*zdjęcia oraz grafiki zamieszczone w poście są objęte prawami autorskimi :)*
W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym staje przed lustrem, uśmiecha się szeroko do samego siebie i uczciwie mówi, że jest szczęśliwy i spełniony, bo zrobił coś, o czym marzył, bo walczył, a dzisiaj wygrał swoje małe lub większe marzenie. Często droga na szczyt jest trudna i wymaga poświęceń, ale warto. Chcecie poznać przykład dlaczego warto?
Napiszę Wam o tym, jak ja ściągnęłam swoją gwiazdkę z nieba, tutaj, na Ziemię.
Zaśpiewałam z Jeremim Sikorskim - i dziś po raz pierwszy opowiadam o tym w Internecie, od początku do końca, publikując unikatowe zdjęcia z koncertu i prób, a także nagranie z naszego występu. Zapraszam!
Te słowa powtarzała mi moja Przyjaciółka, kiedy nagle stwierdziłam, że zgłoszenie do programu to jednak nie jest najlepszy pomysł.
Planowałam to bardzo długo. Wizja pojawienia się po raz kolejny w Radiu Young Stars, te emocje, adrenalina, nowi ludzie, to wszystko powodowało, że odliczałam dni, aż pojawi się informacja na temat terminu nadsyłania zgłoszeń.
Właśnie wtedy się zawahałam.
Bacznie obserwowałam pozostałych zainteresowanych konkursem. Byłam pod wrażeniem głosów dziewczyn (bo to one głównie wrzucały swoje nagrania). Mimo, że miałam już coś przygotowane, porównując się do innych, nie uważałam, abym była wystarczająco dobra na ten odcinek. Wciąż jednak bardzo mi zależało, ale gdzieś w środku stwierdziłam, że może to wszystko mija się z celem, może to po prostu nie ma sensu.
Mijały dni, godziny, aż nadszedł dzień, w którym upływał termin zgłoszeń, a moje wciąż nie pojawiło się na grupie. Bo po co Asia?
"Nie dowiesz, jeżeli nie spróbujesz".
I postawiłam wszystko na jedną kartę, bo głos Przyjaciółki wciąż dzwonił mi w głowie.
Spróbuję.
Piosenka, której minicover wrzuciłam dosłownie na pięć minut godziną-zero, został nagrany w szkole, przy pianinie, w sali od muzyki. Zaśpiewałam fragment utworu z disneyowskiej wersji "Herculesa" - "Ani słowa". Od tej piosenki tak wiele się zaczęło...
I wiecie... Udało się.
Mimo, że pierwotnie znalazłam się na liście rezerwowej, to finalnie pojawiłam się w oficjalnym line upie odcinka.
"Nie dowiesz się, jeżeli nie spróbujesz!" - spróbowałam i naprawdę się udało!
Zaczęłam przygotowania do odcinka, do którego zostało niecałe czterdzieści osiem godzin.
Nadszedł w końcu tak długo wyczekiwany dzień.
3 marca, zaraz po szkole, wsiadłam do samochodu z Tatą i Przyjaciółką z klasy. Po ponad pół roku w nawigacji ponownie pojawił się adres studia radia, a ja wyruszyłam po kolejną przygodę w swoim życiu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak wiele wydarzy się tamtego dnia.
Po drodze nadal ćwiczyłam wybrany przeze mnie utwór, aby być w stu procentach pewną, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
Postawiłam na piosenkę Jeremiego z drugiego krążka - "Odetchnij". Wybrałam "Drabinę życia", czyli kompozycję niezwykle bliską mojemu sercu.
Jadąc do Poznania, nie chciałam tylko odśpiewać tego, co przygotowałam. Chciałam dać Słuchaczom coś więcej od samej siebie, cząstkę siebie. Długo pracowałam nad interpretacją, aby w moim wykonaniu zawarta była nie tylko poprawność w kwestiach wokalnych, ale też masa uczuć i emocji, płynących po prostu ze mnie. Czułam, że tak właśnie muszę postąpić, aby być zadowoloną z samej siebie.
Występowałam jako piąta, a było nas (o ile mnie pamięć nie myli!) osiem, same dziewczyny oczywiście! Dość szybko złapałyśmy kontakt, co bardzo mnie ucieszyło, bo takie programy są świetną okazją do zawierania nowych przyjaźni, często na długie lata!
Moje zestresowanie rosło z minuty na minutę, zwłaszcza, kiedy nadeszła moja kolej na występ. Weszłam do studia i po krótkiej rozmowie z Goshyaią oraz Piterem przeszłam do piosenki.
I wszystko dookoła mnie nagle zniknęło. Byłam tylko ja i muzyka, po prostu mój świat, gdzie wokół nie liczyło się już nic. Totalnie odpłynęłam, skupiłam się na chwili, żyłam tu i teraz. Dawałam z siebie dwieście (a nawet więcej) procent, żeby wrócić do rzeczywistości usatysfakcjonowana moim wykonaniem.
Słowa Pitera sprawiły, że tak się stało!
"Dzisiaj w Tobie zauważyłem coś więcej niż wokalistkę, dzisiaj zauważyłem artystkę. Tak trzymaj, a będzie naprawdę dobrze, gratuluję!"
Opuściłam pomieszczenie, trzęsąc się cała.
I wiecie co się potem stało?
Zaczęłam płakać. Płakać ze szczęścia, że zrobiłam wszystko najlepiej, jak mogłam i że to właśnie podobało się ludziom. Prawdziwa ja.
Wszyscy wyściskali mnie mocno, Gosia, jak i uczestnicy oraz moja Przyjaciółka. Później już tylko czekaliśmy na wyniki.
Tego w ogóle się nie spodziewałam, a po podliczeniu głosów SMS i tych z ankiety na oficjalnej grupie Jereminators, wpędziłam się w jeszcze większe osłupienie.
Wygrałam.
I choć wtedy to jeszcze do mnie nie docierało, dostałam ogromną szansę na spełnienie jednego z największych marzeń, tak bardzo dotąd nierealnego - wystąpienia na profesjonalnym koncercie, razem z Jeremim.
Niedługo po programie zaczęliśmy ustalać wszystkie szczegóły z Piterem, który kontaktował się we wszystkich kwestiach bezpośrednio z Jeremim.
Miasto - to był priorytet. Trasa trwała, a czas uciekał. Nie było wiadomo nic o tym, czy będą kolejne koncerty, więc musieliśmy wybrać coś z tego, co było dotychczas zaplanowane. Ja również, ze względu na odległość od mojego miejsca zamieszkania, nie mogłam sobie pozwolić na każdą miejscowość, jak np. Rzeszów.
W końcu padło na Poznań.
Bardzo się ucieszyłam, wiązałam (w zasadzie cały czas wiążę) z tym miastem wiele cudownych wspomnień, głównie z Radiem Young Stars. To właśnie tam powolutku zaczęłam spełniać swoje marzenia.
Pozostała tylko kwestia piosenki. Tę wybierał już sam Jeremi. Młody wokalista na duet wskazał "Nie uciekam", czyli drugi singiel z płyty "Odetchnij".
Później już tylko czekałam na ten wielki dzień.
I doczekałam się!
Nadszedł wielki dzień - 21 maja.
Rano, razem z Rodzicami i Siostrą, wyruszyliśmy do Poznania. Byłam zwarta i gotowa na przygodę, która miała urzeczywistnić marzenia, które kiedyś powstały w mojej głowie.
Koncert planowo miał rozpocząć się o 17:30, z poprzedzającymi go spotkaniami Meet&Greet, które miały wystartować o 16:00. My natomiast byliśmy pod klubem "u Bazyla" już ok. godziny 13, ze względu na zapowiadaną przez Pitera próbę. Miałam przećwiczyć wszystko z Jeremim, aby podczas show całość wyszła perfekcyjnie.
Standardowo, pod budynkiem, w którym odbywał się koncert, było już trochę dziewczyn, czekających na otwarcie bram, by zająć jak najlepsze miejsca pod sceną.
Wysiadłam z auta i niepewnie weszłam do klubu. Tam przywitała mnie Pani Magda. Wytłumaczyłam jej kim jestem i co tu robię, a wtedy ta zaprosiła do środka mnie i moich Rodziców oraz Siostrę. Każdy z nas otrzymał specjalną opaskę, dzięki której bez problemu mogliśmy poruszać się po terenie klubu.
Na miejscu była już Weronika Juszczak, która tamtego dnia supportowała chłopaków. Ci pojawili się dopiero po godzinie 15, więc czasu nie było zbyt wiele.
Jeremi i Artur przywieźli ze sobą neon z logo "JA", a także walizki z ubraniami na koncert i swoje instrumenty oraz podkłady do utworów z setlisty.
"Hej kochana, słyszałem, że śpiewamy dzisiaj razem!"
- przywitał mnie Jeremi, po czym obiecał, że jak tylko ustawią odsłuch z mikrofonami, to przećwiczymy piosenkę.
Słowa dotrzymał i zaraz po krótkiej próbie z bratem, którą mogłam spokojnie obserwować, podzieliliśmy się tekstem. Został mi imiennie przydzielony mikrofon, a my prześpiewaliśmy wszystko, od początku do końca, ustalając wszelkie kwestie, dotyczące naszego koncertu.
Taka próba to naprawdę masa pracy!
Nie mogę o tym nie wspomnieć!
Mimo poślizgu czasowego, wynikającego z tego, że chłopcy w klubie pojawili się dość późno, Jeremi cały czas zachowywał zimną krew i był chodzącą oazą spokoju.
Zdążył przywitać się i porozmawiać chwilę z każdym, ustawić dokładnie odsłuchy oraz mikrofony, zrobić próbę solową, z Arturem, tancerzami, przećwiczyć ze mną "Nie uciekam". Znalazł nawet czas na posiłek i żarty z ekipą, w ogródku za klubem!
Da się być zorganizowanym bez zatrzymania czasu?
Jeremi tego dokonał, więc jak widać, da się!
Po próbie przyszedł czas na spotkania Meet&Greet z braćmi Sikorskimi.
Osób było naprawdę mnóstwo. Koncert był w całości wyprzedany, totalny SOLD OUT, dlatego też ta część trwała dość długo. Cały czas siedziałam tuż obok ścianki, przy konsoletach, obserwując wszystko.
Nawet nie wiecie, jakie to zabawne oglądać nagle wszystko z tej drugiej strony. To idealnie obrazuje, co podczas takiego spotkania wypada, a czego powinno się unikać!
Byłam pozytywnie zaskoczona tym, jak wiele ciepła i energii chłopcy dawali fanom - cały czas widziałam w nich radość i pozytywność, którą dzielili się z innymi! Tak trzymać! Była masa śmiechu, zdjęć, prezentów. Na koncert wpadli także Remik z rodzinką.
W ostatniej chwili na Meet&Greet oraz pamiątkową fotkę załapałam się i ja. Oprócz tego zdjęcia cały czas robił mój Tata. To dzięki niemu ten post jest tak bogato zilustrowany, a ja mam wspaniałą pamiątkę na całe życie!
W końcu rozpoczął się koncert. Ludzie byli wszędzie i było ich naprawdę pełno. Z Panią Magdą, która można powiedzieć, że "opiekowała się" mną przez cały ten czas, ustaliłam wcześniej, że spotkamy się przy barierkach w trakcie utworu "Dziesięć minut", który poprzedzał "Nie uciekam".
Wcześniej bawiłam się na tyłach, tańcząc i głośno śpiewając z resztą - to była świetna rozśpiewka!
Nagle zapadła cisza.
Światła zgasły.
Pojawili się tancerze.
To był T E N moment.
"Dziesięć minut, masakra..."
"Poznań zróbcie hałas."
"Poznań zróbcie hałas..."
"Poznań, zróbcie, hałas!"
Stolica Wielkopolski nie zawodziła, a sala wypełniała się piskiem szczęśliwych fanek. Pośród hałasu czułam szybkie bicie serca. Stres i spięcie.
Jeremi zapowiedział, że teraz nastąpi sytuacja "bardzo, bardzo wyjątkowa". Weszłam na scenę i nagle jakby cały strach dał się zniknąć. Wypełniło mnie szczęście i satysfakcja, bo chyba dopiero w tamtej chwili uwierzyłam w to, że spełniam właśnie swoje wielkie marzenie.
Dostałam mikrofon w dłoń. Stanęłam na środku i wymieniłam z Jeremim porozumiewawczy uśmiech.
Zaczynamy.
Stałam przed kilkuset osobami, z mikrofonem w dłoni, tuż obok Jeremiego.
Rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki.
Asia, daj z siebie wszystko i baw się jak najlepiej!
Śpiewaliśmy zgodnie z wcześniejszym podziałem, tutaj nic się nie zmieniło. Wszystko zostało przydzielone tak, aby nam było wygodnie śpiewać i aby całość dobrze brzmiała, po połączeniu naszych głosów.
Przez cały czas, razem z Artystą, staraliśmy się utrzymywać kontakt z publicznością, a oprócz tego pozostawać ze sobą w ciągłej interakcji, w zależności od interpretacji tekstu utworu. W końcu był to duet! Dużo się ruszaliśmy, a publiczność nie pozostawała w tyle, świetnie bawiąc się razem z nami. Delikatny bridge wywołał niemały szał na widowni!
Śpiewanie z akompaniamentem innych ludzi było dla mnie czymś nowym i przyznam, że bardzo chciałabym móc to kiedyś powtórzyć! To niesamowite, jakiego kopa nagle dostajesz, ile energii daje publika, a ile chcesz oddać im Ty. To cudowne uczucie i wyobrażam sobie, jak niesamowicie musi się czuć wokalista, kiedy inni wykonują piosenki z jego repertuaru.
Bardzo często wracam myślami do tamtych chwil. Czuję, że chcę żyć na scenie i móc dzielić się tą radością z innymi. Występ z Jeremim dużo mi dał i pokazał, poza tym, to coś naprawdę niezwykłego, kiedy ktoś, kim inspirujesz się na co dzień nagle stoi obok i śpiewa razem z Tobą, dzieli się z Tobą pasją. Nigdy tego nie zapomnę.
To jedna z tych chwil, w których byłam bezgranicznie szczęśliwa i nic nie było w stanie tego zniszczyć.
MOŻESZ WSZYSTKO - bo wszystko jest w zasięgu Twojej ręki.
Zeszłam ze sceny i poczułam, że mogę wszystko, bo skoro spełniłam tak nierealne dotąd marzenie, to naprawdę wszystko jest możliwe! Uwierzyłam, walczyłam, aż w końcu stanęłam na tej scenie i zaśpiewałam z człowiekiem, który gdzieś tam dzięki swojej twórczości mnie do mojego osobistego zwycięstwa doprowadził.
Chciałabym podziękować Osobom, bez których nie siedziałabym po nocach, opisując jeden z najlepszych dni mojego życia:
Rodzicom, za wspieranie mnie w tym projekcie od początku do końca;
Przyjaciołom, za wiarę we mnie i każde "powodzenia";
Piterowi, za szansę, jaką od niego dostałam;
Słuchaczom i Głosującym, za zaangażowanie i zaufanie;
Jeremiemu, za niezapomniane chwile;
po prostu Każdemu, za to, że pomogliście mi zrealizować mój cel!
Bez Was by się nie udało, dziękuję!
Są w życiu chwile, dla których naprawdę warto żyć. Warto śmiać się, płakać, łamać zasady, grać w otwarte karty.
Jedna rzecz jednak nigdy się nie zmienia.
Warto walczyć.
Każdy z nas o czymś marzy, lecz często nie wierzy w te marzenia. Stawia na nich X i zamyka pod kluczem. Przestań to robić. Otwórz szufladę z powrotem, zabierz marzenie ze sobą i idź. Idź przed siebie, z głową podniesioną do góry, determinacją i motywacją. Po prostu postaw wszystko na jedną kartę i zaryzykuj. Bo dlaczego nie?
W czym jesteś gorszy od innych?
Dokładnie, w niczym.
Masz prawo do szczęścia i samorealizacji, ale tego nikt nie zrobi za Ciebie. Musisz po prostu iść do celu, aż trafisz. Bo dzisiaj wiem, że nie istnieją marzenia, których nie da się spełnić, więc bój się tego i twórz je w głowie - to czyni Cię właśnie wyjątkowym.
"Uwierz w zwycięstwo, a zwycięstwo uwierzy w Ciebie." - brzmi tandetnie? Być może, ale w tych kilku słowach zawarta jest prawda o życiu. Wiara, po prostu wiara, ona czyni cuda. Porzuć strach, postaw pierwszy krok i po prostu walcz.
Cześć, jestem Asia Skoczylas, mam 15 lat i spełniłam swoje "niemożliwe" marzenie - zaśpiewałam z Jeremim Sikorskim.
A Ty? O czym marzysz?
Rozwiń skrzydła i daj się ponieść ku szczęściu. Daj sobie szansę.
Właśnie tego życzę Wam Kochani na Nowy Rok.
Spełniajcie marzenia, bo jak widzicie, warto!
Trzymam za Was kciuki!
~ Skoczylaska
Jakość: | 5020 | Popularność: | 1057 |
Wsparcie: | 269 | Ocena i wartość ocen: | 7 |
Wyróżnienia/kary: | 10000 | Komentarze i reakcje: | 90 |
W trwającej akcji redaktor dla tego fandomu uzyskał skuteczność % ( polecanych dyskusji z napisanych w tym fandomie) |