótkim czasie – fotografia jest tematem bardzo obszernym, z historią sięgająca 1600 roku i naprawdę jest się czego uczyć. Idąc na ten kierunek musisz liczyć się z tym, że na przedmiotach zawodowych nie odpoczniesz, bo nie zdążysz.
> zdasz sobie sprawę, że wcale nie jesteś w tym taki dobry – ja idąc do tej szkoły czułam się całkiem niezłym fotografem.. przez pierwszy miesiąc, bo potem już zdałam sobie sprawę, że nie wiem praktycznie nic i muszę dużo się dowiedzieć – ALE W KOŃCU PO TO TAM POSZŁAM!
To na tyle, bo nie chcę przekroczyć 2000 słów. Myślę, że tym tematem pomogłam co niektórym. JEŚLI KTOŚ JEST ZAINTERESOWANY POCIĄGNIĘCIEM TEGO TEMATU, PROSZĘ KOMENTOWAĆ!
Jakość: | 20 | Popularność: | 2148 |
Wsparcie: | 47 | Ocena i wartość ocen: | 15 |
Wyróżnienia/kary: | 0 | Komentarze i reakcje: | 183 |
W trwającej akcji redaktor dla tego fandomu uzyskał skuteczność % ( polecanych dyskusji z napisanych w tym fandomie) |