Jeśli szukacie platformówki… to właśnie ją znaleźliście. Nie, nie takiej bajkowej, kreskówkowej, przypominającej grę dla dzieci (choć bajkowość tych gier to czasem wielka zmyła, a skill wymagany do ich ukończenia bywa większy niż sądzimy) . Fe jest kolorowa, ale jednocześnie mroczna. Prosta, ale złożona… i zdecydowanie warta poświęcenia na nią czasu !
W ostatnich miesiącach fani gier platformowych mają powody do radości. Trzeba przyznać, po paru latach posuchy ktoś przypomniał sobie o tym, co kiedyś bawiło graczy na całym świecie. Początki konsol PlayStation to przecież właśnie platformówki - tych na pierwszą konsolę Sony powstało mnóstwo, podobnie jak na jej poprzedniczkę, na czele z takimi tuzami gatunku jak Jak & Daxter, Ratchet & Clank czy - najważniejszą dla wielu - serię gier z Crashem. Dziś na rynku platformówek jest coraz więcej, a co cieszy - ten gatunek także nieco ewoluował. Okazuje się bowiem, że z gry polegającej na opanowaniu małpiej niekiedy zręczności i skakaniu z punktu A do punktu B, można zrobić coś więcej. To właśnie przykładem takiej gry jest Fe. Gry - w pełni tego słowa znaczeniu .
Zauważyłem, że wiele serwisów porównuje tę grę z doświadczeniami a’la Journey i innymi tego typu produkcjami. Trochę nie rozumiem dzisiejszej mody, na stworzenie gier-doświadczeń...niekiedy na siłę. Fe dla mnie doświadczeniem nie jest i nie ma sensu myśleć o tej grze w ten sposób. Nie oznacza to jednak, że gra nie wypaliła - przeciwnie. To naprawdę świetna platformówka, która...przez pierwszą godzinę usiłuje udawać doświadczenie. Z początku skakanie jest banalne a poziomy mało skomplikowane. Widzimy co prawda złożoność i wielopoziomowość terenu, ale w pierwszej fazie gdy nie jest nam dane korzystać z tego, co widzą nasze oczy w satysfakcjonującym stopniu. Jest owszem - ciekawie (stylistyka w postaci filtra opartego o dynamiczne kolory daje radę) , ale jednocześnie dość przerażająco. Gdy jednak dacie grze więcej niż godzinę, utkniecie w niej na amen, już do napisów końcowych.
Proste poziomy staną się dużo bardziej wykręcone, co chwilę będzie spadać z niesamowicie wysokich powierzchni po to, by po krótkim czasie znaleźć się na samym szczycie przepaści...a gdy pozyskacie zdolności umożliwiające latanie nad wirującymi kwiatami (tak, wiem, że dziwnie to brzmi) albo otwierające wyskakujące rośliny-trampoliny, robi się już naprawdę genialnie. A teraz wyobraźcie sobie, że przyjdzie Wam łączyć te zdolności, by dostać się w kolejne ciekawe miejsca… nieźle co? Fe to świetna platformówka, kolorowa - ale nie bajkowa. Teoretycznie banalna, ale tak naprawdę solidnie złożona… a wszystko to dzięki nietuzinkowym pomysłom, na które Twórcy się zdali .
Osią gry jest pozyskiwanie kolejnych zdolności, które pozwalają nam odkrywać ten niesamowity świat, jaki w Fe przemierzamy. Genialny pomysł, który przypomina stareńkie, acz równie genialne - Abe’s Oddysey (i później Exodus). Ot, w grze nawiązujemy regularne kontakty z florą i fauną tego świata poprzez wciskanie przycisku...ale im mocniej go przyciśniemy, tym wyższe tony wydamy - taka namiastka śpiewania. Cały myk polega na tym, aby znaleźć “złoty ton” (czyli wcisnąć przycisk do odpowiedniego momentu i przytrzymać), który pozwoli nam nadawać “na jednej fali” (dosłownie) ze zwierzęciem (lub rośliną).
Rozwiązując bieżące questy (swoją drogą, naprawdę ciekawe i dobrze rozwiązane) ostatecznie doprowadzamy do odblokowania znajomości kolejnego języka, których w grze jest 6. Każdy z nich daje nam nowe możliwości dla bohatera (przypomina wilko-kota) , dzięki którym jesteśmy w stanie nie tylko przedostać się do kolejnych obszarów świata, ale także w miejsca położone wyżej (albo i niżej, lub jakichś odnóg) w środowiskach, które już przemierzaliśmy. Nie myślcie tu jednak o męczącym backtrackingu. Twórcy stworzyli na tyle zaskakująco wielopoziomowy i rozbudowany (+ naprawdę duży!) świat, że nawet jeśli będziecie wracać we wcześniej odwiedzane miejsca, to jednak zrobicie to z czystą...radością.
Patent z drastycznie inną kolorystyką każdej z krain (a tym samym klimat, jaki w niej obowiązuje) jest doskonały i sprawia, że chętnie przemieszczamy się ze świata do świata, mając wrażenie, że wciąż odkrywamy coś nowego (nie bez powodu, bowiem nawet jeśli gdzieś wrócimy, to jednak coś się zmieni - a to napotkamy wrogów na drodze, albo pojawi się jakiś kwiat, z którego możemy wystrzelić się na wyżej i wcześniej niedostępną platformę).
Choć Fe niestety nie jest tak długą grą jak z początku może się wydawać (mapa niestety z początku sprawia wrażenie wielokrotnie większej, niestety okazuje się, że jej pewna część to tylko tło… chyba, że Twórcy zaskoczą nas DLC, które przyjąłbym z otwartymi rękoma), to jednak zadania, jakie przyjdzie nam w niej wykonywać zaskakują świetnym wykonaniem. Genialna inspiracja Shadow of The Colossus to jedynie jedno z nich. Opanowanie nowego języka obowiązującego w grze odbywa się zwykle po przeprowadzeniu któregoś z przedstawicieli zwierząt z punktu A do B (po naprawdę niezłej platfomówkowej przygodzie) ...i wydawać by się mogło, że robimy wciąż to samo. Poniekąd tak może i jest, jednak zróżnicowane, świetnie zaprojektowane światy (rozmach przy dużym dystansie rysowania obszaru gry robi wrażenie!) wynagradzają nam trud, z jakim niekiedy zmagamy się pomagając kolejnemu delikwentowi… a końcówka gry wykrzesa z Was największe pokłady zręczności, przypominając te najbardziej wymagające sekcje Crasha czy Jaka i Daxtera z czasów początków konsol Sony.
Fe naprawdę wygląda prześlicznie. Genialny design świata, zróżnicowane miejscówki (mocno zaakcentowane kolorystyką), świetne oznaczenie terenu niebezpiecznego poprzez pomarańczową poświatę, gra światła i cieni oraz sam pomysł na konkretne fragmenty map , a co za tym idzie - skakanie. Trzeba przyznać, że Twórcy pod względem wizualnym odwalili dla Fe kawał świetnej roboty - gra od samego początku zaskakuje kolorystyką (bardzo żywą) i pomysłem na konkretne kreatury, jakie napotkamy na swojej drodze. Nietrudno zauważyć też prześliczną wodę, rewelacyjny obszar rysowania, specyficzne filtry, które wyznaczają styl każdego ze światów. Okazjonalnie zdarzyły mi się niezrozumiałe spadki animacji, jednak te w żadnym wypadku nie przeszkadzają w rozgrywce i nie warto zawracać sobie nimi głowę. Wizualnie gra wypada doskonale , a warto dodać, że wszystkie w/w screeny powstały z gry w wersji na "gołą" PlayStation 4 .
Dotychczas tylko wspominałem o wrogach w świecie gry - poniekąd celowo, bowiem ci stanowią tylko dodatek, ale jednocześnie bardzo umiejętnie podany. W Fe nie możecie “zabić” wrogów. Występują oni jako swoiste kreatury potrafiące rzucać w nas czymś, co zamienia w swego rodzaju przezroczysty kokon. Potrafią też zmienić pozycję ze stojącej na “zwierzęcą” , aby szybko się poruszać. Co zatem możemy z nimi zrobić? Trzeba uciekać i dużo się skradać (choć po pewnym etapie gry będzie i krótki fragment, gdy pozbędziemy się przeszkadzających stworów dzięki pomocy przedstawicielowi jednego z gatunków zwierząt świata, w którym się znajdziemy). Co więcej, od drugiej połowy gry radzenie sobie z wrogami będzie już swoistą zagadką, której rozwiązanie będziemy musieli złożyć wykorzystując różne języki zwierząt i umiejętności, jakie posiądziemy. Strategia poprzez specjalne zdolności? Tego w Fe się nie spodziewałem. To naprawdę świetna gra.
Fe nie jest grą dla dzieci. Pomijając kwestię, że odgłosy, które wydaje nasz bohater (a tym samym języki, którymi się posługiwamy ) przypominają niekiedy płacz lub odgłosy z jakiegoś horroru, to jednak zręczność ,jaką musimy się popisać np. w etapach zimowych czy nad wielką taflą wody w bańkach … to zdecydowanie nie jest coś, z czym poradzi sobie mniej doświadczony gracz. Nie bez powodu gra choć kolorowa, jest tak naprawdę bardzo mroczna (a pomarańczowo-czerwona poświata, gdy znajdziemy się w pobliżu wrogów ten efekt jeszcze bardziej potęguje), elementy platformówkowe z czasem stają się naprawdę wymagające a konieczność kombinowania i zagadkowy sposób pokonywania kolejnych questów jeszcze bardziej stopień trudności potęgują. Nie jest jednak strasznie ciężko - w grze nie utkniecie nie wiedząc co dalej zrobić (a takiej formy utrudniania graczom życia nie cierpię). Czasami po prostu traficie na wymagające sekcje zręcznościowe i pewną dawkę główkowania poprzez łączenie różnych zdolności i języków (niekiedy niemal “w locie”) . Satysfakcja z przejścia kolejnych etapów jest wielka - uwierzcie, warto spróbować.
Nie jest idealnie - Fe czasem sprawia wrażenie gry nieco większej niż jest w istocie. Świat choć wielki i otwarty, w rzeczywistości jest taki tylko w powiedzmy połowie. Przez całą oś “fabularną” jesteśmy prowadzeni za rączkę do kolejnych obszarów widocznych na mapie… i gra ani nie myśli zaoferować nam dowolność w wyborze zadań. Rozgrywka w istocie jest całkowicie liniowa - możemy owszem zboczyć z “głównych questów” i zająć się np. zdobyciem kryształu w innej części mapy, jednak do tych możemy się ostatecznie nie dostać (z braku umiejętności, które odblokujemy z postępem kończenia kolejnych głównych questów) , a dotarcie do nich zajmuje nieraz kilka minut. Tym sposobem w rzeczywistości jesteśmy niejako zmuszeni najpierw całkowicie ukończyć wszystkie standardowe zadania, zobaczyć napisy końcowe i...dopiero wtedy Fe zaczyna otwierać nam duże możliwości dotarcia w miejsca, które wcześniej nawet nam się nie śniły (znów zaskakuje rozmach kolejnych lokacji).
Wszystko byłoby super, gdyby jednak sama mapa gry nie okazała się pewną iluzją. Gdy bowiem wydaje nam się, że tak naprawdę odkryliśmy ledwo 20% świata gry i jeszcze tyyyle jest przed nami … okazuje się, że tak naprawdę została ostatnia odnoga i finał, czyli jakieś...no, powiedzmy 15-20% - ale do końca. Spora część mapy jest tak naprawdę zakryta. Świta mi w głowie myśl, że może tak naprawdę otrzymamy DLC, które sprawią, że dotrzemy w miejsca dotychczas niedostępne, jednak wydaje mi się, że już byśmy o tym wiedzieli - wszak byłby to bardzo duży powód, by przygody z Fe po jej ukończeniu nie zamykać, a jedynie zrobić sobie przerwę.
Mimo wszystko… chyba się czepiam. Bądźmy szczerzy - grę ukończycie w ciągu około 5-6 godzin. Jeśli zdecydujecie się wymaksować i zdobyć wszystkie kryształy i inne znajdźki, pomnóżcie tą wartość przynajmniej 2-3x - miejcie jednak wówczas na uwadze, że odwiedzicie wielokrotnie te same miejscówki, które w 90% będą kalką dotychczas przemierzonego terenu, a zaledwie 10% stanowić będzie nowy obszar, do którego dotrzecie.
Fe jest świetną, pełną uroku, zdradziecko bajkową a tak naprawdę wymagającą grą. Chciałbym, by gracze ją docenili, być wówczas doczekamy się kontynuacji, którą przyjąłbym z otwartymi rękoma. Piękna gra, która jeszcze znacznie mogłaby się rozwinąć. Nowe gatunki zwierząt, nowe środowiska, więcej umiejętności… tu naprawdę jest potencjał na grę AAA na 15-20 godzin. Dajcie Fe szansę, a być może zagracie tak naprawdę w Fe prolog do pełnej gry, która stanie się hitem na miarę Abe’s Oddysey jakiś czas temu. Jest potencjał - Elektronicy zaryzykowali, ale sami zdecydujemy przyjęciem gry, czy będzie on rozwijany.
Obiektywne 8/10, ale jeśli nie przeszkadza Ci nieco krótki czas gry, dodaj 0,5-1 oczko wyżej. Świetna gra, której największym minusem jest początek, gdy rozgrywka jest znacznie płytsza i nie zwiastuje poprawnie tego, czym się staje później .
Graliście? Lubicie platformówki? Podzielcie się wrażeniami ! :)
Grę do recenzji otrzymaliśmy od wydawcy gry - firmy Electronic Arts Polska . Fe recenzowaliśmy na konsoli PlayStation 4 (wersja standardowa) . Gra dostępna jest także na PC, Xbox One oraz Nintendo Switch .
Jakość: | 20 | Popularność: | 512 |
Wsparcie: | 0 | Ocena i wartość ocen: | 28 |
Wyróżnienia/kary: | 0 | Komentarze i reakcje: | 0 |
W trwającej akcji redaktor dla tego fandomu uzyskał skuteczność % ( polecanych dyskusji z napisanych w tym fandomie) |