Gdy dowiedziałem się, że PS4 otrzyma pełnoprawny remake, a nie tylko remaster jednej z najbardziej magicznych gier w historii - Shadow of the Colossus - zdaniem wielu, absolutnego musthaveu PS2, wiedziałem, że jest to gra w którą po prostu muszę zagrać tym bardziej, że od wersji na poprzednich konsolach się odbiłem i nie zdołałem nawet dotrzeć do pierwszego kolosa. Tym razem dałem grze szansę i... przepadłem na całe 10 godzin. Czas na recenzję gry, która z powodzeniem może zostać uznana za pełnoprawną produkcję na PS4 !
Shadow of the Colossus to gra, która od początku przykuwa do telewizora klimatem, który potęguje przepiękna oprawa graficzna. Zapomnijcie o pustych, szarych i niekiedy też niezbyt urodziwych lokacjach z wersji na PS2/PS3. To, co zrobili deweloperzy z Bluepoint Studio przekroczyło wszelkie moje najśmielsze oczekiwania. Już intro wprowadzające nas do gry pokazuje od razu, ze mamy do czynienia z nową jakością. Zmieniona kolorystyka, ostre tekstury pełne detali, piękna gra świateł i cieni... wszystko tutaj zagrało i co ważne - do samego końca gry te różnice dostrzega się na tym samym poziomie.
W największym skrócie - w grze poruszamy się chłopakiem o imieniu Wander , który na koniu wiezie ze sobą dziewczynę , która najpewniej w wyniku jakiegoś rytuału utraciła świadomość. Po kilkuminutowym wprowadzeniu poprzez niezwykle długi most nad sporym obszarem świata gry trafiamy do wnętrza monumentalnej budowli, w której jednym z pomieszczeń jest wielka sala z ołtarzem i kamiennymi posągami. Na owym ołtarzu Wander układa dziewczynę, następuje filmik który wprowadza nas w sens gry (tak, całość sprawia wrażenie dość zawiłej historii i nie spoilerując zbyt dużo - fabuła jest pełna niedomówień i momentów, w których pozostaje nam się jedynie domyślać, "co autor miał na mysli") i wreszcie dowiadujemy się, że aby dziewczyna "ożyła", musimy powalić 16 kolosów , co wyzwoli od naszego tajemniczego sprzymierzeńca na tyle silną energię, że zdoła to pomóc dziewczynie.
Wiem, że niewiele z tego da się zrozumieć, ale nie przejmujcie się tym. Cel gry w rzeczy samej to ubicie 16 kolosów. KOLOSÓW - dosłownie, a gdy już wszystkich uda się Wam pokonać, nastąpi koniec gry, który.... no i tu musicie już sami się dowiedzieć jaka nagroda nas czeka. Czy Wander ożywi dziewczynę, na której mu tak zależy? Tego dowiecie się, gdy grę skończycie.... a nie jest to łatwe zadanie.
Kolosy w tej grze są naprawdę kolosalne...przez równie duże K (podobnie jak klimat) . W grze przyjdzie nam pokonać wrogów, którzy są kilkadziesiąt razy więksi od Wandera - naszego bohatera. Robi kolosalne wrażenie? Słusznie, bo tak w istocie jest. Te 16 wielkich bossów, to istny majstersztyk. Każdego z nich pokonuje się zupełnie inaczej - najpierw trzeba znaleźć sposób, by w ogóle na niego wejść (i to jest genialne w tej grze - to kombinowanie, jakim cudem mam na "to coś" wejść) , a gdy już to się uda - jakim cudem to zabić. Każdy kolos ma zupełnie inne słabe punkty - i to one są w tej walce kluczowe. Gdy namierzymy taki słaby punkt, kucamy, wbijamy nasz miecz i...tak parę razy (czasem w kilka takich punktów na jednym kolosie) aż ten wyzionie ducha.
Nie myślcie jednak, że gdy już wejdziecie na kolosa, to jest prosto - ooo nie - zdecydowanie to błędne myślenie. Kolos bowiem robi wszystko, żeby nas zrzucić i nieraz trzęsie różnymi częściami ciała na wszystkie strony, a my modlimy się, by nie spaść... ładne pare...naście metrów w dół. A jest o co się bać, bo wówczas wspinaczka zaczyna się od nowa. Tak, wspinaczka, bowiem wiele kolosów jest naprawdę potężnych rozmiarów, co oznacza, że wspinamy się naprawdę wysoko, podczas gdy kolos nieustannie się rusza i wymachuje nami na wszystkie strony. Ciężko to opisać, ale na pewno w sieci znajdziecie filmiki obrazujące jak to wygląda, a jeden z nich nawet Wam powyżej przytaczam. Wrażenie robi to piorunujące.
Co w pokonywaniu tych kolosów jest tak niesamowite? Tak naprawdę każdy z nich uznalibyście za finalnego, kończącego bossa w normalnej grze. Często jest naprawdę monumentalnie , z różnymi zwrotami akcji, kamera lata na wszystkie strony, muzyka podnosi ciśnienie a my mamy wrażenie, że jesteśmy pionkiem przy tym wielkim cielsku kolosa. Choć może się wydawać, że gra oparta na wybiciu 16 kolosów to płytki, mało barwny tytuł, to uwierzcie , że naprawdę warto dać jej szansę... bo choć walka z kolosami to clue tej gry, to jednak Shadow of the Colossus to nie tylko walki.
W grze naprawdę dużo się nabiegacie, w szczególności na koniu Agro, który sprawia wrażenie jakby był żywy. Nasz bohater potrafi wołać Agro z różnym natężeniem (im dalej nasz wierzchowiec, tym inaczej Wander próbuje go przywołać) , a ten bardzo szybkie znajduje się w jego zasięgu. Co więcej, nawet gdy zejdziemy z konia, ten cały czas biega w naszej okolicy, co bywa niezwykle przydatne podczas niejednej z potyczek z kolosami.
Świat gry jest jednak naprawdę duży, a każdy z owych kolosów ma jakby swoją krainę. Do każdej z nich docieramy płynnie na Agro korzystając z dość nietypowego systemu GPS jakim jest...miecz Wandera . Wznosząc go ku górze odbijamy światło, które kieruje nas w daną stronę mapy. Fajny patent, który sprawia, że trzeba się nieraz naprawdę sporo nagimnastykować, aby znaleźć kolejnego kolosa - bo choć świat gry jest wielki, a obszary dość wyraźnie odróżnione, to jednak otoczenie jest na tyle zawiłe, pełne jaskiń, wielu poziomów, wzniesień i skrzętnie poukrywanych wejść, że naszym kluczowym zadaniem w grze jest - owszem - zabicie każdego z kolosów, ale najpierw musimy zdołać każdego z nich znaleźć. Tym sposobem gra przestaje być już tylko bezduszną serią zabijania.
W Shadow Of The Colossus jest co zwiedzać. Mamy równiny, wyżyny, góry, pustynie, lasy, strome urwiska i klify, jaskinie, podziemne obszary, ukryte miasta i wiele innych, ciekawych miejsc. W dodatku kolosy, które przyjdzie nam zgładzić, to nie tylko lądowe stworzenia, ale także i wodne a nawet powietrzne. Uwierzcie, w ruchu (czasem naprawdę szybkim) wygląda to obłędnie.
Tak naprawdę do tej pory tekst ten opisywał grę, którą wielu z Was mogło juz znać z poprzednich iteracji konsol Sony - gra ukazała się w 2006 roku na konsoli PS2 i jak na tamte czasy, zaskakiwała jakością. Mnie jednak wówczas nie porwała i...odbiłem się od niej, nawet nie docierając do pierwszego kolosa. Teraz wiem ile straciłem, ale... nie żałuję, wręcz przeciwnie - dzięki temu, SoTC na PS4 była dla mnie zupełnie nową, pełnoprawną grą na PS4 , która z "odgrzewanym kotletem" czy też remasterem nie ma absolutnie nic wspólnego. Jak to wygląda ! Naprawdę, tak świetnej grafiki w remakeowanej grze się nie spodziewałem i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak Kolosy na PS4 wyglądają - w szczególności wrażenie robi sierść każdego z nich - każdy włos rusza się pod wpływem wiatru i innych działań naszego bohatera - genialny widok.
No własnie - widoki. Coś cudownego . To chyba jedna z największych bolączek remastera tej gry na PS3. Konsola mogła już więcej, ale niestety świat w grze z PS2 był po prostu ... pusty i zwyczajnie brzydki, szarobury. Magicy z Bluepoint Studio dokonali niemożliwego, i ożywili miejscówki obłędnie. Zobaczycie genialne przestrzenie pełne wodospadów, gór, przełęczy , fenomenalnie wykonaną wodę , wielki obszar rysowania, klimatyczną pustynię i wiele innych miejsc, z których z pewnością wielkie wrażenie zrobi na Was las . Każda roślina, źdźbło trawy, odbijające promienie woda w strumykach... cudo .
Teraz dodajcie do tego wszystkiego co napisałem wyżej obłędne warunki atmosferyczne ... i macie obraz tego, co wysmażyło studio, które w mojej opinii potrafi zrobić niemal remake doskonały. Wrażenie, jakie robi burza piaskowa, strefa gejzerów czy burza z piorunami i ulewą .... tego nie da się opisać - to trzeba zobaczyć. Uwierzcie jednak, że gra świateł i cieni to istny majstersztyk. Screeny nie oddadzą Wam wrażenia w ruchu, ale na pewno dostrzeżecie świetne , ostre tekstury i bogactwo , a także zróżnicowanie świata przedstawionego. Perfekcyjna robota .
Muzycznie jest w sam raz - przez sporą część gry przyjdzie nam przemierzać świat praktycznie w ciszy, z szumem wiatru, drzew czy innych efektów otoczenia (np. wodospadów) ... aż nie dotrzemy do ciekawej krainy (zwykle ukrytej), w której czai się kolejny kolos. To właśnie wtedy muzyka dostosowuje się do tego, co widzimy na ekranie - z początku przekazuje nam jak malutcy jesteśmy , a gdy już wdrapiemy się na kolosa, przyspiesza i zagrzewa do eliminacji stwora. Świetny zabieg, dźwiękowo jest dokładnie tak, jak być powinno.
Ok, w tym wypadku można mówić o naprawdę "sporym" smaczku, jakim jest lokalizacja gry do polskiej wersji językowej (napisy) . Gdyby postaci mówiły do nas w ojczystym języku, gra straciłaby klimat, a tak - jest świetnie. Polski oddział Playstation w tym wypadku zrobił kawał bardzo dobrej roboty - teksty są pełne liryki, nie tak oczywiste, brzmią zagadkowo , wręcz zaświatowo - słowem - absolutnie nie zabiorą Wam nic z klimatu gry, wręcz przeciwnie, dopełniają znakomicie całości i sprawiają, że choć grę ciężko zrozumieć, to jednak polskie napisy pomagają w odpowiednim przeżywaniu całej przygody.
Warto wspomnieć, że grę recenzuję Wam przechodząc ją na "zwykłej" PS4, toteż nie musicie się obawiać, że super jest tylko na PRO, a zwykły model Sony olało. Zdecydowanie nie - gra wygląda doskonale , a Pro w tym wypadku sprawia, że całą przygodę przeżyjecie w 60 klatkach na sekundę i rozdzielczości 4K . Podejrzewam, że gra wówczas jeszcze bardziej oczarowuje, jednak na standardowej wersji konsoli absolutnie nie macie się o co martwić. Z recenzenckiego obowiązku jednak wspominam, że takie możliwości w grze są i posiadacze edycji Pro na pewno z nich skorzystają .
Dodatkiem w tej edycji gry jest też tryb foto , który pozwala za pomocą kilkudziesięciu filtrów i innych ustawień (ekspozycja, kontrast , ziarnistość etc.) sprawić, że wykonamy screeny wyjątkowe , które z powodzeniem mogą służyć za tapetę na komputerze. Ja jednak wszystkie powyższe screeny wykonałem za pomocą zwykłego przycisku PS4 Share i jak widzicie - tak ta gra naprawdę wygląda. Tryb foto to fajny bonus - tylko tyle i aż tyle.
Mikroskopijne, albo raczej wynikające z tego, że to jednak remake gry, która powstała ponad 11 lat temu :
- po każdym pokonaniu kolosa wracamy do tego samego pomieszczenia z ołtarzem i dziewczyną, a głosy sprzymierzeńca nieustannie powtarzają: "Twym następnym wrogiem będzie..." . Myślę, że w dzisiejszych czasach rozwiązano by to nieco inaczej .
- przyczepić się też można do miejscami pustego (ale w remakeu naprawdę pięknego!) świata gry. Fajnie, że każde źdźbło trawy się rusza, co przy setkach ich na ekranie robi niemałe wrażenie, jednak wydaje mi się, że w "dziesiejszej" grze czasami teren wypełniono by większą ilością detali i/lub bardziej by go zróznicowano (brakuje mi np. krainy śnieżnej - skoro jest pustynia, lasy, jaskinie czy równiny - czemu nie ma śniegu?)
- zakończenie, które pozostawia pewien niedosyt
... i niestety, choć w grze występuje tryb Nowej Gry +, to jest to jednak gra na raz. Piękny i zapadający w pamięci - raz .
Odważne słowa, które jednak w pełni potwierdzam z autopsji. Przy natłoku obowiązków, jakie codziennie przynosi mi praca, znalezienie 10 godzin na grę to w moim przypadku bardzo ciężkie zadanie , którego zwykle nie jestem w stanie zrealizować w czasie krótszym niż tydzień... chyba, że gra ma to coś. Wówczas parę wyrzeczeń sprawi, że decyduję się wsiąknąć w świat gry. Właśnie tak stało się z dziełem Team ICO i Bluepoint Studio - przejście gry zajęło mi dosłownie 2 dni (a właściwie noce) , których absolutnie nie żałuję.
Czas gry jest w sam raz - ani za długo, ani za krótko. Nawet jeśli jesteście pracującymi osobami i nie macie tyle czasu, gdy się miało za młodu, to akurat ta gra ...zdoła Was wciągnąć, a jednocześnie nie zawalicie przy tym swoich obowiązków zawodowych czy rodzinnych. Tytuł, który sprawia, że człowiek przypomina sobie, dlaczego gry go kiedyś pochłonęły, i dlaczego jest tak świetny sposób rozrywki.
Uważajcie tylko na jedno - to nie jest prosta gra. Jako gracz z ponad 20-letnim stażem grania, ukończyłem ją na średnim poziomie trudności w dokładnie 9 godzin 20 minut, bez żadnego wspomagania się opisami etc. i niektóre walki z bossami trwały dobre kilkanaście,a czasem kilkadziesiąt minut realnego czasu. To nie jest gra dla niedzielnych graczy. Bywa naprawdę ciężko, ale satysfakcja z pokonania kolejnego kolosa jest wówczas ogromna. Najwięcej krwi zepsuł mi 15 kolos , który naprawdę potrafi dać w kość... dopóki nie znajdziecie na niego strategii. To właśnie jest w tej grze piękne - że na każdego kolosa trzeba znaleźć sposób.... i tutaj wielkie brawa, że po pewnym czasie gracz otrzymuje świetne językowo wskazówki, dzięki którym nie trzeba szukać rozwiązań w sieci, tylko cieszyć się samodzielnym ukończeniem tytułu.
Grę oceniam na aż 9,5/10 , bowiem jest to remake doskonały ,a gra niemal doskonała , w którą każdy fan gier zagrać po prostu musi .
Premiera 07.02.2018 , w polskiej wersji językowej (napisy) w cenie 169 zł (PSN) .
Kup na PlayStation Network: https://store.playstation.com/pl-pl/product/EP9000-CUSA08809_00-SOTC000PSNPREORD
Grę do recenzji otrzymaliśmy od Sony / PlayStation Polska . Screeny z gry pochodzą bezpośrednio z mojego gameplayu i zostały wykonane za pomocą PS4 Share na standardowej wersji konsoli PlayStation 4 .
Jakość: | 20 | Popularność: | 1319 |
Wsparcie: | 0 | Ocena i wartość ocen: | 0 |
Wyróżnienia/kary: | 0 | Komentarze i reakcje: | 1 |
W trwającej akcji redaktor dla tego fandomu uzyskał skuteczność % ( polecanych dyskusji z napisanych w tym fandomie) |