Podkreśloną czcionką pisane są wydarzenia w trybie narratora.
Kursywa oznacza rozmowę telefoniczną, pisemną, wydarzenia, lub myśli bohaterów.
AMBAR POVS
Nie, nie, nie!
Jestem umówiona na za godzinę, taksówka przyjeżdża za 30 minut a ja? Jak zwykle nie gotowa! chciałabym zwalić winę na budzik jak zawsze w takich sytuacjach, lecz tym razem to ja jestem ta głupia, ponieważ nawet go nie nakręciłam. Na prawdę czasami się zastanawiam jak ja funkcjonuję. Przecież bardzo często gdyby nie Enrica, moja gosposia, zapomniałabym nawet głowy. Szczęście że nie wpadło mi na pomysł zwolnienie jej, chociaż i tak nie miałam powodów co do tego kroku, to nawet czasami ja nie panuję nad tym co błąka mi się w głowie.
Z racji iż poprzedniego wieczoru zażyłam kąpieli, dzisiaj nie miałam z tym problemu, co dużo dla mnie znaczy ponieważ mój czas jest mocno ograniczony. Wchodzę więc do łazienki tylko po to by zrobić makijaż i ubrać się w zestaw, do którego dzisiaj mogę zaliczyć granatową, przewiewną koszule której rękawy podwinęłam z racji iż na dworze obecnie jest 26 stopni a jest dopiero przed południem! Postanawiam nie wkładać jej do białych spodenek sięgających mi do połowy ud, a zostawić tak by swobodnie spływała po nich. Z makijażem też długo się nie zastanawiałam, tylko po prostu pomalowałam usta na czerwono i stwierdziłam że wystarczy.
Wyszłam z łazienki i udałam się do sypialni słysząc dzwoniący telefon, który zaraz znalazł się w mojej ręce. Na wyświetlaczu widniał nieznany mi numer, jednak postanowiłam jednak odebrać, bo być może jest to coś ważnego.
- Halo?
- Dzień dobry, z tej strony sekretarka pana Alvareza, właściciela firmy reklamowej "Cristallo". Czy mam przyjemność rozmawiać z panną Ambar Smith?
- Dzień dobry, tak, to ja.
- W takim razie dzwonię by poinformować panią o przesunięciu spotkania. Pan Alvarez chciałby przełożyć je na godzinę 15:30.
- Aha- mój ton głosu zmienił się na lodowaty, nie będę przecież latać na każdą zachciankę tego gościa.- Mogę chociaż dowiedzieć się czym jest to spowodowane?
- Ależ nie mogę ujawniać takich informacji- jej ton głosu wykazywał na to że jest spięta, i bardzo dobrze.
- W takim razie proszę przekazać swojemu szefostwu iż ta sytuacja jest karygodna.
- Mam się dowiedzieć czy termin pasuje. I przekażę.
- Tak, będę
- W takim razie to także przekaże. Do widzenia.
- Do widzenia.
Ugh, jak ja nienawidzę takich sytuacji. A na dodatek będę musiała zadzwonić do tego durnia i powiedzieć mu że jeżeli dzisiaj mamy się spotkać to wcześniej. Jestem pewna że nie zdążę na umówioną godzinę z Reiną. Wybieram więc numer chłopaka i czekam aż odbierze. Gdy tak się dzieje mówię mu że wypadły mi plany i nie dam rady spotkać się o 16. Proponuję by wybrał godzinę a on decyduje się na 13. Świetnie! I po co ja się tak bałam że nie zdążę? Teraz mam aż nadmiar czasu ponieważ na zegarku widnieje godzina 11:40 A do kafejki mam około 15 minut drogi. W końcu postanawiam zjeść jakieś śniadanie i pomyśleć.
Staję w kuchni i zastanawiam się nad tym co mogłabym zjeść. Wybieram płatki z mlekiem więc sięgam do szafki by zdjąć chrupiące dodatki oraz z lodówki wyciągam mleko. Wszystko ląduje w misce A po podgrzaniu przede mną na stole. Po zjedzeniu kieruje się na balkon i siadam na krześle. Na stoliczku z ciemnego drewna leży mój notatnik ze skórzaną okładką. Zapominam o rzeczywistości i wtapiam się w krajobraz rozciągający się przed moimi oczami. Nagle dostrzegam parę nastolatków idących za rękę i co kilka chwil prawiących sobie czułe słówka. Wyglądają tak niewinnie że od razu coś bierze mnie na wspomnienia z lat gdy jeszcze z mojego balkonu rozciągały się rozmaitych rodzajów plaże, a nie milion, ba, nawet miliardy budynków lśniących w nocy jak lampki na choince świątecznej. Wtedy gdy byłam szczęśliwa, jeszcze przed tym jak wszystko zaczęło się psuć A ja zostałam zmuszona by być kozłem ofiarnym w szkole.
Moje oczy nagle zostają przyćmione jakby delikatną mgłą a za chwile nieproszone łzy chcą wydostać się spod powierzchni powiek.
Dosyć Ambar! Nie po to opuściłaś tamten świat by za nim rozpaczać! Pamiętaj że tutaj masz być szczęśliwa.
I, jak na zawołanie przypominam sobie że zaraz muszę wychodzić. Przypominam sobie szczęśliwą parę którą dopiero co wiedziałam i zapisuję jeszcze kilka słów w notatniku do piosenki "Crazy Love". Następnie wychodzę i kieruje się do szafy by zabrać swoją, jedną Z ulubionych zresztą, parę białych szpilek. Upinam swoje włosy w koka i zakładam na szyję prosty naszyjnik oraz na rękę zegarek i w biegu chwytam torebkę pasującą do tego zestawu. Droga, pokonana biegiem w szpilkach, nie zajmuje zbyt dużo czasu więc przy stoliku znajduje się punktualnie dwie minuty przed przyjściem Reiny jak i naszych menadżerów. Chłopak podchodzi do mnie i przytula, a gdy zauważa moją nieciekawą minę dodatkowo otrzymuję całusa w policzek. Oczywiście nie mogę tego wytrzymać i gdy siadamy kopię tego idiotę pod stołem.
Całe spotkanie odbywa się w całkiem miłym klimacie. Jedynie temat nie jest zbyt ciekawy. Chodzi mniej więcej o to by Jacob mi się oświadczył. Oczywiście to wszystko ma być wiarygodne wyłącznie dla mediów. Mimo to ja i tak muszę wtrącić że nie mam zamiaru nawet wyłącznie dla budowy kariery utrzymywać z nim bliższych stosunków. Widocznym zaskoczeniem jest to iż chłopak mnie popiera, gdyż zwykle dążył do tego by przekonać wszystkich iż jesteśmy parą idealną, nawet nie wiem sama dlaczego. Podejrzewam że tylko po to aby mnie zdenerwować z racji iż był we mnie zakochany a ja go odrzuciłam. Jednak gdy poruszony zostanie ten temat zbywa mnie najróżniejszymi wymówkami. Denerwuje mnie to lecz narzekać nie będę. Głośno, w rzeczy samej ponieważ w mojej glowie już dawno mam niepochlebne określenia na test człowieka aka mojego udawanego chłopaka, a być może w krótce, o ironio, narzeczonego.
Do końca spotkania wyduszam jedynie zdawkowane odpowiedzi i utrzymuje na ustach fałszywy uśmiech, kierowany wyłącznie do ludzi siedzących na przeciwko mojej osoby.
***
Po wyjściu z kawiarni wsiadam do zamówionej kilka minut temu taksówki i podaje adres firmy reklamowej. Docieram, płace kierowcy i idę w kierunku drzwi wieżowca. Udaję się do recepcji i gdy spotykam, o dziwo nie platynową blondynkę, a rudą dziewczynę uśmiecham się lekko i przedstawiam się uprzejmie.
- Pan Alvarez kazał odesłać panią do swojego gabinetu. Dołączył iż może się spóźnić i aby pani raczyła poczekać w środku.-odpowiada mi i także posyła uśmiech.
Podaje mi także dokładną lokalizację więc gdy znam już wszystkie potrzebne mi dane wchodzę do windy i wybieram podany przycisk.
Na 22 piętrze spotykam takie same ciemne barwy pomieszczenia, a gdy znajduje wśród drzwi te odpowiednie bez zastanowienia wchodzę przez nie do gabinetu.
W środku momentalnie uderzają we mnie perfumy, które na pewno gdzieś już miałam okazję spotkać. Rozglądam się po przytulnie urządzonym gabinecie i nagle wyłapuje zdjęcie. I to nie byle jakie. Mimo tego że dokładnie wiem kto to jest łudzę się że jednak oczy płatają mi figle.
W pewnym momencie drzwi do gabinetu otwierają się. Odwracam się i niemal czuję jak dostaję zawału. Jedyne co dam rade wykrztusić to:
-Simon.