Rok temu byłam na LGP w Wiśle. Kupiłam najtańsze bilety i to tylko na kwalifikacje. Moim pragnieniem było zobaczenie skoczni, zawodów i kilku skoczków na żywo. Zdawałam sobie sprawę, że o zdjęcia, czy autografy może być trudno, dlatego nie nastawiałam się zbytnio. To jednak, co mnie spotkało w Wiśle przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Kierując się moimi przygodami i doświadczeniem przedstawiam wam porady, które z pewnością pomogą wam odnaleźć się na Letnim Grand Prix w Wiśle.
Ta zasada sprawdza się niemal na wszystkich imprezach zbiorowych (ja osobiście wiele razy tego doświadczyłam). Jadąc do Wisły kupiłam najtańszy bilet na sektor A8. Jest to miejsce blisko wejścia i wioski skoczków. Z racji iż było to najtańsze miejsce, myślałam, że pewnie niewiele zobaczę. Jednak to, co wydarzyło się potem przerosło moje najśmielsze oczekiwania...
Z Wisły wracałam z kilkunastoma autografami skoczków, mnóstwem filmików i zdjęć (m. in.z Danielem Andre Tande). Udało mi się stać tuż przy barierkach oddzielających domek skoczków kilkunastu nacji, m. in. Norwegii, Niemiec, Czech, Finlandii, Szwajcarii, Austrii. Widziałam kto i kiedy wchodzi do domku oraz co dzieje się wewnątrz. A oprócz tego, niedaleko tego mieszkania, skoczkowie rozgrzewali się (np. Andreas Wellinger z Andreasem Wankiem odbijali piłką). Wiele skoczków w trakcie zawodów obserwowało zmagania swoich kolegów właśnie spod tego placu przede mną. Wystarczyło tylko zawołać, aby zdobyć autograf albo zrobić zdjęcie. Spotkałam tam także partnerki skoczków.
Jedynymi minusami tamtego sektora jest:
1. Ścisk, który tam panował (było głośno i ciasno).
2. Zły widok na skocznię (było widać tylko podjazd, ale na szczęście znajdował się telebim).
3. Postawa stojąca przez bardzo długi czas (oj, nastałam się tam z kilka godzin :) )
A co ze sobą zabrać do Wisły? Oczywiście zależy to na jak długo się wybieramy oraz jaką trasę mamy do pokonania.
Na jednodniowy wyjazd warto wziąć:
-coś do picia i jedzenia!
-kurtkę/ bluzę
-naładowany aparat/ telefon!
-zeszyt na autografy + marker!
-flagę, wuwuzelę i inne akcesoria do kibicowania!
-bilety!
-pieniądze!
-wygodne buty
-uśmiech na twarzy :)
Jeżeli masz zamiar wybrać się na dłużej koniecznie pamiętaj, że Wisła znajduje się w górach i wiele może cię zaskoczyć!
Na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle panują ścisłe zasady. M. in. na teren skoczni nie można wnosić:
-napojów w butelkach powyżej 500ml (doświadczyłam tego na własnej skórze),
-dużych torb i plecaków,
-napojów alkoholowych,
-ostrych narzędzi
-zwierząt
itp.
Ponadto przed wejściem nie tylko sprawdzają bilet, ale i także przeszukują torby, plecki, kieszenie. Warto także pamiętać o tym, że każdy bilet zapewnia jednorazowe wejście na teren skoczni.
Skocznię otacza wiele ochroniarzy, więc warto zapoznać się z regulaminem (wisi on przy każdym wejściu) i przestrzegać zasad. W innym wypadku zamiast wrócić do domu z autografami, wrócimy z mandatem.
W okolicach skoczni znajduje się wiele stoisk, na których można kupić flagi, wuwuzele, wianki, a nawet koszulki ze skoczkami. Trochę na uboczu znajdują się małe bary, gdzie można zjeść coś ciepłego. Kilkaset metrów dalej znajduje się hotel z restauracją. W pobliżu skoczni jest także wiele ładnych miejsc, gdzie można usiąść i odpocząć. Natomiast jeżeli chodzi o parking to znajduje się kilkadziesiąt metrów obok Wisły Malinki. Ale czy wszędzie trzeba dojeżdżać autem? Piechotą nasze oczy więcej zobaczą, a nasze płuca dostaną więcej wiślańskiego powietrza. Jeśli macie sporo czasu do zawodów polecam spacer wokół skoczni oraz przejażdżkę wyciągiem :)
Gdyby przed wyjazdem do Wisły ktoś mi powiedział, że spotkają mnie takie przygody, to kazałabym mu iść do lekarza :)
Zacznijmy od tego, że wyjechałam z Wisły, jak już wspominałam, z mnóstwem autografów i zdjęć. Nie spodziewałam się, że po jednym dniu zawodów (i to kwalifikacjach) uda mi się tyle ich zdobyć. Na dodatek miałam okazję porozmawiać z kilkoma skoczkami i przybić im piątkę :)
Doświadczyłam także na żywo tej niesamowitej atmosfery. Mimo iż były to tylko kwalifikacje, trybuny były zapełnione! Ludzie byli bardzo mili i głośno kibicowali. Ogólnie nastrój był niesamowity.
A co do przygód, które spotkały mnie w Wiśle, to można by było napisać z nich książkę. Jedną z takich ciekawych sytuacji było to, że Kamil Stoch o mało nie zabrał mi markera :) Natomiast najbardziej dramatyczną chwilą jaka mnie tamtego dnia spotkała było to, że ochrona nie chciała wpuścić mojego tata, bo miał za dużą butelkę wody. Momentem, który również na długo zapadnie mi w pamięci to sytuacja, gdy Fannemel podnosi moją zatyczkę od markera, która dziwnym trafem znalazła się pod jego stopami.
Masz jakieś pytania odnośnie LGP w Wiśle? Zapraszam na mojego Wattpada (nazwa taka sama jak tu), gdzie w jednej ze swoich książek dokładnie relacjonuję ten dzień. Możesz także napisać w komentarzu pod tym postem :)
Jakość: | 20 | Popularność: | 20 |
Wsparcie: | 0 | Ocena i wartość ocen: | 0 |
Wyróżnienia/kary: | 0 | Komentarze i reakcje: | 10 |
W trwającej akcji redaktor dla tego fandomu uzyskał skuteczność % ( polecanych postów z napisanych w tym fandomie) |