Twój komentarz lub propozycja wyzwania do posta
19 Komentarzy
Druga para to Clexa. Widać u nich miłość. Połączyło ich to, ze nie czują się dobrze w roli przywódców i obie chcialybybyc jeszcze zwykłymi dziećmi bez zobowiązań. Podoba mi się jak się wspierają, kochają Ale w nalezytych sytuacjach potrafią też myśleć rozumem, a nie sercem. Dobrze tu wspomnialas. Miasto światła dokładnie nam pokazało, ze ich więź nie była tylko przelotnym związkiem. Stoją mi teraz w głowie słowa Clarke po śmierci Lexy "Mamo, ja ją kochałam". To jak mówiła to ze łzami w oczach również pokazywalo nam bol, mniejszy niż widzieliśmy u O. , ale jednak był.
I uwaga kolejna para nie jest jakaś super ulubiona Ale myślę, ze zasługuje na miano super pary i ją tu umieszcze. Niestety nie wiem jak nazywa sie tej ship Ale chodzi mi tutaj o... Jaspera i Maye. Znali się naprawdę tak krótko, ale miłość była mocna. Maya od samego początku wiedziała, ze musi umrzeć, żeby Jasper i jego przyjaciele przeżyli. To było naprawdę dojrzałe i mocne. Tutaj nie wiele też trzeba pisać, Jasper po jej śmierci mówi wszystko i każdy kto oglądał serial o tym wie.
Zaskakujące, ze chyba podzielam twoje zdanie. W każdym związku wybrałam ziemianin x skaikru. Jeszcze lepsze jest ze każdy z ziemian umiera więc obawiam się o związek Murphy'jego i Emory. Czyżby straciła życie w 5 sezonie?
A moje top 3 szipy to:
Bellamy+Murphy jeju to szip idealny przeciez oni sa dla siebie stworzeni
Monty+Jasper Dlaczego by z dwojki przyjaciol nie zrobic pary? Wygladaja razem uroczo. No ideal
Octavia+Lincoln definitywnie to byla najlepsza para w serialu i bardzo mi jej brakuje, Lincoln byl swietny ale coz historia potoczyla sie tak a nie inaczej
Co do mojego top 3 szipów:
1. Octavia+Lincoln - absolutnie moja ulubiona serialowa para. Ze wszystkich serialów i filmów, które oglądałam są najwspanialsi. Pomimo ogromnych różnic dopełniali się. Widać było, że to prawdziwa miłość. Początkowo Octavia wydawała mi się taką podrywaczką, która co kilka odcinków będzie zmieniała chłopaka, ale pokazała się z zupełnie innej strony, co było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Według mnie w relacjach z Lincolnem pokazywała ogromną dojrzałość. Robili wszystko żeby żyło im się lepiej. Nigdy w siebie nie wątpili. Seks nie był dla nich najważniejszy, widać było tą czułość, której często brakowało w związkach w The 100. Idealnie do siebie pasowali pod względem charakteru i wyglądu. Co tu więcej mówić? IDEALNI.
2. Raven+Bellamy - oprócz tego, że ładnie ze sobą wyglądają to wydaje mi się, że charakterami też by do siebie pasowali. Raven była bardzo związana z Finnem. Był najbliższą jej osobą, a co za tym idzie - strata jego była dla niej ciosem prosto w serce. Widziałam w niej, że cierpi. Wydaje mi się, że szukała sobie na siłę zajęć żeby nie cierpieć. Próbowała także leczyć smutki w innym facecie. Mimo wszystko, ta śmierć się za nią ciągnęła i wydaje mi się, że Bellamy byłby dla niej idealny. Początkowo wydawało mi się, że jest dupkiem, ale udowodnił, że potrafi być naprawdę czuły. Wszyscy wiemy, że zawsze zrobi wszystko dla osób, które kocha. A Raven tego potrzebuje. Poczucia bezpieczeństwa i miłości. Wiem, że Bellamy mógłby jej to dać i stworzyć z nią szczęśliwą parę. Będę bardzo szczęśliwa jeśli ten ship się sprawdzi w 5 sezonie, co jest bardzo prawdopodobne. :>
3. Luna + Murphy - nie wiem czy ktoś jeszcze ich shipuje. Dlaczego taki wybór? Luna jest osobą bardzo pokojową (pomijając fakt, że swoją wygraną chciała zabić wszystkich, ale to tylko dlatego bo widziała w ludziach "potwory") i wydaje mi się, że bardzo, ale to bardzo doceniłaby dobre serce Murphiego. Widziałam po nim, że on nie chciał wojny, nie chciał zabijać. Często okazywał litość. Początkowo był okropny, ale wydaje mi się, że to przez straszną przeszłość. Gdy miał okazję jakość zaistnieć wśród ludzi, to próbował to wykorzystać. Było to złe, ale potem się zmienił. Luna z pewnością byłaby dla niego dobrą osobą. Razem zbudowaliby związek bez nienawiści, pełen harmonii i miłości. Widzę ich razem jako przywódców Floukru.
Osobiście nigdy nie przepadałam za Murphym i Emori. John za wiele razy się na niej zawiódł. Natomiast bardzo shipowałam go z Ontari (Hej, jeśli też to shipowałeś/łaś możesz dać mi znać, może okaże się, że nie jestem jedyną osobą na świecie ;')).
Linctavia, to chyba taka maskotka The 100, wszyscy kochają i przytulają i w ogóle uwielbiają, ale cieszę się, że O. znalazła sobie Illiana, nie była przynajmniej sama w tym wszystkim.
Super post :D.
Oczywiście moją miłością od zawsze są bellarke i linctavia to są dla mnie tak urocze pary
Ale jeśli chodzi o takie nie typowe top 3 to mam takie dość chyba dziwne które raczej w serialu nigdy nie będzie realnym związkiem
Clarke i Raven
Uwielbiam jak współpracują razem w drużynie by poradzuć sobie z jakąś większą sprawą
Jasper i Monty
To jest para ta dobrych przyjaciół od początku serialu i potrafią tak wiele sobie wybaczyć i mi było pod koniec czwartego sezonu tak przykrość względu na Jaspera
Murphy i Raven
Nie umiem tego wyjaśnić ale zawsze gdy ta dwójka pojawiała się na ekranie ja oglądałam ich sceny z jakimś zadowoleniem czy coś tajskiego nwm dlaczego po prostu mi jakiś do sienie pasują
Na drugim miejscu jest Clark i Bellamy. Od końca drugiego sezonu strasznie ,,napalilam się" na tą dwójkę i zawzięcie czekam na ich pocałunek.
Trzecim, a zarazem ostatnim szipem są... Monty i Jasper niby najlepsi przyjaciele, ale..wyglądaja razem uroczo, byliby najlepszą parą w całym serialu No ale niestety nie ma na to już szans...
Następne dwa shippy stawiam na równym miejscu, nie potrafię wybrać, który z nich wolę bardziej. A mowa tutaj o Clexie i Linctavii.
Co do pierwszego z nich, zawsze miałam słabość do shippów honoseksualnych a tutaj dochodzą dwie postacie które bardzo lubię. (Lecz im dalej w serial tym Clarke mocniej mnie irytuje)
A jeśli chodzi o Linctavię, to od począstu ich shippowałam. Byli według mnie najlepszą parą w serialu i strasznie mi przykro, że losy Lincolna potoczyły się tak a nie inaczej.
Post świetny, bo porusza temat na który wiele osób nie zwraca uwagi, a mnie strasznie irytuje. Niestety związki w większości seriali młodzieżowych do miłości mają nie wiele. Sama nie przepadałam za większością shipów, albo traktowałam je jak typowe fuck friends. Finn x Clark, Raven x Finn, ten trójkąt ala miłości mnie jedynie bawił. Lexa x Clark, to ship którego chyba każdy się spodziewał w trzecim sezonie, a ja patrzyłam i myślałam sobie "No, świetnie. Czyżby serial zrobił się za nudny więc trzeba wprowadzić krótki homo romans głównej bohaterki? Lexa przypłaci to życiem.". Moje podejrzenia się jednak nie sprawdziły do końca, bo wątek biseksualności Clark nie umiera wraz z przywódczynią. Jednak nie dziwię się sobie i gdy oglądałam serial po raz drugi pomyślałam dokładnie tak samo, w końcu też właśnie w tym sezonie nagle okazuje się że Nathan Miller, jeden z drugoplanowych bohaterów od pierwszego sezonu, ma chłopaka (Bryan), który jest jednym z ludzi z farmy. Nigdy wcześniej nie było to wspomniane, co może budzić myśli że nie było planowane i wymyślone ''na poczekaniu'', jakby nagle zdali sobie sprawę że mają azjatów, czanoskórych, białych, nastolatków i żadnej osoby LGBT. (Hm... w sumie ciekawe jak na przykład jeszcze na arce wyglądała sytuacja takich osób, były operacje zmiany płci, albo hormony? Dwie dziewczyny mogły mieć razem... mieszkanie? pokój?).
Wracając do sedna sprawy większość shipów czy kanonicznych czy nie nie uważam za związki. Moje top 3 par, to:
1. Octavia x Lincoln. Dlaczego? Bo Lincoln jest interesującą postacią od samego początku, pierwszy przyjazny ziemianin, dzięki któremu poznajemy powoli ich kulturę i to że oni nie wiele różnią się Skaikru, też mają w sobie człowieczeństwo, ale musieli przetrwać wiele bez technologii i wielu luksusów co przez te trzy pokolenia, sto lat kiedy Skaikru byli na Arce, ukształtowało ich w kompletnie inny sposób. Z drugiej strony mamy młodą dziewczynę z lekko irytującym jak dla mnie w pierwszych odcinkach charakterem, która jednak szybko dorasta ceniąc się trochę za wysoko, bo w pierwszym sezonie jeszcze jej do samurajki brakowało. Jej historia ciekawi, bo przez wiele lat musiała się ukrywać i to bardzo na nią wpłyneło, jest odważna i chcę pomóc swoim ludzią, jednak to kim oni są nie zawsze jest do końca jasne. Ci bohaterowie bardzo się rozwineli dzięki sobie i gdyby nie uczucie, które myślę że rozwijało się w miłość, ten serial miałby kompletnie inny tor fabuły.
2. Abby x Marcus. Kane po za swoim wyjątkowo ładnym imieniem, wniósł do serialu sporą przemianę samego siebie. Zdecydowanie jego matka byłaby dumna widząc go starającego się zrobić wszystko dla pokoju z innymi klanami za rządów Pike. Na początku nie wierzył w ziemię i to że da się na niej żyć, ale gdy już wylądował stanął na niej i rozumiał że choć chcą nazwać ją domem, to najpierw trzeba poznać jej prawa, zasady i czasami ładnie się uśmiechnąć. Abigail za to jest postacią nieśmiertelną aż za często i nie raz podejmującą głupie decyzje. Nie przepadam za nią, dla mnie jedna z gorszych postaci, ale przy Kane zyskuje trochę zdrowego rozsądku i podoba mi się gdy widać że zależy im na sobie. Oboje są dojrzałymi ludźmi i to też bardzo wpływa na dojrzałość tej relacji, nie przekładają życia ich ludzi nad nią, choć oboje zrobią wszystko by uratować tą drugą osobę.
3. I tutaj był dylemat, ale myślę że choć jeszce kilka ciekawych par, to ta po prostu musi być w mojej czołówce. Nathan Miller x Bryan. Tak, ta para choć istniała tylko jeden sezon, bo Bryan sam w sobie w czwartym sezonie jest tylko w jednym odcinku, nad czym ubolewam bo mogli go już zabić jak aktor poszedł grać gdzieś indziej, a nie robić z niego niewiadomą. Jeśli powróci w pątym okej, ale jak nie to będę liczyć na to że Nate zwiąże się z kimś innym. Ale może coś o parzw, dlaczego musiała trafić do mojej topki? Bo mają ze sobą... dosłownie kilka scenek gdzie nie stoją gdzieś w tle, albo nie trwa ona pół sekundy, ale widać że choć oboje wierzą w inne sprawy kochają się i choć może mają po te 18 lat, to ich relacja nie jest aż tak niedojrzała, oni sami czasami tak, ale relacja międzi nimi nie. Widać że Bryan ma do siebie wyrzuty że podłożył Millerowi tą pluskwę, ale bo jest tylko drugoplanowy nie ma czasu antenowego by rozpaczać, musi się wziąć w garść i zdecydować czy woli być po stronie swojego chłopaka czy tej Pike. Sam Nate to fajnie wykreowana postać, która ma własne zdanie choć nie raz udowadniają mu że czasami się myli i to dość głupio.
Napisałam to i zdałam sobie sprawę jak jest długie i zapewne nudne, coż, to tylko moje zdanie.
Nie rozpisze się zbytnio o mojej TOP3 ale mogę Ci napisać, że jest to tak samo jak u Ciebie Bellarke, Linctavia i Clexa :D
Jeśli chodzi o moje TOP 3 ulubionych par. Hmm... :)
Myślę, że na miejscu pierwszym na pewno musi się znaleźć: Linctavia. Jest to mój ulubiony ship, ponieważ był z nami praktycznie od początku serialu. Lincoln i Octavia bardzo się kochali, dbali o siebie. Blake bardzo przeżyła śmierć Lincolna, co jeszcze bardziej pokazało nam, jak silna była ich miłość. W pierwszym sezonie postanowiła z nim ''uciec'', a gdy Lincoln został pojmany ''obudziła się'' w niej Ziemianka. Poszła do wioski, żeby go odzyskać, nie zwracała uwagi na to, czy jej się coś stanie. Liczył się tylko on. Pamiętam też, gdy Lincoln był Żniwiarzem, ale udało się go przemienić i Octavia się rozpłakała. Były to łzy szczęścia. Lincoln również martwił się o nią. Byli takim moim najukochańszym shipem. Ogólnie Linctavia to GOAL :D
Na miejscu drugim postawiłabym Rellamy/Braven albo jak to Lindsey powiedziała ''Ravenbell'' <3. Jest to mój jeden z ulubionych shipów, ponieważ już od początku im kibicowałam. Pamiętam, że oglądając początkowe odcinki, gdy pierwszy raz, poznawaliśmy Raven w kosmosie. Wtedy właśnie już pomyślałam ''Ona byłaby idealna dla Bellamy'ego''. Raven była stanowcza, sprytna i ambitna. Taki ktoś dla Bellamy'ego był w tamtym momencie potrzebny, ale ich pierwsze spotkanie było przykładaniem sobie noża do gardła oraz popychaniem.
''- I should have killed you when i had a chance.
- Really? Well, I'm rigt here''
Były to jedne z pierwszych zdań, jakie do siebie wypowiedzieli. A teraz? Ostatnie zdania. Koniec 4 sezonu:
''- Are you with me?
- Always''
Ich relacja zmieniała się od nienawiści, przez tolerowanie, aż po przyjaźń. Bardzo lubię ich relację. Uważam, że byliby niezłą parą, ponieważ mają trochę inne charaktery, ale również nie tak odmienne, aby się w ogóle nie dogadywali.
Na miejscu trzecim chciałabym ustawić Kabby. Ten ship jest kochany. Zaczęło się również od ''nienawiści'', Kane prawie zabił Abby, ale z biegiem czasu stawali się sobie bardziej bliscy. Mimo że nie przepadam za Griffin, to przy Marcusie jest świetna. On kasuje jej dziwactwa :D Wspierają się oraz dbają o siebie. Widać, że sobie ufają. Szczególnie podobało mi się, przekazywanie odznaki kanclerza. Każdy z nich uważał, że druga osoba poradzi sobie najlepiej. Że jest najodpowiedniejsza do tego zadania. Świetne jest też, gdy Kane wisiał na krzyżu, ale do wzięcia chipa przekonał się dopiero wtedy, gdy coś groziło życiu Abby. W tym momencie widać było jego miłość względem kobiety. Marcus zmienia Abby na lepsze, ale to kobieta najpierw zmieniła jego.
Było to moje TOP 3 par z serialu The 100 :)