Anglia, XIX-wieczne miasteczko, podziały społeczne w pełni, jedynym wyjściem dla bankrutujących arystokratów, państwa Everglot i dla pragnących awansu społecznego, państwa Van Dort jest aranżowane małżeństwo ich dzieci... Uczucia? Nie są ważne. No cóż, zestresowany całą sytuacją pan młody idzie do lasu, by poćwiczyć przed główną ceremonią. Ale trzeba z rozwagą wypowiadać słowa przysięgi...
Victor i Victoria mają okazję poznać się dopiero na chwilę przed próbą ceremonii ślubnej. Sceptyczne nastawienie do całej sytuacji, połączone jednak z posłuszeństwem zbliża do siebie młodych. Jak okazuje się, mają ze sobą wiele wspólnego, niestety okoliczności zdecydowanie zabijają wszelki romantyzm, mimo to młodzi wciąż starają się znaleźć jakiś promyk nadziei na miłość, nawet w tak niefortunnej sytuacji. Dla ich rodziców jest to tylko i wyłącznie inwestycja, ale dla młodych, pełnych życia i oczekiwań to decyzja na całe życie, na którą chcieliby mieć jakikolwiek wpływ. Mimo to Victor i Victoria nie sprzeciwiają się rodzicom i starają się dostosować do sytuacji, zauważając najdrobniejsze zalety, by nie popaść w marazm toczący ich rodziców. Szczęśliwie para zakochuje się w sobie, jednakże nacisk ze strony rodziców nie ułatwia zadania i tak bardzo niezdarnemu Victorowi, dlatego na próbie wiele rzeczy nie idzie zgodnie z planem...
"Odkąd byłam dzieckiem, marzyłam o dniu swojego ślubu. Miałam nadzieję, że znajdę kogoś, w kim naprawdę się zakocham. Kogoś, z kim będę chciała spędzić resztę swojego życia. To głupie, czyż nie?"
Cóż może począć niezdarny Victor, jak tylko porządnie nauczyć się przysięgi małżeńskiej, bez której nie ma mowy o ślubie. Zrozpaczony i upokorzony chłopak idzie do lasu, wciąż nie do końca poprawie wypowiadając słowa przysięgi. Skupiony na dobrym wykonaniu zadania nie zauważa nawet, że znalazł się w upiornym lesie. Po kilki nieudanych próbach, chłopakowi ostatecznie udaje się wypowiedzieć poprawie słowa małżeńskiej przysięgi, włącznie z nałożeniem obrączki na suchy konar... Nic takiego? To przecież tylko niewinna próba... Victor myśli tak do czasu, gdy spod ziemi z wystającym konarem coś usilnie próbuje się wydostać...
"Tą dłonią wzniosę twój smutek, kielich twój nigdy nie będzie pusty, albowiem ja będę twym winem. Tą świecą, oświetlę twą drogę w ciemności. Poprzez tę obrączkę proszę Cię, bądź moją."
Victor ze swoją nowo poślubioną żoną trafią w Zaświaty, gdzie dowiaduje się iż jego świeżo upieczona małżonka, Emily dawno temu zakochała się w biednym, przystojnym mężczyźnie, który zawitał do miasteczka. Ojciec dziewczyny nie zgodził się na ten związek, dlatego Emily uciekła z domu, ubrana w suknię ślubną swojej matki, zabierając rodowe klejnoty i gdy czekała na swojego ukochanego w umówionym miejscu, została zamordowana. Zrozpaczona dziewczyna po śmierci złożyła przysięgę, że będzie trwać zakopana w ziemi pod starym dębem, w miejscu swojej śmierci, aż jakiś mężczyzna przysięgnie jej wieczną miłość i się z nią ożeni. Tym mężczyzną nieświadomie został nieporadny Victor...
"I czekała pod dębem, martwa, bez tchu wcale. Na mężczyznę, co miłość poprzysięgnie jej w chwale! Na młodego mężczyznę, na kogoś... Kto zawsze będzie, zawsze i wszędzie. I to jest historia o naszej gnijącej pannie młodej!"
Victor nie jest zachwycony takim obrotem spraw, co bardzo smuci Emily, która stara się jak może by jej nowo poślubiony mąż był szczęśliwy. Jako prezent ślubny ofiaruje mu nawet jego zmarłego psa, Kostusia. Pomimo jak najlepszych intencji dziewczyny, Victor rozpaczliwie stara wydostać się ze Świata Umarłych i posuwa się nawet do podstępu. Chłopak oszukuje Emily, że chce dostać się do Świata Żywych tylko po to by zapoznać ją ze swoimi rodzicami, a tak naprawdę natychmiast po znalezieniu się na powierzchni, przy pomocy ekscentrycznego znachora Gutknechta i jego ukraińskiego zaklęcia na nawiedzanie, Victor okłamując żonę, kieruje się do Victorii, by wyznać jej miłość i opowiedzieć o tragicznej pomyłce, którą popełnił, co doprowadza Emily do wściekłości. Zawiedziona postawą Victora dziewczyna, sprowadza męża z powrotem do Świata Umarłych. W Zaświatach, Victor wyjaśnia Emily pomyłkę i przekonuje, że przecież nie mogą być razem, co bardzo rani dziewczynę, wierzącą w jego miłość, szczere intencje i zachwyconą nowo zawartym małżeństwem.
"Czuję ból mojego serca, choć nie bije, jest złamane, możesz mi powiedzieć że to nierealne i wiem że jestem martwa, ale wydaje się że ciągle mam kilka łez do przelania..."
Zniknięcie Victora z tajemniczą kobietą w dzień próby ślubu z panną Everglot nie mogło przejść bez echa. Rodzice Victorii są wzburzeni słysząc te okropne i uwłaczające ich córce wieści. Wtem zza rogu wychodzi stojący wcześniej z boku, nieznany nikomu Lord Barkis. Nieznajomy mężczyzna jest tak uprzejmy, że oświadcza się zrozpaczonej córce Everglotów, zamkniętej przez rodziców w pokoju po próbie pomocy Victorowi. Cóż, czas rozpocząć przygotowania do ślubu, zmiana pana młodego? Drobnostka. Najważniejsze, by zgadzał się wkład finansowy i dobra opinia w towarzystwie...
"Obawiam się właśnie panny młodej! I dlatego muszę widzieć... Czy żywy może poślubić umarłą?"
Ostatecznie Victor zauważa, że Emily nie jest niczemu winna, chciała tylko być szczęśliwa, a przez nieoczekiwany zbieg okoliczności, los połączył ich razem. Wtem do Świata Umarłych przybywa sługa Van Dortów i oznajmia chłopakowi o ślubie Victorii z lordem Barkisem. Victor jest załamany, dodatkowo podsłuchuje rozmowę Emily z Gutknechtem, o tym, że jego małżeństwo jest nieważnie, gdyż śmierć już zdążyła rozdzielić małżonków. Jedynym wyjściem jest ponowne zawarcie małżeństwa, tym razem na powierzchni, ale musi zostać ono zwieńczone wypiciem trucizny przez Victora. Emily nie może zgodzić się na takie rozwiązanie, nie chce prosić męża by dla niej umarł. Lecz załamany stratą ukochanej Victor z własnej woli zgadza się na warunki małżeństwa z Emily. W tym momencie w Świecie Umarłych rozpoczynają się najweselsze przygotowania do ślubu stulecia.
"Chłopcze, jeśli wybierzesz tę drogę, już nigdy nie wrócisz do Krainy Żywych. Rozumiesz? Tak."
Na górze nie ma tak wesoło... Do czasu aż radosna zgraja z dołu nie wpadnie na wesele... Co prawda na początku żywi są z lekka przerażeni, ale później zauważają w zmarłych swoich najbliższych. Wtedy radość i miłość udziela się już wszystkim... No może nie jednej osobie, a mianowicie pastorowi, któremu taki stan rzeczy zdecydowanie się nie podoba, ale ślub musi się odbyć. Goście weselni przybywają do kaplicy, wtem przysięgi ślubne zakłóca niespodziewane przybycie Victorii porzuconej przez lorda, który dowiedział się, że dziewczyna jest biedna. Emily nie jest w stanie dokończyć swojej przysięgi widząc zrozpaczoną Victorię. dziewczyna wie, że poślubiając Victora odbierze jemu i Victorii szansę na szczęście, która jej samej została zabrana. Nagle w kaplicy zjawia się lord Barkis, chcący odebrać należne mu kosztowności związane ze ślubem z Victorią. Emily rozpoznaje w nim swojego dawnego ukochanego i mordercę w jednym. Zmarli chcą pomóc walczącemu Victorowi, ale nie mogą ranić żywych. Emily staje między Barkisem a Victorem ratując niedoszłego męża i rozkazując mu opuścić to miejsce i zostawić zakochanych w spokoju. Lord zgadza się na układ, ale wcześniej wyszydza Emily wznosząc za nią toast, nie wie jednak, że właśnie wypił truciznę. Od tej chwili zmarli mogą już się nim zająć...
"Och! Już sobie idę. Ale najpierw wzniosę toast! Za Emily! Zawsze druhna, nigdy panna młoda. Powiedz mi moja droga, czy można złamać serce, które już nie bije?"
Moim zdaniem film jest przepiękny. Jeśli lubicie styl Tima Burtona, musicie zobaczyć tę fantastyczną produkcję. Poza wspaniałą stroną wizualną i niesamowitą historią, jest jeszcze cudowna oprawa muzyczna. Piosenki idealnie współgrają z klimatem scen i wyrażają emocje bohaterów. Są po prostu genialne! Choćby dla samych piosenek warto zobaczyć produkcję Burtona. Poza tym w filmie świetnym zabiegiem było kontrastowe zestawienie Świata Umarłych jako kolorowego, radosnego i dynamicznego ze smutnym, zimnym, szarym i sztywnym Światem Żywych. Przykładem tego kontrastu były przygotowania do ślubu Victora i Emily zestawione z przygotowaniami do ślubu Victorii z lordem Barkisem. Ten pierwszy jako barwne, szczęśliwe i poruszające wydarzenie, na które wszyscy czekają z niecierpliwością, z kolei drugi jako smutną, sztywną uroczystość, będącą niemiłą formalnością. Podsumowując zdecydowanie polecam wszystkim Gnijącą Pannę Młodą, gdyż jest to poruszająca, trzymająca w napięciu, pouczająca i niezwykle piękna historia.
^zakończenie SPOJLER
Jakość: | 20 | Popularność: | 661 |
Wsparcie: | 0 | Ocena i wartość ocen: | 11 |
Wyróżnienia/kary: | 0 | Komentarze i reakcje: | 101 |
W trwającej akcji redaktor dla tego fandomu uzyskał skuteczność % ( polecanych dyskusji z napisanych w tym fandomie) |